Wieści
Jest czas dobrych wieści, bo A. dowiedziała się dziś, że zacznie wkrótce zajęcie, i to takie, które ją interesuje i do którego ma przygotowanie (plus lata doświadczenia). Ma teraz zawodowy cel w życiu na prawie sześć miesięcy. A domostwo będzie się musiało przeorganizować.
Ja próbuję, mimo ciągłej słabości ciała, zorganizować jakoś w kalendarzu nadchodzący czas, i wychodzi mi tak: przez najbliższy miesiąc przygotowuję do kursu języka angielskiego panią I., codziennie. Idzie nam coraz lepiej. Zrobię sobie jednak wolne w ostatnim tygodniu sierpnia ze względu na własny egzamin, do którego chcę się przygotować. A jeszcze w poniedziałki i czwartki uczę polskiego.
Drugi egzamin postanowiłam zdawać w listopadzie, przygotowań jeszcze nie zaczęłam. Będzie mi potrzebny, jeżeli kiedykolwiek zdecyduję się na wyjazd do Hiszpanii, a odkładam go od kilku lat... Egzamin, nie wyjazd.
Od połowy września wracają moje studia polonistyczne - muszę przeczytać lektury (Werter! Werter!) i przygotować zaliczenie o epoce Baroku. Studia oznaczają zajęte weekendy, więc trzeba wymyślić, co zrobić z ćwiczeniami na siłowni pod chmurką, na którą nie będzie czasu. Co jasno pokazał ubiegły semestr. Otóż chyba zdecyduję się na siłownię profesjonalną, z abonamentem, bo można się nim dzielić z rodziną. Jeżeli nie będę się ruszać, ząb czasu nadgryzie mnie mocniej. Mając wykupiony abonament, człowiek znajdzie motywację, by w tygodniu pójść poćwiczyć.
Mam już też pełen kalendarz meczów naszej ligi aż do grudnia, potrzebny, żeby zorganizować czas Jotowi. Co do meczów wyjazdowych, to mam nadzieję, że czasem można będzie skorzystać z uprzejmości rodziców Jo., który jest teraz, znowu, po trzech latach, w jednej drużynie z Jotem, w nowym klubie. I chłopcy pojadą razem.
Od września czeka mnie nowa praca i nowy wydział. Przypadkiem przedwczoraj spotkałam moją przyszłą dyrektorkę - znam ją z dawniejszych czasów, kiedy przynajmniej raz starłyśmy się dość ostro. Tymczasem w ramach small talku, zupełnie nieoczekiwanie, powiedziała mi mnóstwo przemiłych rzeczy z cyklu "wszyscy mnie chwalą". I w gruncie rzeczy podobało mi się to. Wcale mnie nie nienawidzi, patrzcie państwo.
Tym razem deszcz jest tuż-tuż, potrzebujemy wytchnienia od upału.
Już! Przyszedł.