• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
25 26 27 28 29 30 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (230)
  • studia (25)
  • świat (137)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2025
  • Maj 2025
  • Kwiecień 2025
  • Marzec 2025
  • Luty 2025
  • Styczeń 2025
  • Grudzień 2024
  • Listopad 2024
  • Październik 2024
  • Wrzesień 2024
  • Sierpień 2024
  • Lipiec 2024
  • Czerwiec 2024
  • Maj 2024
  • Kwiecień 2024
  • Marzec 2024
  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Grudzień 2023
  • Listopad 2023
  • Październik 2023
  • Wrzesień 2023
  • Sierpień 2023
  • Lipiec 2023
  • Czerwiec 2023
  • Maj 2023
  • Kwiecień 2023
  • Marzec 2023
  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Luty 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Wrzesień 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021

Archiwum grudzień 2024

Do zobaczenia

 

Co można napisać o kończącym się roku? Każdy kolejny jest trudniejszy. W tym roku bardzo zwolniłam: chodzenie, czytanie, pisanie zabiera mi coraz więcej czasu. Ciało nie jest tak sprawne, jak było, a głowa chciałaby ciągle do przodu. Ale rok 2024 nie był zły, wszak żyjemy; nie wybucha nam nic nad głowami, nie świszczą rakiety, w kranie jest woda, w gniazdku prąd, lodówka pełna...

 

Nie napisałam w ciągu tego roku niczego szczególnie twórczego, ale udała mi się jedna konferencja i półtora rozdziału pracy; zawsze to coś.

 

Agresja na świecie kumuluje się i rośnie napięcie. Nie warto włączać telewizora, odradzam. Wojny i konflikty nie znajdują rozwiązania. Taka jest natura ludzka i naiwnością byłoby sądzić, że ludzkość zmierza do ery oświecenia, gdy skończą się wszelkie okrucieństwa i przemoc. Nie zmierza. Pojedynczy człowiek zmierza do dziury w ziemi, natomiast gatunek ludzki - kto wie. W każdym razie nie uczy się w zasadzie niczego. Ratuje nas twórczość, poezja i drobne gesty, w których doszkujemy się sensu. Ja tego nie rozstrzygam - każdy ma swój osobisty sens, nawet tymczasowy. Ja skupiłam się na tym, żeby zobaczyć sens w pracy z uchodźcami z Bliskiego Wschodu, Ukrainy, Kolumbii, Wenezueli... To skromne czasowo doświadczenie pozwala mi z całą ostrością dojrzeć, że mieszkam w najlepszym miejscu na świecie, w Europie.

 

A co ze mną, Albonubes-człowiekiem? Zostałam w tym roku matką dorosłego dziecka, zatem - biologicznie - moja rola się skończyła. Jeżeli teraz żyję, to przede wszystkim dla siebie. Dlatego składając sobie egoistyczne życzenia, życzę sobie spokoju. I zasobów, żeby mi starczało. Cierpliwości, pieniędzy, sił. I Tobie, Czytelniku.

 
31 grudnia 2024   Dodaj komentarz
o sobie  

Słodkiego

 
27 grudnia 2024   Dodaj komentarz
świat  

Zima, znowu

Od soboty mamy zimę, taką astronomiczną. Tradycyjnie nastąpiła w związku z tym zmiana pogody. Kiedy wczoraj jechałam na siłownię pod chmurką, zlał mnie zimowy deszcz. Potem wyszło słońce, a gdy wracałam rowerem do domu, zsiekł mnie padający z czarnej chmury grad. Taka to zima, na śnieg nie liczę.

 

Nie wiem, czy jeszcze tu zajrzę przed 2025. Mam kupę roboty i żadnej ochoty.

 
23 grudnia 2024   Dodaj komentarz
o sobie  

Powrót na Północ

Tydzień po wyjeździe na północ Belgii wyruszyłam na południe Europy. A po sześciu dniach wróciłam na północ Europy. I dalej tu jestem.

 

Wysepka i zatoczka

 

To lokalne nazwy przystanków tramwaju - La Isleta oraz Albufereta. Obie prowadzą na plażę, znaną mi od lat.

