• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (232)
  • studia (25)
  • świat (137)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Archiwum

  • Czerwiec 2025
  • Maj 2025
  • Kwiecień 2025
  • Marzec 2025
  • Luty 2025
  • Styczeń 2025
  • Grudzień 2024
  • Listopad 2024
  • Październik 2024
  • Wrzesień 2024
  • Sierpień 2024
  • Lipiec 2024
  • Czerwiec 2024
  • Maj 2024
  • Kwiecień 2024
  • Marzec 2024
  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Grudzień 2023
  • Listopad 2023
  • Październik 2023
  • Wrzesień 2023
  • Sierpień 2023
  • Lipiec 2023
  • Czerwiec 2023
  • Maj 2023
  • Kwiecień 2023
  • Marzec 2023
  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Luty 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Wrzesień 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021

Najnowsze wpisy, strona 108

< 1 2 ... 107 108 109 110 >

Odpoczynek po pracy. Zło z baśni.

Za mną wymagający, ciężki tydzień. To czas kumulacji i kulminacji różnych zobowiązań w pracy, na kursach językowych i na studiach. W ciągu kilku dni musiałam przejść rozmowę w sprawie ewentualnej zmiany pracy, napisać raport z praktyk zawodowych, przygotować się do egzaminu  skończyć na czas pracę z długim tekstem. Oczywiście są to wszystko zobowiązania, które sama na siebie wzięłam i które (być może nawet klnąc i złorzecząc, ale trudno) musiałam wypełnić. Ponieważ jestem w formie, wydawało mi się, że to nic wielkiego, ale potem, po zakończonym tygodniu, poczułam ciężar wysiłku ostatnich dni. Ten wysiłek to cena rozwoju, na jaki zdecydowałam się w ubiegłym roku. Tym niemniej, pozostaje kwestia praktyczna: jak się zregenerować? Najlepiej odespać (z czym od zawsze mam problem, ale jest już nieco lepiej). Albo zająć głowę czymś innym. W ten sposób, szukając czegoś innego do poczytania wśród swoich materiałów, znalazłam swój stary tekst, opublikowany niegdyś w "Nowym Zagłębiu". Zaskoczyło mnie, jak rezonuje on dzisiaj ze mną, z tym doświadczeniem, jakie nabyłam od roku jego publikacji. A tekst ten, który udostępniam poniżej, dotyczy ZŁA, jak pisze o nim hiszpańska pisarka Espido Freire.

 

"Espido Freire to dwa nazwiska, którymi urodzona w Bilbao pisarka podpisuje swe książki. Imion (Maria Laura) nie używa. Idąc na spotkanie, które odbyło się 5 lipca tego roku [2013], nie zdawałam sobie jeszcze sprawy, że to jedna z najbardziej znanych postaci współczesnej literatury hiszpańskiej. Ta zaliczana wciąż do młodego pokolenia  (rocznik 1974) anglistka, redaktorka, była śpiewaczka operowa, była bulimiczka i niedoszła prawniczka, jest laureatką wielu ważnych nagród literackich, takich jak otrzymana za książkę „Mrożone brzoskwinie” nagroda Premio Planeta. Debiutowała w 1998 r. powieścią Irlandia, a w tym roku wydała dzieło łączące cechy analizy literackiej i specyficznego poradnika  – Los malos del cuento. Cómo sobrevivir entre personas tóxicas. (Czarne charaktery z baśni. Jak przeżyć wśród toksycznych osób).

 

W książce autorka dzieli negatywne postaci znane z baśni, ale także legend, mitów i przypowieści biblijnych na wiele kategorii ze względu na łączące je archetypiczne cechy. Następnie przytacza przykłady podobnych do wzorca patologii znane z kronik policyjnych czy codziennego doświadczenia – Espido Freire przyznaje,  że materiał ma charakter autobiograficzny i rozmaite typy psychopatów, agresorów i osób trudnych oraz toksycznych, jakie sama spotkała na swej drodze.

 

Mamy więc wampiry, wilkołaki i ogry, smoki, wiedźmy, złe macochy oraz teściowe i siostry przyrodnie, psychopatów (jak Sinobrody – opisany przez Freire jako odrażający pedofil i morderca), złowrogich krewnych i sąsiadów (tu sklasyfikowano opowieść o księżniczce Oślej Skórce, przedmiocie kazirodczej fascynacji swego ojca oraz o synu marnotrawnym) i narcyzów. Dalej następuje analiza ofiar i wreszcie streszczenie baśni, mitów i legend.

