Pusto
W tym tygodniu mam zwolnienie lekarskie, bo do ucha/zatok wlazł mi wirus. Lewe zatkane.
Mam więcej czasu. Poleguję.
Dziś pocztą dostałam legitymację studencką, bardzo się cieszę, że przyszła jako namacalny dowód nowego początku.
Blog gat. II, szary, pakowy, zastępczy. Zaprasza Albonubes.
| pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
| 27 | 28 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
| 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 |
| 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
| 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
| 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
W tym tygodniu mam zwolnienie lekarskie, bo do ucha/zatok wlazł mi wirus. Lewe zatkane.
Mam więcej czasu. Poleguję.
Dziś pocztą dostałam legitymację studencką, bardzo się cieszę, że przyszła jako namacalny dowód nowego początku.
Czuję się bardzo słaba, a w świecie dokoła czai się zło. Szkoda, bo to piękny świat i można by spokojnie w nim żyć, koegzystując.
Zginęło zaszczute dziecko, wolało nie żyć. Nikt nie poniesie za to kary, hejterzy czują się ponad to.
Budzi to moją wściekłość.
Od siedemnastu lat moim instynktem jest ochrona mojego potomstwa, myślę zupełnie serio, że mogłabym w jego obronie zrobić wszystko.
Uczucie bezsilności, gdy panoszy się zło. A wszystko to już było; jestem przecież świeżo po lekturze wspomnień z czasów II wojny światowej, po lekturze pamiętników polskich Żydów. Szczucie i hejt to to samo zło, teraz przez media wyniesione na wyższy level skuteczności.
Dziś dobiłam do 40 godzin praktyk. Chcę mieć jeszcze osiem i koniec.
Bardzo zmęczona, chyba się pochoruję.
Wczorajsze zajęcia doprowadziły mnie na skraj wycieńczenia. Wszak to nie ja mam dwanaście lat, tylko moi uczniowie.
Ale dojechałam do domu. I padłam.
Zjadłam dużą, niezdrową kolację i poszłam spać.
Wstałam już całkiem chora.
Druga infekcja w ciągu dwóch tygodni - to stanowczo powyżej mojej średniej i sygnalizuje wielkie osłabienie.
Ziemia okręciła się ponownie wokół Słońca i Jot skończył kolejny rok życia. Ostatni jako dziecko. Jest daleko ode mnie, ale jest między nami jakaś niewidoczna pępowina. Miłość to chyba się nazywa.
Dziś dotarły do mnie wyczekiwane wieści: przyjął mnie do szkoły doktorskiej jeden z najlepszych uniwersytetów świata. Po dwudziestojednoletniej przerwie wracam na studia doktoranckie z planem, żeby napisać pracę jak najlepiej i jak najszybciej.
I tak stres ostatnich miesięcy powoli opada w tym pięknym dniu. A niebo szare jak ołów.
Tamtego dnia, siedemnaście lat temu, panowała prawdziwa zima: padał śnieg. Wczesnym popołudniem wyjęto mi Jota z brzucha. Zamiauczał jak kotek. I tak to się zaczęło. A za rok pójdzie na studia.