Pada, leje, siecze
W związku z odlotem gęsi nastała jesień. Deszcz pada i pada, przy czym jest to norma w tym kraju o tej porze roku.
Odczuwam trochę ulgi, trochę nostalgii.
Rośliny na balkonie rozrosły się ponad moje oczekiwania. Pięknie.
Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
W związku z odlotem gęsi nastała jesień. Deszcz pada i pada, przy czym jest to norma w tym kraju o tej porze roku.
Odczuwam trochę ulgi, trochę nostalgii.
Rośliny na balkonie rozrosły się ponad moje oczekiwania. Pięknie.
A zatem ostatni dzień urlopu za mną. Wyciągnęłam się na łóżeczku w otoczeniu kotów, a na tarczy gramofonu umieściłam płytę Placido Domingo śpiewającego patriotyczne pieśni - dla Hiszpanii (CBS, 1989, Madryt). Z towarzyszeniem Julio Iglesiasa oraz Paco de Lucii.
Płytę za jakieś grosiki (bodaj 3 euro) nabyłam w Naranja y Negro, sklepie mieszczącym się blisko znajomego hotelu przy ulicy o pięknej nazwie Poeta Quintana. Kupuję tam co roku jakiś płytowy drobiazg, a potem martwię się, czy przetrwa podróż w walizce. Jak dotąd, wszystkie przyleciały w stanie nienaruszonym.
Na okładce płyty młodszy o z górą trzy dekady Domingo w niedokładnie zapiętej koszuli, a w nagraniach mnóstwo popowego patosu, ale głos, głos jak dzwon.
Niedziela łączy się z oglądaniem telewizji, szczególnie kanału Arte.
Dziś obejrzałam tam film dokumentalny o zespole AC/DC.
Najważniejszy cytat z tego filmu: "znajdźcie swoje brzmienie i nie zmieniajcie go".
Uważam, że to bardzo mądra rada o uniwersalnym zastosowaniu. Zabawne, że właśnie teraz tak czuję - jakbym znalazła swoje brzmienie.
W Polsce podobno lipcopad (jak pisze mi mama mojej koleżanki z liceum, razem na Fejsie), a i u mnie zapachniało jesienią. Zaczęły się codzinne pluchy, a dziś po 18.00 nad głową zagęgało mi odlatujące do ciepłych krajów znajome małżeństwo gęsi. Dotąd odlatywały piątego sierpnia, a zatem tegoroczna jesień przyszła wcześniej.
Kotka, który trafiła do mnie dwa lata temu, to zło wcielone. Znaleziono ją w śmietniku w pobliżu Dworca Południowego w Brukseli. Okolica to nieciekawa.
Gdyby umiała mówić, i to po polsku, rzucałaby czymś w stylu "ja jebę" - jako użytkowniczka gwary z Zagłębia, gdzie takie końcówki funkcjonują. Podrzuca do góry pluszową mysz albo piłeczkę, patrzy na mnie kaprawymi oczami i biegnie przed siebie. Chcę ją pogłaskać - gryzie mnie, gryzie rekę, która ją karmi.
Śpi na fotelu, na miękkim kocyku. Budzi się, odgarnia kocyk i leje na fotel. Ja jebę, człowiek, myśli sobie, kiedy sprzątam po niej z użyciem śmierdzących chemikaliów.