Fala upalów
Vague de chaleur nadal jest z nami.
Właściwie nie wiem, jak się ubierać. Wczoraj poszłam do pracy na letniaka, w sandałkach i bez podkolanówek uciskowych, i to był błąd. Dzisiaj je założyłam. Owszem, jest w nich jeszcze goręcej, ale człowiek niespuchnięty to człowiek mniej zmęczony. Wilgotność dalej jest niska i tylko dlatego da się znieść temperatury powyżej trzydziestu stopni.
Leżę sobie w łóżeczku, od otwartego okna czuję lekko już schłodzone powietrze. Pod oknem miękki asfalt szumi od opon nielicznych samochodów, które akurat uparły się przejeżdżać nasza ulicą. Samochody w upalny dzien to nic - dziś na przystanku tramwajowym ktoś palił papierosa, bezwstydnie dmuchając dymem dokoła. Bywają twardziele na tym świecie, mnie zbija z nóg byle upał.
Próbuję się opierać złym chwilom, w których mózg mi paruje. Jeżdżę metrem z żółtym segregatorem pod pachą; mam tam notatki z kursu językowego. Nawet coś czytam w ruchu, powtarzam, uczę się. Pamięc mi słabo działa, ale się nie poddaję.
Dodaj komentarz