Jerozolima Zagłębia
Wróciłam właśnie z Zagłębia, gdzie - przeszedłszy przez Będzin od stacji PKP do hotelu nad rzeką - popadłam z przygnębienie związane z tym, że miasto umiera. Po raz kolejny.
Dlatego postanowiłam tu wrzucić mój ubiegłoroczny esej z ukończonej podyplomówki poświęcony pewnemu Zagłębiakowi pochodzenia żydowskiego.
"A nie jesteśmy zbawieni"
Będzin, Warszawa, Nowy Jork
Dawid Wdowiński urodził się w Będzinie – tej „Jerozolimie Zagłębia” - 25 lutego 1895 r., zaś zmarł w Nowym Jorku w maju 1970 r. Był neurologiem i psychiatrą wykształconym w Brnie, Warszawie i Wiedniu, który w Nowym Jorku praktykował jako psychoanalityk. Wojna zastała go pełniącego obowiązki ordynatora oddziału psychiatrycznego szpitala na Czystem w Warszawie. Był zaangażowany w działalność polityczną Polskiej Partii Syjonistycznej Organizacji Rewizjonistów. Będąc pod wpływem myśli działacza syjonistycznego z Rosji, Ze’ewa (Włodzimierza) Żabotyńskiego, popierał syjonizm rewizjonistyczny, tj. pogląd, wg którego Żydzi powinni rozpocząć osadnictwo na obu brzegach Jordanu i dążyć do utworzenia tam – na terenach kontrolowanych przez Brytyjczyków - niepodległego państwa. Niektórzy syjoniści wyznawali nawet pogląd, że Polska powinna przejąć mandat po Brytyjczykach i uczynić Palestynę swoją kolonią. W latach 30. dr Wdowiński współorganizował nielegalną emigrację i osadnictwo w Palestynie, tzw. Aliyah Beth.
Podczas tragicznego i heroicznego powstania w getcie warszawskim Dawid Wdowiński stał na czele Żydowskiego Związku Wojskowego jako przewodniczący jego komitetu politycznego, podczas gdy za kwestie wojskowe odpowiadał Paweł Frenkel. Drugi przywódca powstania, który je przeżył, dr Marek Edelman z Żydowskiej Organizacji Bojowej, jako bundowiec reprezentował odmienną, tj. socjalistyczną myśl polityczną. O ile jednak dr Edelman pozostaje postacią powszechnie w Polsce znaną i cytowaną, o tyle dr Wdowiński wydaje się zupełnie zapoznany. Wyzwolony w Dachau przez Amerykanów, po wojnie wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie zaangażował się w działalność diaspory żydowskiej. W latach 60. jako jeden ze świadków zeznawał w procesie Eichmanna, przyczyniając się do skazania tego zbrodniarza.
Z postacią dr. Wdowińskiego zetknęłam się szukając informacji o osobach związanych z Zagłębiem Dąbrowskim. Zainteresowana nieznaną mi wcześniej postacią przeczytałam jego książkę pt. „And We Are Not Saved” („A nie jesteśmy wybawieni”), na której oparłam niniejszą pracę. Zdecydowałam się wykorzystać w niej właśnie tę pozycję, ponieważ – mimo że napisana w języku angielskim – traktuje o ważnym i tragicznym okresie w historii Polski, i ze względu na to pozwoliłam sobie ją zaliczyć do literatury polskiej. Ponadto jestem zdania, że wydanie jej po polsku wzbogaciłoby znacznie naszą wiedzę o powstaniu w getcie warszawskim i jego uczestnikach.
W książce Wdowińskiego przeplatają się trzy plany: bardzo ogólnie zaznaczony plan osobisty, od którego rozpoczyna się książka, plan polityczny obejmujący aktywność autora w Partii Syjonistycznej oraz jego działalność w Stanach Zjednoczonych po wojnie oraz najobszerniejszy z planów plan, który nazwałabym historycznym: tutaj zaliczam jego świadectwo z powstania w getcie, a także zeznania na procesie hitlerowskiego zbrodniarza, współtwórcy machiny Holokaustu, Adolfa Eichmanna.
