• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog gat. II, szary, pakowy, zastępczy. Zaprasza Albonubes.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Kategorie postów

  • literatura i język (46)
  • o sobie (267)
  • studia (27)
  • świat (167)
  • tworzenie (21)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Archiwum

  • Grudzień 2025
  • Listopad 2025
  • Październik 2025
  • Wrzesień 2025
  • Sierpień 2025
  • Lipiec 2025
  • Czerwiec 2025
  • Maj 2025
  • Kwiecień 2025
  • Marzec 2025
  • Luty 2025
  • Styczeń 2025
  • Grudzień 2024
  • Listopad 2024
  • Październik 2024
  • Wrzesień 2024
  • Sierpień 2024
  • Lipiec 2024
  • Czerwiec 2024
  • Maj 2024
  • Kwiecień 2024
  • Marzec 2024
  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Grudzień 2023
  • Listopad 2023
  • Październik 2023
  • Wrzesień 2023
  • Sierpień 2023
  • Lipiec 2023
  • Czerwiec 2023
  • Maj 2023
  • Kwiecień 2023
  • Marzec 2023
  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Luty 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Wrzesień 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021

Najnowsze wpisy, strona 121

< 1 2 ... 120 121 122 123 124 >

Koniec roku

Koniec roku szkolnego tuż, tuż. Dziecko moje czeka na wyniki egzaminów - powinno przejść w tym roku z gimnazjum do liceum. Jako że rok nie był normalny (a nauczanie hybrydowe), zamiast pełnego zestawu egzaminów młodzi mają tylko sprawdziany z języków, w tym przypadku trzech.

Ja też cała w sprawdzianach. Mam za sobą ważki egzamin z języka francuskiego. Otóż, dowiedziałam się w marcu, że bez tego ani rusz - bez potwierdzonej oficjalnie znajomości języka nie kwalifikuję się bowiem do awansu. Po szybkiej analizie opcji zapisałam się na egzamin i bez wielkich przygotowań zdałam go na początku czerwca, w rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów, w rocznicę końca PRL. Zaskakujący to fakt, zważywszy, że ostatni raz uczyłam się tego języka w sposób zorganizowany, na kursie, siedem lat temu; ale przecież żyję w nim na co dzień, otacza mnie i wymaga ode mnie interakcji i gimnastyki umysłowej. Zatem jakoś poszło. Poza tym jestem filologiem, starym wyjadaczem i egzaminatorem - byłam przygotowana przynajmniej mentalnie, wiem, jak się układa egzaminy i mniej więcej czego się oczekuje.

W czwartek zdawałam egzamin z podstaw niderlandzkiego, z wszelkimi błogosławieństwami nauki zdalnej. We wtorek czeka mnie część ustna i chyba wyniki. Języki germańskie nie są miłe mojemu uchu (z wyjątkiem angielskiego), ale to język kraju, który mnie gości, i dlatego czuję, że powinnam wypełnić jakieś minimum jego znajomości. Szkoły językowe w ubiegłym semestrze działały zdalnie, stąd okazja - i pomysł, by taką naukę podjąć.

Studiuję, od niedawna i zdalnie, nauczanie języka polskiego jako obcego. Semestr skończył się bez egzaminów, za to wyznaczono nam już obronę. Odbyłam zdalne praktyki (covid nie jest taki zły...) - i to w samej Korei. Zaczynam się już szykować duchowo na czerwiec 2022. Przy tej okazji chcę odwiedzić miasto W., moją rodzinę, która tam mieszka; to jest miasto, gdzie urodził się mój ojciec. Samo w sobie piękne, oryginalne i warte poznania - czekam na każdą okazję, żeby zameldować się w tamtejszym hotelu u podnóża gór i spotkać się z wujostwem, ludźmi, którzy są mi bliscy nie tyle przez więzy krwi, ale przez zawód (nauczyciele) i sposób myślenia o życiu. Żałuję tylko, że poznałam ich dopiero, gdy miałam czterdzieści lat!