 

Strażnik La Islety - od lat

 

Czyli powtórzyłam szaleństwo (finansowe, bo tanio nie jest) wycieczki sprzed roku i poleciałam do Alicante; jednak człowiek potrzebuje słońca.

 

Przystanek tramwajowy La Isleta widziany z góry nocą

 

Wynajęłam sobie airbnb: mieszkanko na jedenastym piętrze wieżowca - z olśniewającym widokiem na morze, w pobliżu przystanku La Isleta. Ten widok zmieniał się zależnie od pogody i pory dnia, a morze ujawniało swoje zielone płycizny i błękitne głębie.

 

 

Pojechałam, żeby oderwać się od codzienności i trochę odsapnąć. Choć zabrałam ze sobą robotę, kurs językowy i kurs robienia prezentacji (nie cierpię PowerPointa, ale czasem trzeba, więc chciałam dowiedzieć się, jak). Wszystko to spakowałam. Dorzuciwszy też parę ubrań, w tym gruby dres, jako że rok tem bardzo zmarzłam w hotelu bez ogrzewania.

 

Nowa ławeczka na Albuferecie, a jaki piękny kolor

 

Tak się składa, że w Mieście Słońca czuję się jak w domu, bo i znam je od lat. Jest mi dobrze, nie spieszę się i nie mam do siebie pretensji, że nie nadążam. Lubię jeździć tramwajami i autobusami też. Lubię usiąść pod palmą. Z jakiegoś ezoterycznego powodu lubię przebywać na półkuli zachodniej.

 

W pierwszą noc po przyjeździe (lot był dobry) przespałam dziesięć godzin; było mi to potrzebne, podobnie, jak wylegiwanie się w wannie. Elektryczny bojler miał niewielką pojemność, więc dolewałam wody ugotowanej w czajniku, ale to nic.

 

Mój blok miał regulamin wewnętrzny

 

W zasadzie nie zrobiłam wiele: poszłam na zakupy do niezawodnej Mercadony, wyszłam dwa razy na kolację, wypiłam dobre białe wino Marina Alta (rocznik 2023), pojechałam na odległy przystanek, a potem szłam wzdłuż plaży, starając się oddychać i nie myśleć za dużo.

 

 To nie Fiji - widok w stronę EL Campello

 

Rano i wieczorem brodziłam w morzu na ulubionej plaży Albufereta. Morze miało jakieś siedemnaście stopni, praktycznie tyle, co powietrze. Można by się nawet w nim zanurzyć.

 

Muchavista w tym roku szmaragdowa

 

Było kilku śmiałków. Była pani medytująca na piasku. Była też inna, opalająca się topless. Pojedyncze osoby, bez typowych dla lata tłumów.

 

 Pochmurne niebo nad Albuferetą

 

Wstąpiłam do sklepu klubu piłkarskiego Hercules C.F., mieszczącego się przy znanym nam już stadionie Jose Rico Pereza, żeby kupić Jotowi bluzę, a wyszłam jeszcze z kompletem treningowym. Niebieskie, czerwone, czarne - Jot się bardzo ucieszył, czyli było warto.

 

 

Co do wydarzeń kulturalnych - nie poszłam na spotkanie autorskie z pisarką, choć przelotnie chciałam, za to odwiedziłam muzeum Mubag. W zeszłym roku obejrzałam tam wystawę grafik Dalego; w tym roku czekała mnie duża wystawa malarstwa Juana Navarro Ramóna. Navarro urodził się w pobliskiej Altei; w późniejszych latach działał głownie we Francji, kolegując się z Picassem i wielu innymi. Na koniec wrócił do Hiszpanii, do Barcelony. Ta wystawa nazywa się "Mujeres" - "Kobiety". Starsze obrazy są pełne (so)czystych kolorów, a malarzowi pozuje głównie jego żona. W późniejszym okresie Navarro staje się abstrakcjonistą, postaci kobiet ewoluują i stają moim zdaniem co nieco alegoryczne.

