Promocja ograniczona w czasie
Przekwitły akacje. Kwitną bujnie lipy i jaśminy. Słodycz tych aromatów miesza się w ciepłym powietrzu i miesza nam w głowach.
Szybko, zaraz skończy się ta promocja!

Blog gat. II, szary, pakowy, zastępczy. Zaprasza Albonubes.
| pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
| 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
| 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
| 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
| 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
| 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
| 30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
Przekwitły akacje. Kwitną bujnie lipy i jaśminy. Słodycz tych aromatów miesza się w ciepłym powietrzu i miesza nam w głowach.
Szybko, zaraz skończy się ta promocja!

Ten miesiąc jest ciężki. Nieznośnie.
Muszę zaliczyć kurs językowy, muszę wysłać raport o postępie prac do promotora. Muszę napisać recenzję pracy licencjackiej. Muszę normalnie pracować.
A na horyzoncie nie ma wakacji. Wakacje będą we wrześniu. Jak doczekać? Postaram się uciekać na weekendy. Może dłużej spać w weekendy... Jakoś to przeczekać.
Lipiec będzie lżejszy, sierpień chyba też. Taka jest nadzieja.
To mnie trzyma.
Pięć lat temu opuściła ten świat Zo., moja przyjaciółka, piękny, dobry człowiek. Tęsknię, pamiętam. Z nią będą mi się zawsze kojarzyć złote mniszki, które kwitną wiosną.
Puściłam Jotowi jedną z moich ulubionych piosenek z jednego z moich ulubionych filmów. - Czy to Elvis Presley? - pyta mój Jot, dziecko dwudziestego pierwszego wieku. - To Dean Martin - wyjaśniam.
Dean Martin śpiewa piosenkę "My rifle, my pony and me" w filmie "Rio Bravo" (1959) leżąc, z kapeluszem nasuniętym na twarz, jakby od niechcenia. Śpiewa kowbojską balladę gładkim jak jedwab, idealnie czystym barytonem z wibrato. "No more cows to be ropened". Żadnych krów do przywiązania. Można odwiesić kapelusz.
Głos aktora nie tylko koi, ale dotyka czegoś istotnego w słuchaczach, może dlatego, że "Rio Bravo" jest skromnym filmem o przyjaźni i współpracy, o przezwyciężaniu nałogu i o sprawiedliwości. Kiedy byłam dzieckiem, zrobił na mnie - obejrzany w TV - wielkie wrażenie. A muzyka zwłaszcza. Podwójna płyta Deana Martina była ostatnim prezentem, jaki dałam na święta mojemu ojcu.
"Troje moich towarzyszy: moja strzelba, mój koń i ja". Ciepłe wieczorne powietrze dotyka twarzy; wciągasz w nozdrza zapach ogniska i stajni. Samotność i bycie w pełni sobą jednocześnie. Foletowe światło w wąwozie. Balsamiczny wieczór.
Czego i Czytelnikom życzę.
Dotarły do mnie przyjemne wieści: poproszono mnie o nadesłanie tekstu wystąpienia, jakie wygłosiłam w Gdańsku, do publikacjii w dwóch czasopismach. Termin upływa w lipcu.
Co prawda, ja tego tekstu nie wygłosiłam, bo zabrakłoby mi czasu. Mówiłam tylko o tekstach poetyckich, jakie w nim zawarłam. Teraz muszę go porządnie przygotować do druku, może się uda.
Należałoby więc usiąść i pisać, tylko że jestem zmęczona. Wszystkim.
Ale może się zbiorę, bo zdaje się, że warto.