Patrząc wstecz na kończące się półrocze widzę ogrom wykonanej pracy, wysiłku, potu i łez. A przecież - wszystko, co robisz dla siebie, jest tego warte, wszystko to cię rozwija i wzmacnia. Niby banał, ale się sprawdza. Ciągle muszę to sobie powtarzać, niedowierzam, że zasługuję. Tuż przed pięćdziesiątką buduję na nowo siebie z fragmencików, kawałeczków. Być może zostanę w niedalekiej przyszłości nauczycielem polskiego; być może będę pracować ze zwierzętami; być może znowu będę tłumaczem. Przy tym wszystkim będę przecież jednak sobą, moją lepszą, mądrzejsza wersją. I tak, owszem, było warto, moi drodzy. Najpierw sobie, sobie. Potem innym.

 

20 czerwca 2021   Dodaj komentarz
egzaminy język zdalna nauka  

Rok od utraty

Rok mija od utraty przyjaciółki.

"A to już". Nie ma już żadnej możliwości - i nie przyjdzie list. Utrata. Tylko kwiaty można wysłać na cmentarz - przy czym niczego to nie zmieni. Nekrolog w gazecie. Chciałam właśnie, by został nekrolog: ślad o pamięci. Współczesne nekrologi pozostają w cyberprzestrzeni na długie lata.

Przyjaciel to jest ktoś, kto cię przyjmuje ze wszystkim, co masz, także ze słabościami, i dostrzega w tobie piękno i dobro.

Moja przyjaciółka bardzo dzielnie stawiała czoła przeciwnościom, a poza tym uwielbiała żyć. Po jej śmierci byłam oszołomiona, nieszczęśliwa, urażona niesprawiedliwością losu. Dziś, po roku, jestem pogodzona, spokojna i stęskniona na Z., która kilka dni temu przyszła do mnie we śnie.

Pamiętam, pamiętam.

14 czerwca 2021   Dodaj komentarz
utrata przyjaciel  

Weź (swoje) ciało na plażę

Dzisiaj niedziela, czyli dzień ćwiczeń w plenerze. Od września, wraz z siostrą, chodzimy na miejscową siłownię pod chmurką. Zanotowałam w tym czasie dużą poprawę wydolności i siły. Żartobliwie nazywam to przygotowaniem beach body na sezon letni, na czas wygrzewania się na białym piasku plaży. Ale rzecz nie w tym, by wyglądać, lecz - żeby czuć się dobrze. Nasza kultura pozwala na ocenianie innych na podstawie tego, co najłatwiej dostępne zmysłom, przede wszystkim wzrokowi, i rzadko sięga dalej. Jestem w trakcie nauki, której celem jest, by mieć na takie opinie wywalone. Postępy są znaczne.

W niedziele chodzimy więc na darmową siłownię pod chmurką, niczym emerytki, by ćwiczyć na tym czy innym urządzeniu. Biegam też wokół placu i pilnuję tętna (powinno być poniżej 171). Jeżeli plan dnia na to pozwala, sama organizuję jeszcze drugie wyjście w środku tygodnia; jadę na siłownię rowerem. Nie kosztuje to w istocie nic, a poprawia samopoczucie. Moim celem od początku było nieściganie się z nikim i o nic; niezmuszanie się do ekstremalnego wysiłku; niepopadanie w przesadę. Nie jestem żadną kandydatką na gwiazdę Instagrama. W domu skromnie podnoszę sztangę, która nie waży nawet 15 kilo. Nikt mnie nie pogania, nie krytykuje i nie obserwuje: wspaniała sprawa.

Jestem mózgowcem, wszystko analizuję po tysiąc razy i do bólu. Dlatego wysiłek fizyczny przynosi mi niewypowiedzianą ulgę. Mogę skupić się na oddechu, tempie i bólu, który nie ma nic wspólnego z bólem istnienia.

Mam od urodzenia problem z luźnymi stawami: łatwo ulegają przemieszczeniu, a im jestem starsza, tym bardziej bolą. Czasem ćwiczenia przynosza ulgę, a czasem zaostrzają problem. Zatruwa mi codzienność wypadająca żuchwa, kolano i bark, a ostatnio także kciuk niedominującej ręki. To geny, które zresztą przekazałam dalej. Próbuję to opanować, zapobiec pogorszeniu, zrehabilitować. Taka jest, średniej wielkości, moja ambicja.

