Odliczanie
Przyjęliśmy arbitralnie, że rok zaczyna się pierwszego stycznia. Logiki w tym brak - dawniej odliczanie rozpoczynano w marcu, z nową porą roku. No bo tak: mamy teraz wczesną zimę, nie początek ani nie koniec; pora roku dość statyczna, niewiele się dzieje. Zabawny jest też zwyczaj postanowień noworocznych, które z reguły mają krótki żywot.
Zdrowiej jest nie postanawiać. Mniejszy stres.
Jasne, warto robić podsumowania. Ja jestem z siebie zadowolona, bo wróciłam do studiowania, do tłumaczeń, a nawet do doktoratu. Zaczęłam przygotowania do lepszego życia. Dałam innym z siebie tyle, ile mogłam. Jestem dumna z moich uczniów, bardzo. Nie pokonasz ich, nas, ruska ordo, ani wy, talibowie.
Może to czas, by zapytać, po co mi ten blog, ta pisanina. Otóż nie uważam się za genialną blogerkę, a ten blog nie ma ambicji literackich. Jest przefiltrowaną przez autocenzurę próbą zapisania stanów i wydarzeń, ale też impresji, które uważam za warte zapamiętania. I co do których uważam, że mogą być wartościowe lub ciekawe dla innych, dla ewentualnych czytelników. Dawno, dawno temu chciałam być dziennikarką; wierzyłam, że dziennikarze obdarzeni są zmysłem obserwacji, analizy i syntezy, no i że są depozytariuszami jakiejś większej prawdy. I tak myślę, że ten blog jest realizacją takich dziecinnych marzeń. Po tym, jak jego poprzednik odszedł w niebyt, kiedy zniknął serwis blog4u.
Nie wiem, czy jutro zdobędę się na jakiś wpis. Raczej poodkurzam sobie, poogarniam przestrzeń, napiję się cavy, popracuję nad tłumaczeniem książki, które odkładam od roku i pójdę pewnie spać po północy. Oby nie strzelali za długo, bo koty boją się hałasu.
A jeśli czytasz te słowa, to życzę Ci, gościu, by spełniły się twoje życzenia. A ja na 2023 rok życzę nam pokoju.