1. Człowiek
Książka rozpoczyna się od intymnej sceny: dr Wdowiński właśnie skończył przyjmować nowojorskich pacjentów: „Jestem sam w gabinecie i nadal siedzę za biurkiem, nie mając ochoty się ruszyć. Dzień był długi i jestem znużony. […] Wyglądam przez wysokie okno mieszkania na Manhattanie w stronę budowy Centrum Lincolna. W kwietniowym zmierzchu scena przede mną dziwnie przypomina mi ruiny Warszawy po pierwszym bombardowaniu. […] Jest coś znajomego w tym smutku, co przywołuje jakieś inne miejsce, inny czas, ale nie umiem tego nazwać. Otwieram górną szufladę biurka. […] Leżą przede mną dwie pozostałości dawnego życia: mała skórzana portmonetka i srebrna puderniczka. […] Te dwa małe przedmioty przetrwały próbę dziewięciu obozów koncentracyjnych. […] Srebrna puderniczka jest zmatowiała, podziurawiona i pogięta. Lusterko dawno temu zostało strzaskane i zniszczone, podobnie jak twarz kobiety, która się w nim tak często przeglądała. -Potrzymaj to na chwilę – powiedziała, kiedy podczas kolejnej „akcji” staliśmy w tej fatalnej kolejce, i podała mi puderniczkę. W tej samej chwili brutalny głos wydał rozkaz: -Kobiety na prawo, mężczyźni na lewo. I tak oto zostało przerwane życie. […] Pamiętam, kiedy kupiłem jej tę puderniczkę. Było to w Pradze w sierpniu 1933 roku” . Autor uczestniczył wtedy w 18. Światowym Kongresie Syjonistycznym.
Kobieta, o której tutaj mowa, to żona Wdowińskiego, również lekarz medycyny. „Moja żona i ja uczestniczyliśmy w ostatnim tchnieniu powstania w getcie warszawskim, skąd zdołaliśmy uciec z resztką warszawskich Żydów. Wkrótce naziści dopadli nas i zagnali do obozu koncentracyjnego w Lublinie-Majdanku, gdzie dokonywano ostatecznej selekcji, skąd trafiało się w miejsca docelowe. Tam właśnie wcisnęła mi w dłoń puderniczkę”.
Dr Wdowińska ginie w nocy z 2 na 3 listopada 1943 r. Oprócz żony, dr Wdowiński traci jednocześnie starszego brata, dwóch bratanków i szwagra. Rok wcześniej w getcie stracił matkę, dwie siostry, młodszego brata, szwagra, szwagierkę, trzech bratanków i teściową.
2. Przywódca.
W powszechnej pamięci jako przywódca powstania, który je przeżył, zapisał się Marek Edelman. Po wojnie narrację o powstaniu zdominowała Żydowska Organizacja Bojowa Edelmana, musimy jednak pamiętać, że w konspiracji i walce uczestniczyli także przedstawiciele innych opcji politycznych. Drugą, choć mniejszą organizacją militarną był Żydowski Związek Wojskowy pod dowództwem Wdowińskiego. Dr Wdowiński, zaangażowany syjonista, szef Polskiej Partii Syjonistycznej - Organizacji Rewizjonistów, partii zdecydowanie prawicowej, politycznie znajdował się daleko od Edelmana i bundowców. Warto nadmienić, że ze względu na różnice polityczne ŻOB i ŻZW nie zjednoczyły się, pozostając oddzielnymi organizacjami; podzieliły też z wyprzedzeniem strefy działań militarnych na wypadek wybuchu powstania.
W swoich wspomnieniach, oprócz opisu militarnej strony powstania, w której mieszkańcy getta nie mają żadnych szans z nazistami, Wdowiński rejestruje jego humanitarną tragedię: hekatombę cywilów, w tym pacjentów własnego szpitala – nie wyłączając śmierci swoich krewnych.
Getto warszawskie powstało 16 listopada 1940 r. Miało zaledwie 3 km kwadratowe powierzchni i otoczone było murem oraz drutem kolczastym. Tutaj przywożono Żydów z całej Europy. Hans Frank, szef Generalnego Gubernatorstwa zapewniał, że getto warszawskie – podobnie do radomskiego i krakowskiego - nie będzie przeznaczone do likwidacji ; niektórzy mieszkańcy getta w swojej naiwności wyobrażali sobie, że w Warszawie powstanie coś na kształt „żydowskiego rezerwatu”.
