Finał
Uff. Ostatni egzamin zaliczony. Teraz przygotowanie do obrony, czyli kompilacja poszczególnych prac, korekta. Czesne uregulowane, praktyki podsumowane. Zo. powiedziałaby: bardzo się cieszę. No, więc - bardzo się cieszę.
Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
Uff. Ostatni egzamin zaliczony. Teraz przygotowanie do obrony, czyli kompilacja poszczególnych prac, korekta. Czesne uregulowane, praktyki podsumowane. Zo. powiedziałaby: bardzo się cieszę. No, więc - bardzo się cieszę.
To Zofia Nałkowska tak powiedziała. Polski manifest feministyczny.
Ja zaś ostatno myślałam, że chcę odzyskać swoje dawne życie.
Wątpię, by było to możliwe, ale pomarzyć można.
Moje dawne życie, moją pracę ze studentami, moje tłumaczenia, moje książki.
Prawie skończywszy studia podyplomowe, zaczęłam kolejne, pokrewne, mając nadzieję na przepisanie kilku zaliczeń. Zawsze chciałam być polonistką i teraz, po latach i pokrętną, zdalną drogą. mam szansę nią zostać. Trzy semestry zajęć i wreszcie praktyki... Ta część będzie szczególnie energochłonna.
Ustaliłam dziś temat jednego z zaliczeń z przedmiotu bliskiego temu, który właśnie zaliczyłam, pisząc esej o dziecku Holokaustu, ośmioletniej dziewczynce, która przeżyła wojnę ze zmienioną tożsamością. Działo się to w Zagłębiu. Tamara Cygler - zwana przez rodziców Marusią - w Izraelu nazywała się Tamar Dror. Została po niej niewielka książeczka - wspomnienie lat wojny, ze wstępem jej kuzynki, Kitii. Ściągnęłam ją w ubiegłym roku z Australii, z Centrum Dziedzictwa Holokaustu.
Drugim Zagłębiakiem, którego książkę (tym razem wersję elektroniczną) zdobyłam w zeszłym roku, jest Dawid Wdowiński*. Był to lekarz medycyny, psychiatra, ale także psychoanalityk, który po wojnie praktykował w Nowym Jorku. Ale także - syjonistyczny przywódca postania w getcie warszawskim i świadek w procesie Eichmanna.
Mam o nim napisać jakieś pięć stron, w praktyce jednak nie da się streścić jego historii w tak krótkiej pracy. Najbardziej poruszającą częścią książki Wdowińskiego jest opis tragedii getta, beznadziejnej sytuacji cywilnych ofiar, pacjentów szpitala, gdzie nie ma już leków ani żywności, agonia. Wdowiński musiał być rozdarty - jako dyrektor szpitala i przywódca powstania, a więc w dwóch niedających się pogodzić rolach cywila i żołnierza.
I to wszystko trzeba opisać i upamiętnić oczywiście wśród okoliczności wojny, która rozgrywa się tu (w Europie) i teraz, z tym samym dla cywili skutkiem.
*Pisałam o tym na blogu na samym początku jego istnienia, rok temu. Prace postepują.
Wiosna stara się nas oświetlać, ale nie ogrzewać. Bzy już przekwitają, kasztanowce podobnie. Często bywam w pracy, trzy razy w tygodniu. Dojazdy są zawsze wielce kształcące, bo przez tę pusta godzinę można myśleć i słuchać. Na czytanie nie starcza mi sił, oczy się buntują. Po co otwierać przeglądarkę? Wojna trwa i ma się dobrze, zjada ciągle nowe ofiary. A im lepiej, tym gorzej, bo przecież "trzeba ustąpić, oddać terytorium, nie upierać się, po co im Donieck, wszystko zniszczone i tak". Nienawidzę, po prostu nienawidzę obwiniania ofiary i przenoszenia na nią odpowiedzialności za wynik nierównej walki, w której się wykrwawia. "Po co tam szłaś? Po co wkładałaś krótką spódnicę?"...
Zmoczył mnie deszcz i boli mnie głowa. Deszczu nie było chyba od miesiąca. Głowa bolała całkiem niedawno.