Na zdjęciu róża włochata albo jadalna, źródło najpiękniejszego zapachu, jaki znam. Róże nadal kwitną - ze względu na pewne opóźnienie wegetacji w tym roku. Pierwszy raz zobaczyłam i powąchałam róże jadalne, gdy - mając 6 lat w roku 1980 - znalazłam się nad polskim morzem.

I tak róże umilają nam drogę na siłownię i z powrotem. Są też jaśminy, lipy i akacje. Ciepły, przedletni czas.

 

13 czerwca 2021   Dodaj komentarz
ćwiczenia siłownia  

Prawie lato.

Kolejny tydzień przeszedł do historii. Czas płynie coraz prędzej - im jestem starsza, Ziemia kręci szybciej, a doba trwa krócej. Godzę się z tym, bo nie mam wyboru. Czas płynie, cieknie, pędzi. Dopiero była sobota - dziś znowu jest sobota.

A wczoraj piątek: wyjątkowo praca w biurze, co oznacza, że rano wsiadłam w pociąg i pojechałam na peryferie miasta. Wieczorem powrót; konduktor sprawdza bilety, próbuję z nim rozmawiać w języku, którego dopiero zaczęłam się uczyć. Jakoś się dogadujemy.

W tym tygodniu właśnie, na długo przez zapowiadanym terminem, dotarła do mnie bardzo dobra wiadomość o zdanym w ubiegłym tygodniu egzaminie. Rzecz o tyle ważna, że od tego egzaminu zależy moje życie zawodowe, a w zasadzie cała zawodowa przyszłość.  Co za poczucie ulgi!.. Nie miałam wiele czasu na przygotowanie się, nie znałam formatu tego egzaminu; miałam szczątkowe informacje od osoby, która zdawała podobny egzamin parę lat temu oraz właśne doświadczenie: doświadczenie dziesiątek egzaminów zdanych i dziesiątek przeprowadzonych.

Nie cierpię egzaminów.

Nie cierpię oceniania.

Nienawidzę mieć wysokiego tętna wywołanego stresem.

Cieszę się bardzo, że to już za mną, choć więcej jeszcze przede mną.

12 czerwca 2021   Dodaj komentarz

Odpoczynek po pracy. Zło z baśni.

Za mną wymagający, ciężki tydzień. To czas kumulacji i kulminacji różnych zobowiązań w pracy, na kursach językowych i na studiach. W ciągu kilku dni musiałam przejść rozmowę w sprawie ewentualnej zmiany pracy, napisać raport z praktyk zawodowych, przygotować się do egzaminu  skończyć na czas pracę z długim tekstem. Oczywiście są to wszystko zobowiązania, które sama na siebie wzięłam i które (być może nawet klnąc i złorzecząc, ale trudno) musiałam wypełnić. Ponieważ jestem w formie, wydawało mi się, że to nic wielkiego, ale potem, po zakończonym tygodniu, poczułam ciężar wysiłku ostatnich dni. Ten wysiłek to cena rozwoju, na jaki zdecydowałam się w ubiegłym roku. Tym niemniej, pozostaje kwestia praktyczna: jak się zregenerować? Najlepiej odespać (z czym od zawsze mam problem, ale jest już nieco lepiej). Albo zająć głowę czymś innym. W ten sposób, szukając czegoś innego do poczytania wśród swoich materiałów, znalazłam swój stary tekst, opublikowany niegdyś w "Nowym Zagłębiu". Zaskoczyło mnie, jak rezonuje on dzisiaj ze mną, z tym doświadczeniem, jakie nabyłam od roku jego publikacji. A tekst ten, który udostępniam poniżej, dotyczy ZŁA, jak pisze o nim hiszpańska pisarka Espido Freire.

