Po grudzie
Grudzień to zamykanie spraw, wiadomo. Idzie to opornie, ale po co się spieszyć. Z drugiej strony - zbiera się owoce pracy itd. Nawet dosłownie - w grudniu przyjeżdżają do mnie owoce mandarynek oraz oliwa z drzew oliwnych z mojej plantacji.
No dobra, ta plantacja nie jest moja. Jest to spółdzielnia, kooperatywa, wspólnota producentów rolnych. Dlatego katar leczę teraz uderzeniowymi dawkami witaminy C z ekologicznych mandarynek, niczym niepryskanych.
Idea kooperacji i spółdzielczości leży u podstaw anarchizmu, tak żywego w Hiszpanii, no i moje plantacje też tam leżą: