• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (230)
  • studia (25)
  • świat (137)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2025
  • Maj 2025
  • Kwiecień 2025
  • Marzec 2025
  • Luty 2025
  • Styczeń 2025
  • Grudzień 2024
  • Listopad 2024
  • Październik 2024
  • Wrzesień 2024
  • Sierpień 2024
  • Lipiec 2024
  • Czerwiec 2024
  • Maj 2024
  • Kwiecień 2024
  • Marzec 2024
  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Grudzień 2023
  • Listopad 2023
  • Październik 2023
  • Wrzesień 2023
  • Sierpień 2023
  • Lipiec 2023
  • Czerwiec 2023
  • Maj 2023
  • Kwiecień 2023
  • Marzec 2023
  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Luty 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Wrzesień 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021

Archiwum styczeń 2023

< 1 2 >

Niedziela

Znaczy - dzisiaj się nie pracuje.

 

Przeczytałam w horoskopie, że mam sobie zafundować luksus. Tak właśnie zrobiłam. Po gorącej kąpieli wbiłam się w nowiutki, cieplutki dres i walnęłam na kanapę. Jot wrócił po południu z wygranego meczu, a potem sobie zjedliśmy.

 

Jutro Jot zaczyna praktyki uczniowskie gdzieś w Walonii, na uniwersytecie.

 

Koty głównie śpią, a Jo. poszła na służbę pilnować cudzych psów.

 
29 stycznia 2023   Dodaj komentarz
o sobie  

Sobota - robota

Jak to bywa w weekend, się pracowało. Praktyki.

 

Jejku, leżę teraz pod kołdrą i ręcznie muszę podnosić powieki, bo jestem w stanie wycieńczonym.

 

Teraz spać.

 
28 stycznia 2023   Dodaj komentarz
o sobie  

Mozolnie do przodu

Jest bardzo chłodno. Minus dwa. Jak na to miejsce, bardzo zimno.

 

W środę wzięłam pół dnia urlopu i o 12.30 pojechałam na kolejne zajęcia - praktyki, żeby uczyć języka polskiego. Pisałam już, jak bardzo jest to obciążające.  Jest jednak konieczne i czasami przyjemne.

 

Ale najpierw musiałam złapać bekaes - autobus linii dalekobieżnych - i udałam się do dzielnicy S., na przystanek tychże linii. Pan kierowca, starszy człowiek, uśmiechnął się do mnie przyjemnie, widząc, że zapłaciłam sms-em (kilka lat temu inny kierowca tej linii obrzucił mnie wyzwiskami za użycie języka francuskiego). Po czym pojechaliśmy do L., to jedyne 39 przystanków dalej. Trzydzieści dziewięć przystanków, dwa i pół euro. Strzała.

 

W szkole, gdy już się tam dowlokłam z przystanku,  poznałam nową klasę złożoną z czworga jedenastolatków. Przez pierwszą godzinę siłowaliśmy się psychicznie - testowali mnie na różne sposoby, hałasując i rozmawiając w języku, którego nie znam. Ale potem poszło gładko, ponieważ jestem starym wygą. Okazało się, ku memu zdumieniu, że jestem też ostoją spokoju.

 

Jedno z pytań, jakie zadali mi uczniowie, brzmiało: - Ile pani ma lat? Odpowiedziałam grzecznie, ale ostrzegłam młodzieńca, że dziewczyny miewają problem z takimi pytaniami.

 

5 klas jedenastolatków sprzed 28 (dwudziestu ośmiu!!! ludzie...) lat to pierwsza w historii grupa moich uczniów. W 1995 r. pewna młoda dama, uczennica jednej z owych klas spytała mnie: - Czy pani ma męża? Odpowiedziałam wówczas zgodnie z prawdą, że nie. - Czyli chce być pani zakonnicą? - bardziej stwierdziła niż spytała.

 

Dwadzieścia osiem lat minęło i oto proszę, robię kolejne praktyki.

 

Wiele lat temu sformułowałam powiedzenie, którym chętnie dzieliłam się ze słuchaczami, że moim celem edukacyjnym jest, by uczniowie nie znienawidzili mojego przedmiotu - i mnie. Ono jest nadal ważne i celne. Przy czym użycie konkretnych technik, ćwiczeń, trików, przykładów - tak efektowne przecież -  jest rzeczą wtórną. Celem jest to, by uczniowie z lekcji wychodzili mądrzejsi i sprawniejsi o coś, czego wcześniej nie wiedzieli lub nie umieli zrobić. Zaś celem nadrzędnym jest to, żeby po prostu byli lepsi, nawet, jeśli zapomną trzy formy czasownika (EN) albo siedem przypadków (PL).

 

Były to naprawdę udane zajęcia (byłam obserwowana), ale kiedy wyszłam na przystanek bekaesu, autobus nie raczył przyjechać - wpadłam w półgodzinną dziurę. Gdy już wreszcie podjechał, byłam zupełnie zgrabiała od dwustopniowego mrozu. Czułam, jak zdrętwiałe mam ręce i nogi, palce i nos. Na tyle, że nie udało mi się odtajać i po powrocie do domu musiałam wskoczyć do gorącej wody.

