• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (254)
  • studia (26)
  • świat (155)
  • tworzenie (21)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Kategoria

O sobie

< 1 2 3 ... 50 51 >

Odpocząć

Skończyła się i drga obrona, wszystko poszło dobrze. Wystawiłam oceny, wylogowałam się i teraz próbuję zrelaksować. Zeszło ze mnie napięcie.

 

Poszłam nad wodę i przez dłuższą chwilę uważałam, że jest idealnie. Morze, powietrze, niebo - wszystko zajęło swoje miejsce.

 

Pierwsze trzy dni walczyłam z bólem stawów i mięśni, po czym przestałam walczyć i przeszło mi. Nie da się żyć w ciągłym napięciu. I nie warto.

 
05 września 2025   Dodaj komentarz
o sobie  

Przed nowym dniem

Jutro nowy dzień i kolejna obrona pracy magisterskiej, w której uczestniczę jako "drugi czytający". To spore wyróżnienie, ponieważ chodzi o jeden z najlepszych uniwersytetów świata, który uważa mnie za członkinię grona pedagogicznego (jestem jego doktorantką).

 

Teraz sączę białe wino Bahia de Denia i rozmyślam o życiu.

 

Chciałabym jakoś zrealizować swój potencjał; zrobić coś dobrego, co będzie też z pożytkiem dla mnie samej. Chodzi o pracę. Na razie to się nie udaje. Trzeba się obronić, a potem... potem się zobaczy. Chcę wrócić do uczenia studentów, choćby i na zasadzie dodatkowej działalności.

 

Dzisiaj moczyłam się w morzu, kołysałam na falach i starałam nie myśleć za dużo.

 

Leżałam na ręczniku, łapiąc słoneczko i unikając oberwania piłką w łeb (w mojej bliskości kopali piłkę dwaj uroczy chłopcy).

 

Leżąc na ręczniku (z wizerunkiem suczki Bluey, psiej bohaterki australijskiej bajeczki), słuchałam w MP3 starej audycji radia KQED nt. covidu. Zdążyłam już zapomnieć, czym żył świat w 2020; wtedy właśnie słuchałam MP3 na plaży. Zapomnieliśmy już, jak strasznie wtedy było. Ledwo przeżyliśmy. Po alikantyjskiej plaży krążyli policjanci, mierząc odległość między ręcznikami (120 cm lub więcej).

 

Na niebie wisiały chmurki pierzaste, bardzo wysokie.

 

 

 
02 września 2025   Dodaj komentarz
o sobie  

Szaleństwo sprzątania

Trwa.

 

Szaleję z mopem parowym, efekt dość dobry.

 

Dziś pozbyłam się z pomocą pana A. wielu starych gratów, poduch, materaca, różnych odpadów składowanych od lat w piwnicy. Zleciłam ich wywóz na wysypisko i jest mi z tym bardzo lekko.

 

Zamówiłam nowy materac - miałam bowiem inwazję pluskiew, i od dwóch miesięcy nie byłam w stanie spać we własnym łóżku. Pluskwy zapewne przyjechały do mnie z Niemiec w maju - moja walizka podróżowała bowiem przez wiele godzin pociągiem w towarzystwie innych wesołych walizek...

 

Wszystko wyszorowane.

 

Jestem pa-dnię-ta.

 

Dobranoc.

 
23 sierpnia 2025   Dodaj komentarz
o sobie  

Późne lato

W tym tygodniu pracuję z domu. Siedzę w swojej sypialni, przy biurku, które ma już rok (o którego skręcaniu pisałam tutaj oraz  tu)  miewa się dobrze, otoczona książkami. Przez umyte właśnie okno wpada późnoletnie słońce, szum kół na jezdni i pojedyncze pokrzykiwania przechodniów. Czasem są na tyle intensywne, że wstaję od biurka i zamykam okno. Robi się trochę duszno, więc je otwieram. I tak dalej, przez dziewięć godzin. Pracy może nie ma dużo, ale muszę obskoczyć dwa różne działy, czyli muszę być skupiona i przełączać uwagę między zadaniami, które należą do dwóch różnych kategorii.

 

Dla rozrywki, w przerwie obiadowej, mopem parowym wyszorowałam łazienkę: kafelki i kabinę prysznicową. Potem przeszłam do salonu i wymyłam wielkie na całą ścianę okno balkonowe. Potem zrobiłam obiad.

 

Lubię takie niespieszne dni - jednak sporo udało się zrobić.

 

Powinnam jeszcze wysłać zgłoszenie na konferencję w Namurze. O języku i literaturze.

 

Jednocześnie oceniłam kilka prac licencjackich. Przede mną dwie czy trzy prace magisterskie, a następnie obrony. Obiektywnie rzecz biorąc, jestem bardzo zajęta.

 
21 sierpnia 2025   Dodaj komentarz
o sobie  

Jedzenie i reszta

Jeść trzeba, choć nie przepadam. Gdzie te nastoletnie czasy wilczego głodu?.. Teraz jem z poczucia obowiązku, żeby było dużo wapnia (mam osteoporozę), żeby nie zemdleć, żeby mieć siły. Jedzenie wiąże się z dyskomfortem w żołądku, potem w jelitach, czasem z refluksem. Dlatego ograniczam, choć wiem, że regularne karmienie wewnętrznej bestii jest dobrym nawykiem.

 

W podróży pociągiem do Polski miałam kilka epizodów kulinarnych. Najpierw śniadanie w Kolonii, po ósmej, w kawiarni. Kawa latte i placek z malinami - nie było tanio, ale gwarantuję, że uczciwie, w sensie: bez ulepszaczy, bo nie odczułam potem żadnych sensacji. Potem goniłam o suchym pysku spóźnione pociągi i kolejna spożywcza okazja nadarzyła się dopiero w ekspresie do Krakowa. Wars przywitał mnie po raz pierwszy w życiu: kolejna kawa i naleśniki na słodko utrzymały mnie jako tako przy życiu. Wagon Warsa był o dziwo przytulny i estetyczny - na kolei widać, że czasy zmieniają się i idzie ku dobremu. Zabawna sprawa: w przeszłości nie pozwalałam sobie na konsumpcję w takich miejscach, nie było mnie stać albo tak uważałam. Zresztą w podróży nie bywam głodna. Teraz kawałek plastiku pozwala mi na małe szaleństwa, o których kiedyś nie marzyłam, uważając się za niższą formę życia. Mam ten luksusik, że ceny dzielę na czworo. Dzięki temu jest łatwiej.

 

Wracałam pociągiem nocnym, co nie jest moją lubioną wersją przejazdu pociągiem, ale co było zrobić. Oznaczało to, że mam półtorej godziny na posiłek w Macu na stacji Berlin Wschodni. Zdałam się na białko zawarte w nuggetsach, i na kawę (choć obsługa dała mi czarną zamiast białej).

 

To miejsce o tej porze jest szczególne: żebrzący narkomani, przy czym wielu z nich to Polacy, interwencje policji, ktoś wyjący z bólu pakowany do karetki... Tkanka dużego miasta.

 

Dziś gorący dzień, więc pozwoliłam sobie na duże lody - nie trzeba jeść niczego konkretnego. Wyciągnęłam się na kanapce, wklepałam sobie w twarz pachnący krem. Powietrze lekkie, letnie, balsamiczne. Nawet się zdrzemnęłam.

 
19 sierpnia 2025   Dodaj komentarz
o sobie  
< 1 2 3 ... 50 51 >
Albonubes | Blogi