• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (230)
  • studia (25)
  • świat (137)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2025
  • Maj 2025
  • Kwiecień 2025
  • Marzec 2025
  • Luty 2025
  • Styczeń 2025
  • Grudzień 2024
  • Listopad 2024
  • Październik 2024
  • Wrzesień 2024
  • Sierpień 2024
  • Lipiec 2024
  • Czerwiec 2024
  • Maj 2024
  • Kwiecień 2024
  • Marzec 2024
  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Grudzień 2023
  • Listopad 2023
  • Październik 2023
  • Wrzesień 2023
  • Sierpień 2023
  • Lipiec 2023
  • Czerwiec 2023
  • Maj 2023
  • Kwiecień 2023
  • Marzec 2023
  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Luty 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Wrzesień 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021

Archiwum maj 2025

< 1 2 >

W stronę czegoś nowego

Miesiąc za półmetkiem, pora na jakieś wynurzenia.

 

Byłam w ośrodku, grupa mi się powiększyła. Próbowałam rozmnożyć kopie lekcji, dookoła stołu biegały dzieciaki, spociłam się, ale pouczyliśmy się godzin.

 

Usiłowałam skończyć artykuł na konferencję.

 

Próbuję się skupić, sprężyć, zrelaksować. Przeżuwam wyniki wyborów. Byłam w kinie na "Mission: impossible". Mało tam Dorocińskiego, ale jest.

 

Poproszę o zastrzyk energii.

 
19 maja 2025   Dodaj komentarz
o sobie  

Białoszewski/Shapiro

Ostatnio coraz częściej myślę porównaniami, poszukując podobieństw i różnic w ten właśnie sposób: równolegle. Lubię też tak patrzeć na literaturę, staram się wykorzystać to jako metodę, kiedy piszę na przykład o Davidzie Shapiro.

 

Zdarzyło mi się wskazywać na podobieństwa między filozofią poetycką Davida Shapiro i Mirona Białoszewskiego. Niby wszystko ich różniło, ale w rzeczywistości na półce z poezją stoją blisko. Obaj patrzyli na rzeczywistość przez filtr słów i badali zależność między słowami a tym, co słowa te oznaczają; sprawdzali, czy użycie słów pociąga za sobą „przywołanie” lub „wywołanie” esencji tego, co jest oznaczane. Badali migotanie i fluktuację znaczeń w ich niezmierzonym pluralizmie.

 

Ich biografie jednak nie mogły być bardziej różne. Białoszewski, rocznik 1922, był proletariuszem urodzonym w Warszawie, w rodzinie bez większych tradycji intelektualnych, choć czytającej, korzystającej z kultury (kino), a nawet twórczej (dziadek snycerz). Uzyskawszy maturę na tajnych kompletach, rozpoczął studia polonistyczne, których jednak nie skończył. Musiał zarabiać na życie pracą dziennikarską, a czasy powojenne były dramatycznie trudne i głodne. Z kolei Shapiro urodził się w 1947 r. w New Jersey, w rodzinie inteligenckiej: matka nauczycielka i śpiewaczka, ojciec lekarz i rzeźbiarz. Od dzieciństwa uchodził za geniusza muzycznego (skrzypce) i literackiego (poezja). Myślę, że pierwszy poważny kryzys w jego życiu nastąpił kiedy zrozumiał jako nastolatek, że prowadzenie podwójnej kariery muzyczno-literackiej nie jest wykonalne. W efekcie został literaturoznawcą i specjalistą od tragedii greckiej; wykładał historię sztuki na najlepszych uczelniach Nowego Jorku.

 

Życie Białoszewskiego - po epizodzie dziennikarskim, jako ukształtowanego poety i prozaika - nie było skrępowane żadną pracą etatową; w efekcie funkcjonował aktywnie nocą, odpoczywając za dnia. Cykl dobowy regulował często za pomocą leków – tuż po wojnie leki o działaniu psychoaktywnym dostępne były bez recepty; później korzystał z pomocy znajomych lekarzy, co przyznawał jeden z jego przyjaciół, dr Jan Loose („Wspomnienie o poecie”). Wedle doktora, będąc czynnym lekomanem, nie był jednak narkomanem. Tym niemniej można przypuszczać, że taki tryb życia odcisnął się negatywnie na zdrowiu poety i w efekcie skrócił mu życie. Oboje rodzice poety zmarli krótko przed nim, w wieku 79 lat, więc możemy w tym kontekście przyjąć, że Białoszewski zmarł przedwcześnie, bo w wieku lat 61. Współcześnie nie nazwalibyśmy takiej osoby starą, a przecież wiemy z próz i poezji Białoszewskiego, że wydawał się sam sobie starym i schorowanym. Trafiły mu się wrzody żołądka, chora prostata i serce, osłabione dodatkowo przez niedomagające płuca, które uszkodziła gruźlica. Wreszcie przedwczesną utratę zębów można być może przypisać używaniu środków na bazie morfiny.

 

Shapiro zmarł rok temu w wieku lat 77 w wyniku powikłań choroby Parkinsona. Pod koniec kwietnia 2024 r. zapadł w śpiączkę, z której już się nie wybudził. Choroba Parkinsona, której diagnoza zapada na podstawie eliminacji innych schorzeń, trwała oczywiście wiele lat. Oprócz klasycznej terapii poeta miał zapisane zajęcia taneczne z tanga, które miały pomóc mu zachować dłużej sprawność.