 

Nie mogę się nadziwić mojej wytrwałości, bo nie chcę nazywac tego poświęceniem, męczennicą nie chcę być, o nie. No więc niech to będzie podziw, który dla siebie mam za to, że tłukłam się tyle kilometrów z laptopem na ramieniu i tyle czasu spędziłam, żeby zbliżyć się do celu, do ukończenia studiów, bo tak sobie postanowiłam i już. Byle ciało wytrzymało, bo dokucza mi bark i stopy nie chcą mnie nosić...

 

 
26 stycznia 2023   Dodaj komentarz
o sobie  

Kto by pomyślał, znowu weekend.

Czas płynie bardzo szybko, zwłaszcza, gdy już skończysz 20 lat (tak mówił mi papa - miał rację). Poniedziałek, piątek, niedziela...

 

Poprzedni wpis sprzed tygodnia. Niepostrzeżenie minęło.

 

Miałam dużo roboty. Ocenę pracy miałam, zgodnie z przewidywaniami było OK.

 

Za oknem jesień przeszła w zimę; obudziwszy się pewnego ranka, zastaliśmy na chodnikach szklankę. Po raz pierwszy od 17 lat przewróciłam się (a zając uciekł, jakby powiedział mój dziadek) jak długa. Trochę bolały mnie plecy, a trochę godność osobista.

 

Dziś Dzień Babci. Moje urodziły się - jedna jako poddana Franciszka Józefa, a druga - cara Mikołaja. Były niepiśmienne. Z wyglądu (a właściwie z rozmiaru) podobna jestem do tej drugiej, z charakteru do pierwszej.

 

Dzisiaj trzyma mróz, był mecz, ale nie do końca udany.

 
21 stycznia 2023   Dodaj komentarz
o sobie  

Determinacja

Słowo na dziś. Determinacja.

 

Dziś dzień wolny od pracy, sobota, ale ja przecież robię praktyki jako polonistka in the making.

 

Szósty dzień z rzędu budzi mnie wibrujący telefon, dzisiaj o szóstej dwadzieścia. Jest taki moment, kiedy marzę, żeby był to tylko chory sen. Dalej, zdaję sobie sprawę, że doświadczam jednak rzeczywistej pobudki... I następuje potem ta chwila, podczas której jestem pewna, że nie, absolutnie nigdzie nie idę, że podjęcie takiego zobowiązania to był najgorszy błąd. Pierwsze minuty od powrotu świadomości to istny koszmar, kiedy to boli mnie całe ciało i jestem skrajnie, skrajnie wyczerpana. Ale co ciekawe, kolejne chwile są znacznie łatwiejsze. Po prostu wstaję spod kołdry, wyciągam z szafy bieliznę (bezszwową proszę) i coś miękkiego do założenia, i znikam w łazience. Kolejne wahanie dotyczy mycia łba, ale ostatecznie przemagam się. Następny drastyczny moment to wyjście spod ciepłego prysznica, ale jestem już chciaż mentalnie wzmocniona. Opatulam się jak mogę i - ciągle nie mogąc skupić wzroku - pełznę do kuchni w stronę ekspresu do kawy. Dziś na szczęście do kawusi będzie tłuste, niepasteryzowane mleko prosto od krowy. Do tego cynamon, jak zawsze od wielu lat.

 

Potem autobus miejski, potem dalekobieżny (ciągle ciemno), a potem obserwuję i prowadzę lekcje z dzieciakami.

 

Myślę, że mam sporo determinacji, żeby się mimo wszystko nie poddać. Moi uczniowie też - chodzą wszak nadobowiązkowej szkoły sobotniej. A ja realizuję swoją polonistyczną ambicję, cichutko drzemiącą odkąd w 1993 r. zajęłam drugie miejsce w ogólnopolskiej olimpiadzie. Jakież się wtedy miało marzenia!..

 

Wracałam wśród ulewy. Niemożliwie lało i wiało; zaczepiłam jeszcze o polski sklep, bo chleb i łakocie na weekend są niezbędne. Taka przemoczona, z poszarpanymi wichrem włosami, dotarłam w końcu ulubionym tramwajem do suchego domu.

 

Po południu jednak ze zmęczenia zaczęły mi się zamykać oczy. Jeszcze zdołałam zjeść obiad, odkurzyć i umyć przedsionek i garaż (nowy regulamin kamienicy: raz w tygodniu ogarnąć powierzchnie wspólne). Zdjęłam z drzwi świąteczne ozdoby.

 

Co do jutra, postanawiam nicnierobić, a wieczorem spotkać się w pizzerii z kimś lubianym. Dla zdrowia psychicznego i życiowej równowagi takie wyjście jest konieczne, nawet tylko po to, żeby wypić kawę. Mam takie przekonanie od lat, nazywałam to systemem małych przyjemności, tylko brak mi determinacji, żeby to regularnie uprawiać.

 

Mam też poraz więcej podziwu dla siebie samej. Łatwiej przecież byłoby nie studiować i nie musieć robić kolejnych (trzecich w życiu) praktyk nauczycielskich. Dużo łatwiej byłoby odsypiać w weekendy. Nie przygotowywać się piątkowymi nocami do sobotnich zajęć; nie drukować ćwiczeń, nie szykować materiałów. Nie wstawać po ciemku, nie płacić pięciu euro za podróż pekaesem do odeległego miasta i z powrotem. Czy mi się chce? Nie zawsze. A czy warto? Z pewnych powodów tak.

 

 

 
14 stycznia 2023   Dodaj komentarz
studia  
< 1 2 >
Albonubes | Blogi