 

"Espido Freire to dwa nazwiska, którymi urodzona w Bilbao pisarka podpisuje swe książki. Imion (Maria Laura) nie używa. Idąc na spotkanie, które odbyło się 5 lipca tego roku [2013], nie zdawałam sobie jeszcze sprawy, że to jedna z najbardziej znanych postaci współczesnej literatury hiszpańskiej. Ta zaliczana wciąż do młodego pokolenia  (rocznik 1974) anglistka, redaktorka, była śpiewaczka operowa, była bulimiczka i niedoszła prawniczka, jest laureatką wielu ważnych nagród literackich, takich jak otrzymana za książkę „Mrożone brzoskwinie” nagroda Premio Planeta. Debiutowała w 1998 r. powieścią Irlandia, a w tym roku wydała dzieło łączące cechy analizy literackiej i specyficznego poradnika  – Los malos del cuento. Cómo sobrevivir entre personas tóxicas. (Czarne charaktery z baśni. Jak przeżyć wśród toksycznych osób).

 

W książce autorka dzieli negatywne postaci znane z baśni, ale także legend, mitów i przypowieści biblijnych na wiele kategorii ze względu na łączące je archetypiczne cechy. Następnie przytacza przykłady podobnych do wzorca patologii znane z kronik policyjnych czy codziennego doświadczenia – Espido Freire przyznaje,  że materiał ma charakter autobiograficzny i rozmaite typy psychopatów, agresorów i osób trudnych oraz toksycznych, jakie sama spotkała na swej drodze.

 

Mamy więc wampiry, wilkołaki i ogry, smoki, wiedźmy, złe macochy oraz teściowe i siostry przyrodnie, psychopatów (jak Sinobrody – opisany przez Freire jako odrażający pedofil i morderca), złowrogich krewnych i sąsiadów (tu sklasyfikowano opowieść o księżniczce Oślej Skórce, przedmiocie kazirodczej fascynacji swego ojca oraz o synu marnotrawnym) i narcyzów. Dalej następuje analiza ofiar i wreszcie streszczenie baśni, mitów i legend.

 

Przytoczone historie budzą zarówno uśmiech (bo to często klasyczne, ukochane baśnie z dzieciństwa), jak i przerażenie; autorka demaskuje ich psychologiczny sens oraz często współczesną realizację, tj. opartą na podobnym wzorcu psychologicznym zbrodnię.

 

Kim jest na przykład w uniwersalnym znaczeniu wilk, który napada na Czerwonego Kapturka? „To sadysta z natury. Napawa się przewidywaniem, cierpieniem ofiary, z którą rozpoczyna czasem perwersyjne gierki, które mają przedłużyć odczuwaną przez niego przyjemność. Mógłby równie dobrze pożreć Kapturka w lesie; ale ze zwykłego zabójstwa nie czerpie się tyle przyjemności, co ze strachu, torturowania, gwałtu czy podstępu. (...) Wilk chce, by dziewczynka wiedziała, że to właśnie on ma nad nią władzę, i to on właśnie ją zabija.”

 

Gdzie możemy spotkać współczesne wilki? „Las może być w rzeczywistości miejscem pracy. Wilk, którego łączy z innymi negatywnymi postaciami z baśni egoizm, brak empatii i konieczność uzyskania natychmiastowej gratyfikacji, może intensywnie zazdrościć Kapturkowi koszyczka i nie ustanie, dopóki mu go nie odbierze. (...) Obelgi, prześladowania, groźby – ucieknie się do wszystkiego.”

 

Do smoka z kolei porównuje autorka Breivika, „fundamentalistę religijnego i ideologicznego, narcyza uwiedzionego przez skrajną prawicę, który lubił przebierać się w mundury, a potem fotografować.” (...) „Smok Breivik miał pełną świadomość swoich zamiarów i z metodycznym spokojem oraz wielką przyjemnością wprowadził je w czyn (...). Pragnął zabijać i to zrobił.”

 

Podczas niezmiernie ciekawego spotkania  autorką z widowni padło wiele zasadniczych pytań, na które Espido Freire ze swadą odpowiadała.

