Świętowanie albo i nie
Koniec roku oznacza u mnie dziesięć dni ferii bez konieczności brania urlopu. To pięknie, bo jestem zupełnie bez energii.
Wysłałam kilku osobom życzenia, dostałam życzenia od kilku osób.
Wysłałam kilka prezentów, zgodnie z poczuciem powinności płynącym z lojalności. Ktoś dla mnie ważny ma dziś urodziny.
Grono przyjaciół, a nawet znajomych, bardzo się skurczyło z biegem lat, ale także po rozwodzie, po którym (przed którym) stałam się dla wielu persona non grata. Zgodnie z filozofią pani Dody (właśnie obejrzałam wywiad z nią), należy mieć na to wyj***. Dorota ma rację.
*
Leżę sobie pod francuskim kocykiem z żywej wełny, gdzieś tam sobie polegują koty. Za oknem szaro od chmur deszczowych, bo mży. Włączyłam świąteczne lampki w kształcie futbolówek (sic). Dzisiaj nic nie muszę.
Święta - Gody, słońce osiąga najniższy punkt w ciągu roku, a potem... poprawia się.
Dodaj komentarz