Mujeres

 

Jeżdżąc komunikacją miejską (a jest ona świetna i tania), nasłuchałam się, jak zawsze, rozmaitych rozmów, które wywarły na mnie wrażenie. Pewna pani w tramwaju, przez telefon powtarzała, że wszyscy jesteśmy równi. Todos somos iguales. Tak, wbiło mi się to w pamięć. W innym tramwaju byłam świadkinią dialogu między starszą, drobną panią, a młodą dziewczyną, zapewne z Ameryki Południowej. Starsza Hiszpanka powtarzała, że kobieta musi pracować (fuera, poza domem), że musi mieć swoje pieniądze, że musi pracować gdziekolwiek, żeby być niezależną. Że ona to zrozumiała, choć jej rodzice, inaczej niż dla jej braci, nie przewidzieli dla niej możliwości studiowania. Młoda rozmówczyni powiedziała, że jest bez dokumentów (sin papeles), na co starsza pani odparła, że dobre byłoby nawet sprzątanie w warsztatach samochodowych, zanim się zdobędzie dokumenty.

 

Miała rację, tak. Panią być, czyli mieć pieniądze.

 

Domowe spaghetti z widokiem

 

Jako że jestem niemal stąd, pytają mnie czasem o drogę. Tym razem starsi państwo ("pani stąd?") pytali o Mercado Central, z którego wyszłam chwilę wcześniej z zakupioną kawą Barrocco. - Prosto i w prawo, to niedaleko - odpowiedział mój język, zanim pomyślała głowa. Niezbadane są ścieżki neurolingwistyczne.

 

 Mercado Central gotowy na święta

 

Nie chciało mi się wracać do domu, ale przecież trzeba, a zresztą najlepszą częścią podróży jest właśnie powrót. Nałapałam słonka, co jest niezbędne dla duszy; wróciłam do deszczu i zimna - było 4 stopnie Celsjusza. W grudniu Belgia miała zaszczyt dostać jedynie sześć godzin słoneczka.

 

Opuściłam mieszkanie na jedenastym piętrze, zapomniawszy o saszetce na drobiazgi, którą przed laty zrobił dla mnie mój synek Jot. Może odeśle mi ją właścicielka mieszkania.

 

Dres okazał się niepotrzebny, było mi ciepło. Pogoda była dla mnie miła, choć dwa dni pochmurne pokropiły mnie nawet przelotnym deszczem (pięć kropli na nos...).

 

Dzień się kończy na Albuferecie

 

 I noc tamże

 

(Muszę dodać, że fascynująco wyglądały chmury widziane z samolotu, dwukrotnie. Wydawało się, że to śnieg, całe góry śniegu, po których jakiś olbrzym jeździł na nartach. Widoczne też były z góry odciski ogromnych ptasich łap. To oczywiście tylko moja wyobrażnia, ale... Pireneje w ciągu sześciu dni, jakie dzieliły moje podróże, pokryły się rzeczywiście śniegiem).

Ta wyprawa to był prezent dla siebie samej na święta i koniec roku. Rok 2024 był bardzo trudny i wyczerpał mnie fizycznie; nie zapłacił mi za wysiłki i nie głaskał po głowie.

 

Niech 2025 będzie dla mnie i dla Ciebie, Czytelniku, czasem wytchnienia, gdy wszystko będzie przychodzić lekko i bez przekraczania siebie. I niech świat będzie dla nas łaskawy.

 
21 grudnia 2024   Dodaj komentarz
o sobie   świat  

Powrót na południe

Koniec torów w Ostendzie!

 

Mój krótki wybrykopobyt nad Morzem Północnym skończył się już w niedzielne południe. Wczoraj byłam już normalnie w pracy.

 

 

Co mi to dało? Oczyściły mi się zatoki, to tak medyczno-praktycznie. Po długim spacerze po plaży odkryłam doskonałą włoską pizzerię, która uraczyła mnie znakomitym makaronem z owocami morza oraz delikatnym winem i mocną kawą - właśnie tutaj:

 

 

A potem wygrzewałam się w wannie. I chętnie powtórzyłabym to wiele razy.

 

Jeszcze w niedzielę wysłałam zgłoszenie na kolejną konferencję w maju przyszłego roku. Jestem ciekawa bardzo, co z tego wyniknie. Oby mnie przyjęli - spróbuję to połączyć ze spotkaniami z młodzieżą licealną i uniwersytecką w ramach akcji Back to School. Dowiem się pewnie po Nowym Roku.

 

A tu zegar zodiakalny:

 
03 grudnia 2024   Dodaj komentarz
świat  
Albonubes | Blogi