Na początku istnienia getta życie toczy się na pozór normalnie. „Organizowano biblioteki. Sporadycznie odbywały się koncerty i występy. Publikowano podziemne gazety. Zakazano nauczania, więc zorganizowaliśmy podziemne szkoły i przedszkola oraz studia.
Ze względu na rosnące potrzeby (brak dostatecznej liczby lokali mieszkalnych) w getcie powstały schroniska dla bezdomnych. Wkrótce stworzono jednak także fikcyjne przytułki, gdzie rejestrowano jako bezdomnych działaczy politycznych, którzy nie mogli w warunkach getta udzielać się publicznie. Te punkty będą służyły jako miejsca spotkań konspiracyjnych oraz jako schrony podczas powstania. W ten sposób powstaje sieć tzw. bunkrów.
Tymczasem do getta przybywają kolejne transporty wysiedlonych z innych krajów, np. Czechosłowacji czy Niemiec. Getto staje się za ciasne: na jego niewielkim obszarze stłoczono niemal 500 000 osób.
Warunki bytowe są złe i stale się pogarszają. Wdowińscy mieszkali w Warszawie pierwotnie poza terenem getta, lecz przepisy wprowadzone okupantów zmusiły ich wkrótce do opuszczenia aryjskiej części miasta. Teraz mieszkają przy ul. Elektoralnej 12 w 7 osób w trzech pokojach - zamiast rzędowo przysługujących im dwóch – i to tylko dzięki temu, że są lekarzami. Brakuje jedzenia: na przykład szybko kończy się ceniona ze względu na zawartość białka konina. Wkrótce dostępna będzie tylko zakrzepła końska krew, którą smaruje się chleb. Do wypieku chleba potrzebna jest mąka; tę z kolei fałszują nielegalnie działające młyny, dodając do niej talku i kredy, wskutek czego konsumenci tego chleba chorują na kolkę i zapalenie żołądka. Brakuje czystej wody, mnożą się przypadki tyfusu. Autor odnotowuje, że w tym czasie powstało wiele badań i monografii poświęconych tej chorobie, niestety zaginionych po upadku getta. Sam 2 lipca 1942 roku wygłasza ostatni swój wykład - poświęcony zaburzeniom psychicznym w przebiegu gorączki tyfusowej.
Terror na wielką skalę rozpoczyna się 21 lipca 1942 r., czyli w przeddzień święta Tisza be-Aw - zburzenia pierwszej świątyni. Zaczyna się wtedy fala aresztowań, deportacji i egzekucji. 23 lipca w geście rozpaczy samobójstwo popełni inżynier Adam Czerniaków, stojący na czele Judenratu, tj. utworzonej przez Niemców marionetkowej rady starszych. Odmówił on podpisania obwieszczenia o przymusowej deportacji Żydów z Warszawy - wywiezieniu na pewną śmierć do Treblinki. Wdowiński w swojej książce wspomnieniach nie przesądza, czy mógł on wiedzieć o faktycznych planach eksterminacji Żydów. (W rzeczywistości Czerniaków zostawił list, z którego jasno wynika, że nie ma żadnych złudzeń co do losu wywożonych ludzi). Jednak śmierć tego uczciwego człowieka, który z optymizmem patrzył w przyszłość, powoduje panikę wśród mieszkańców getta.
12 września 1942 miała miejsce ostatnia wielka „akcja” połączona z ewakuacją szpitala. Po tej likwidacji w getcie zostało jedynie ok. 35 000 osób; wraz z ukrywającymi się – 55 000. Getto stało się obozem pracy – pozostali przy życiu pracowali na rzecz Niemców w „szopach” (warsztatach). Tym niemniej „akcje” nie ustały. Powoli zaczyna się pojawiać myśl o zbrojnym oporze. Wdowiński intensywnie działa w podziemiu, choć, jak wspomina, są tacy, którzy nadal uważają konspirację za niepotrzebne ryzyko – tak jak jego znajomy, znany lekarz chorób zakaźnych, który zarzuca mu narażanie getta na niebezpieczeństwo. W przygotowania do walki angażuje się praktycznie cała młodzież. Nikt już nie ma złudzeń, że getto długo pozostanie przy życiu.
