O czym myśli kot
Kotka, który trafiła do mnie dwa lata temu, to zło wcielone. Znaleziono ją w śmietniku w pobliżu Dworca Południowego w Brukseli. Okolica to nieciekawa.
Gdyby umiała mówić, i to po polsku, rzucałaby czymś w stylu "ja jebę" - jako użytkowniczka gwary z Zagłębia, gdzie takie końcówki funkcjonują. Podrzuca do góry pluszową mysz albo piłeczkę, patrzy na mnie kaprawymi oczami i biegnie przed siebie. Chcę ją pogłaskać - gryzie mnie, gryzie rekę, która ją karmi.
Śpi na fotelu, na miękkim kocyku. Budzi się, odgarnia kocyk i leje na fotel. Ja jebę, człowiek, myśli sobie, kiedy sprzątam po niej z użyciem śmierdzących chemikaliów.