Deszczowo raczej
Dziś popadało i zmoczyło mnie. Poszłam na przystanek, a stamtąd zjeść w barze uczęszczanym przez młodzież.
Deszcz tworzył bańki na kałużach. Jak są bańki, to będzie padało długo, mówiła babka.
Zjadłam, popijając cappuccino. Po czym skoczyło mi gwałtownie tętno: przekroczyłam swój limit kaw na ten dzień (dwie).
Siedziałam sobie, zupełnie anonimowa, z książką.