 

Kiedy myślę o chorobie, która go zabrała, a która nie dotknęła nikogo spośród jego rodzeństwa, wspominam naszą korespondencję z lat 90 XX wieku. Pisałam wtedy (czyli od 1997 r.) pracę magisterską z literatury amerykańskiej, komunikując się bezpośrednio z poetą za pomocą raczkującego wówczas systemu poczty elektronicznej. Dostęp do swojego konta miałam wtedy tylko z komputera w bibliotece instytutu, co wymagało rezerwacji i czekania w kolejce. Nasza korespondencja miała charakter wywiadów, które włączyłam potem do mojej bibliografii. Mam je do dziś w formie wydruków. Te maile roją się od literówek, przestawionych liter itd. – które wydawały się wtedy wynikiem pośpiechu lub roztargnienia, a które widzę teraz jako pierwsze być może objawy czającej się w mózgu poety choroby. Oszczędziła ona intelekt tego twórcy; na krótko przed śmiercią zaakceptował jeszcze do druku ostatnią swoją książkę, wiązankę wierszy, wywiadów i esejów pt. „You are the you”. Kiedy spotkaliśmy się w Nowym Jorku w kwietniu 2016 r. Shapiro – dobiegający wówczas siedemdziesiątki - wydawał się być w pełni sił, choć przecież wyrok był już wydany. Podczas intensywnego, dwugodzinnego chyba zwiedzania Muzeum Metropolitalnego (Metropolitan Museum - słynne MET, to od gali) poeta usiadł tylko na chwilę, żeby zażyć lek, a potem pognał dalej.

 

O ile Białoszewski często rozważał w swojej twórczości „niebyt” i oswajał się z myślą o śmierci, która nie jest przecież taka zła (a jest nieuniknioną „karą za życie”), o tyle u Shapiro sugestie, że jego czas się kończy, stają się czytelne dopiero w ostatnim tomiku, gdzie umieścił pożegnalny w tonie utwór o zapominaniu (2017).

 

A jednak ci dwaj pozornie odmienni twórcy, których różniło tak życie, jak i śmierć, okazują się zupełnie podobni pod względem wyznawanej filozofii języka, która jest przecież podstawą poezji. Osnowa intelektualna, podejście do metafory, negocjowanie znaczeń, ruchoma pozycja podmiotu lirycznego – to wszystko łączy ich bardziej niż dzieli. Ale to już temat na kolejny wpis.

 

 

 
10 maja 2025   Dodaj komentarz
literatura i język   Shapiro   Metropolitan Museum   Białoszewski   poezja   pisanie   Nowy Jork  

To i owo, czyli maj

Maj ciepły, a nawet gorący. Czterodniowy tydzień pracy pozwolił mi dziś wybrać się do Tubize, gdzie może kiedyś mogłabym mieszkać - w każdym razie jest to moje miasto kandydat. A może nie. Wycieczka turystyczna pociągiem trwała całe pół godziny.

 

 

Dlaczego jest tak trudno? Puste kieszenie nie pozwalają mi mierzyć wysoko, każą mi przez kolejne szesnaście lat wykonywać obowiązki pracowe, które mnie nie uszczęśliwiają. Muszę szukać swojego miejsca po taniości. Patrzę teraz na Walonię, ale nie wiem, gdzie wyląduję. Może spotka mnie los Jerzego Żet (mam dość polityki, ale ona mnie dopada), nie mam jednak mieszkania komunalnego do podarowania komukolwiek.

 

Dlatego też, choć planuję i liczę, wiem, że potrzebuję też elementu szczęścia.

 

 

Bez względu na to, co będzie - dziś dzień jest ciepły, a niebo bezchmurne. Trzeba takie chwile chłonąć. Po kto wie, co będzie potem. Bo mi się spiętrza: praca, życie, pisanie (doktorat, konferencja, zapiski). W każdej chwili po przebudzeniu WIEM, świadomie wiem, co powinnam zrobić. Co nie znaczy, że to robię. A dziś mój limit wyznacza zupa pomidorowa z kluseczkami i bazylią.

 

 

 

 

I tak wszystko, co nas cieszy albo gryzie spłynie rzeką, na przykład Senną.

 

 
09 maja 2025   Dodaj komentarz
świat  

Minął rok

Dziś mija rok odkąd opuścił ten świat poeta David Joel Shapiro.

 

Zostawiam tu dla niego taki kwiat.

 

 
04 maja 2025   Dodaj komentarz
literatura i język  

Miałam sen

Bardzo plastyczny, jak zwykle. W tym śnie byłam bardzo skuteczna - udzielałam informacji, pomagałam, organizowałam. Rzecz działa się w mojej pracy, w wydziale, w którym pracowałam przed sześciu laty. Za moją pomoc dziękowało mi kilka osób, którzy z moich informacji korzystali. - Oni [nasi koledzy w ogóle] są jak śmietanka - powiedziała jedna z tych postaci, wyglądająca jak moja daleka koleżanka V. - a ty przy nich jesteś jak... margaryna.

- Jak masło! - zawołałam i się obudziłam.

 
04 maja 2025   Dodaj komentarz
o sobie  
< 1 2 >
Albonubes | Blogi