 

Skąd zło? Może być wrodzone, może wyuczone przez naśladowanie otoczenia. Okrucieństwo psychiczne i brak empatii również stanowią formę zła. Złego charakteryzuje właśnie brak empatii. Nie uczy się on na błędach, idzie za kaprysem, żądzą – seksu, pieniędzy, sukcesu itp. Ofiary osób toksycznych znoszą często złe traktowanie, ponieważ wydaje im się, że to, co się przydarza, jest normą. Gdy jednak ostatecznie zdamy sobie sprawę, że jesteśmy ofiarą toksycznej osoby, nie powinniśmy mieć jednak poczucia winy, ale poczucie odpowiedzialności – albowiem cała wina spada na złego. W przeciwieństwie do osoby toksycznej, jej ofiara obdarzona jest „empatią kompulsywną”, musi zatem pomagać, poświęcać się i wybaczać, zapominając o sobie.

 

Jednym z najważniejszych i najbardziej nośnych przedstawień osoby toksycznej w literaturze jest wampir. Jest on prefiguracją psychopaty, osoby skrajnie aspołecznej, która żeruje na swej ofierze. Espido Freire zauważyła, że niezwykle popularna ostatnio książkowa i filmowa wampirza saga może być odczytywana jako przykład złej edukacji młodych dziewcząt; uczy się je, by nie uciekać przed wampirem, lecz poświęcić się dla toksycznego związku. Postać wampira jest atrakcyjna i stąd przemawia do młodzieży, która jest przecież „w całości sterowana hormonalnie” i na bakier z logiką...

 

Dlaczego więc czynimy zło? Ponieważ możemy, odpowiada pisarka. Ponieważ to nic nie kosztuje. Toksyczne osoby, psychopaci i inni są jak maszyny do zaspokajania swoich żądz, a w skrajnych przypadkach nawet do zabijania. „Psychopata jest maszyną zaprojektowaną tak, by przetrwała bez względu na koszty, wliczając w to zniszczenie społeczeństwa, jeśli stanie ono na jego drodze,” czytamy w rozdziale pt. „Psychopaci. Ci, którzy mogą cię zabić.”

 

Za wysyp toksycznych osób pisarka [winą] obarcza częściowo wychowanie i obecną sytuację gospodarczą. Wyrastają kolejne pokolenia jedynaków, którym nie stawia się granic. To pokolenie kultury obrazkowej, podczas gdy jeszcze poprzednie pokolenie kierowało się myślą. Młodzi ludzie są więc impulsywni i nastawieni na natychmiastowe zaspokojenie swoich potrzeb; brak im za to refleksji; funkcjonują niejako dwubiegunowo, tj. albo coś budzi ich akceptację, albo jest odrzucane – bez stanów pośrednich. Nasze społeczeństwo, czytamy w książce, „stymuluje współzawodnictwo, egoizm, konsumpcjonizm i natychmiastową gratyfikację, jest pożywką dla psychopatów.”

 

Szczególne ostrzeżenie kieruje Freire do kobiet. Analizując historię o Pięknej i Bestii pyta: „Jak to możliwe, że Piękna - wesoła, dobra, słodka - która kocha książki i przyrodę, zgadza się naprawiać posępną Bestię? Z tego samego powodu, dla którego Jane Eyre zakochuje się w swym posępnym pracodawcy, i kocha go jeszcze bardziej, gdy ten traci wzrok i rękę. Z powodu kobiecej fascynacji kanaliami”.

 

Espido Freire podkreśla ponownie pod koniec książki, że nie uprawia w niej analizy literackiej dla samej sztuki: „Potwory, czarownice, złe macochy, wampiry istnieją. Otaczają nas na co dzień; znajdujemy je wśród naszych krewnych, wśród przeżywanych przez nas miłości, w biurze, na końcu każdej ulicy. Rzecz w tym, że tak ich nie nazywamy; wolimy mówić o manipulatorach, psychopatach, rodzinach dysfunkcyjnych lub traumach czy kompleksach. I nie spotykamy ich w lesie czy na cmentarzu bądź w ciemnych komnatach złowrogich zamków”.

 

Strzeżmy się zatem."



06 czerwca 2021   Dodaj komentarz
literatura i język   tworzenie   hiszpański zło rozwój  
< 1 2 ... 120 121 122 123 124 >
Blogi