Wdowiński ocenia liczbę uzbrojonych spiskowców na 6-7 tysięcy. Liczba ta wydaje się zawyżona i można się domyślać, że do broni zaliczano tutaj np. butelki zapalające. W bunkrach w okolicy ulic Karmelickiej i Muranowskiej rozpoczęły się intensywne działania organizacyjne i szkoleniowe przygotowujące do walk miejskich z udziałem członków Partii Syjonistycznej, organizacji Betari oraz Irgun. Ci ostatni współpracują z polskim podziemiem, od którego kupują dodatkowe uzbrojenie .Wśród mieszkańców getta rośnie determinacja, jako że właściwie nie mają już nic do stracenia – jaki los ich czeka, wiedzą aż za dobrze choćby po eksterminacji pacjentów szpitala dra Wdowińskiego.
Siły i uzbrojenie spiskowców nie mogą się jednak równać z siłami wroga. Bojowników ŻZB jest nie więcej niż pięciuset, bojowników ŻOB-u – niewiele więcej.
Nocą 18 kwietnia 1943 getto zostało otoczone przez bataliony SS oraz oddziały Łotyszy, Litwinów i Ukraińców. Tej nocy ŻOB i ŻZB doszły do porozumienia i zmobilizowały swoich członków; ludność cywilna weszła do bunkrów, schronów i kryjówek. 19 kwietnia, w przeddzień Paschy, oddziały bojowników („bojowców”) wywiesiły biało-niebieską flagę na budynku swojej kwatery głównej przy ul. Muranowskiej 7-9. Wkrótce doszło do pierwszej, zwycięskiej potyczki z wrogiem i tego popołudnia Niemcy, choć na krotko, wycofali się z getta.
W nadchodzących dniach i tygodniach zginie wielu walczących. Walki trwają miesiąc, ale pojedynczy powstańcy bronią się dłużej. W czerwcu ginie przyjaciel Wdowińskiego, Paweł Frenkel, współtwórca ŻZW. „Młodzież walczyła bez nadziei, nie marząc o przeżyciu. Jedynym celem było ciągnąć to jak najdłużej, zadać wrogowi jak najwięcej strat”. Według Wdowińskiego te straty wynoszą ok. 900 zabitych.
W ciągu trzech tygodni walki Niemcy zamieniają teren getta w płonące cmentarzysko. Wdowiński pisze: „Rozglądaliśmy się po tym szalejącym piekle i zastanawiali - czy tam na zewnątrz był jakiś świat? Czy ktoś wiedział? Czy kogoś to obchodziło?” I kończy opowieść o powstaniu słowami: „Spośród niemal 500 tysięcy warszawskich Żydów, których wywieziono do Treblinki i innych obozów koncentracyjnych, przeżyło tylko około trzystu. Jednym z tych szczęśliwych lub też nieszczęsnych jestem ja”.
Dawid Wdowiński po ucieczce z Warszawy zostaje pojmany i wysłany do Majdanka. Potem trafi do Budzynia i ośmiu (!) innych obozów, aby ostatecznie znaleźć się w USA.
3. Świadek.
Wiosną 1961 r. dr Wdowiński zostaje wezwany przez Gideona Hausnera, prokuratora generalnego Izraela na świadka w procesie nazistowskiego zbrodniarza Adolfa Eichmanna. Stawia się na miejscu, gdy proces trwa już około sześciu tygodni. Będąc na sali rozpraw i słuchając innych zeznań, dziwi się, że prokuratorzy nie pytają licznych świadków o rolę niemieckiego społeczeństwa – konstruktorów pieców gazowych, prawników tworzących antysemickie prawa – w całej tej zorganizowanej machinie zbrodni. Wdowiński przygotowuje się starannie, by następnie udowadniać, że ten zbrodniczy system nieprzypadkowo zrodził się w Niemczech, od dawna do tego przygotowywanych, będących „jedynym krajem na świecie, gdzie totalitaryzm narodził się w wyniku wolnych wyborów”. Samego Eichmanna dr Wdowiński uważa za trybik w całej machinie, w czym paradoksalnie zgadza się z linią obrony nazisty.
Wdowiński składa zeznania 6 czerwca przez jedyne 40 minut – na więcej mu nie pozwolono. Choć prokurator zacytuje jego słowa w mowie końcowej, Wdowiński nie czuje, by do końca wypełnił swą misję. Dodatkowo w rozmowach z izraelską młodzieżą – pozostaje w kraju przez sześć tygodni – spotka się z całkowitym niezrozumieniem i niewiedzą Izraelczyków o „setkach prywatnych aktów heroizmu, szlachetności i niewysłowionych czynach, które powinno się przekazywać z pokolenia na pokolenie”.
Podobne doświadczenia spotykają Wdowińskiego w USA i Kanadzie, gdzie ma wykłady dla lokalnej publiczności żydowskiej. Podczas wystąpienia w Toronto, gdy zapytał retorycznie, gdzie była amerykańska diaspora, gdy miliony Żydów ginęły w Europie, usłyszał szept eleganckiej damy na widowni mówiącej do swojej sąsiadki, że „i jego powinien był załatwić Hitler”.
Mimo takich doświadczeń – a może właśnie dlatego – dr Wdowiński jako ocalony do końca pełnił rolę świadka i depozytariusza pamięci o powstaniu.
Zmarł w Nowym Jorku w maju 1970 podczas uroczystości upamiętniających jego wybuch.
Zakończenie
Przedstawione wyżej główne wątki wspomnień Dawida Wdowińskiego z warszawskiego getta z konieczności zostały ujęte skrótowo. Starałam się w sposób syntetyczny oddać tematykę i treści zawarte w tej wartościowej pozycji, która nadal pozostaje nieznana polskiemu czytelnikowi. Dla tych, którzy interesują się historią Polski, w tym losami Żydów podczas II wojny światowej, będzie to niezwykle cenne źródło informacji o naszej niełatwej historii. Może ona również zostać wykorzystana w ogólnej dyskusji na temat wojny, polityki i człowieczeństwa. Tragiczne losy dr. Wdowińskiego, jego poświęcenie i niezłomność w zetknięciu ze złem ukazują jednostkę na tle wielkiej i nieludzkiej historii w wydaniu, które – miejmy nadzieję – już się nie powtórzy.
Na koniec chciałabym odnieść się do (proponowanego) polskiego tytułu książki, którego tłumaczenie zaczerpnęłam z protestanckiej Biblii Warszawskiej. Odpowiedni werset z Biblii Tysiąclecia brzmiałby: „Minęły żniwa, skończyła się letnia pora, a my nie jesteśmy wybawieni”, zaś z Biblii Wujka: „Pominęło żniwo, skończyło się lato, a myśmy nie wybawieni”. Ten werset z Księgi Jeremiasza przepełniony jest bezbrzeżnym smutkiem; cała księga opisuje ostanie lata istnienia królestwa Judy zakończone upadkiem. Podobnie, osamotnieni, zdani na siebie, zginęli mieszkańcy getta.
Bibliografia
Książki
Wdowiński, Dawid, And we are not saved, Pickle Partners Publishing, Auckland, 2015
Netografia
http://biblia-online.pl/ (dostęp: 16.11.2022)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielka_akcja_deportacyjna_w_getcie_warszawskim (dostęp: 17.11.2022)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Adam_Czerniak%C3%B3 (dostęp: 17.11.2022)
https://www.jhi.pl/en/articles/a-forgotten-struggle-the-jewish-military-union-in-the-warsaw-ghetto-uprising,596 (dostęp: 18.11.2022)
https://www.zaglembie.org/pl/o-nas/o-zaglebiu (dostęp: 16.11.2022)
https://klubzaglebiowski.wordpress.com/2019/09/04/zydzi-z-bedzina-w-usa-wybrane-postacie/ (dostęp: 27.11.2021)
https://www.yadvashem.org/odot_pdf/Microsoft%20Word%20-%206497.pdf (dostęp: 27.11.2021)
Dodaj komentarz