 

Przytoczone historie budzą zarówno uśmiech (bo to często klasyczne, ukochane baśnie z dzieciństwa), jak i przerażenie; autorka demaskuje ich psychologiczny sens oraz często współczesną realizację, tj. opartą na podobnym wzorcu psychologicznym zbrodnię.

 

Kim jest na przykład w uniwersalnym znaczeniu wilk, który napada na Czerwonego Kapturka? „To sadysta z natury. Napawa się przewidywaniem, cierpieniem ofiary, z którą rozpoczyna czasem perwersyjne gierki, które mają przedłużyć odczuwaną przez niego przyjemność. Mógłby równie dobrze pożreć Kapturka w lesie; ale ze zwykłego zabójstwa nie czerpie się tyle przyjemności, co ze strachu, torturowania, gwałtu czy podstępu. (...) Wilk chce, by dziewczynka wiedziała, że to właśnie on ma nad nią władzę, i to on właśnie ją zabija.”

 

Gdzie możemy spotkać współczesne wilki? „Las może być w rzeczywistości miejscem pracy. Wilk, którego łączy z innymi negatywnymi postaciami z baśni egoizm, brak empatii i konieczność uzyskania natychmiastowej gratyfikacji, może intensywnie zazdrościć Kapturkowi koszyczka i nie ustanie, dopóki mu go nie odbierze. (...) Obelgi, prześladowania, groźby – ucieknie się do wszystkiego.”

 

Do smoka z kolei porównuje autorka Breivika, „fundamentalistę religijnego i ideologicznego, narcyza uwiedzionego przez skrajną prawicę, który lubił przebierać się w mundury, a potem fotografować.” (...) „Smok Breivik miał pełną świadomość swoich zamiarów i z metodycznym spokojem oraz wielką przyjemnością wprowadził je w czyn (...). Pragnął zabijać i to zrobił.”

 

Podczas niezmiernie ciekawego spotkania  autorką z widowni padło wiele zasadniczych pytań, na które Espido Freire ze swadą odpowiadała.

 

Skąd zło? Może być wrodzone, może wyuczone przez naśladowanie otoczenia. Okrucieństwo psychiczne i brak empatii również stanowią formę zła. Złego charakteryzuje właśnie brak empatii. Nie uczy się on na błędach, idzie za kaprysem, żądzą – seksu, pieniędzy, sukcesu itp. Ofiary osób toksycznych znoszą często złe traktowanie, ponieważ wydaje im się, że to, co się przydarza, jest normą. Gdy jednak ostatecznie zdamy sobie sprawę, że jesteśmy ofiarą toksycznej osoby, nie powinniśmy mieć jednak poczucia winy, ale poczucie odpowiedzialności – albowiem cała wina spada na złego. W przeciwieństwie do osoby toksycznej, jej ofiara obdarzona jest „empatią kompulsywną”, musi zatem pomagać, poświęcać się i wybaczać, zapominając o sobie.

 

Jednym z najważniejszych i najbardziej nośnych przedstawień osoby toksycznej w literaturze jest wampir. Jest on prefiguracją psychopaty, osoby skrajnie aspołecznej, która żeruje na swej ofierze. Espido Freire zauważyła, że niezwykle popularna ostatnio książkowa i filmowa wampirza saga może być odczytywana jako przykład złej edukacji młodych dziewcząt; uczy się je, by nie uciekać przed wampirem, lecz poświęcić się dla toksycznego związku. Postać wampira jest atrakcyjna i stąd przemawia do młodzieży, która jest przecież „w całości sterowana hormonalnie” i na bakier z logiką...

 

Dlaczego więc czynimy zło? Ponieważ możemy, odpowiada pisarka. Ponieważ to nic nie kosztuje. Toksyczne osoby, psychopaci i inni są jak maszyny do zaspokajania swoich żądz, a w skrajnych przypadkach nawet do zabijania. „Psychopata jest maszyną zaprojektowaną tak, by przetrwała bez względu na koszty, wliczając w to zniszczenie społeczeństwa, jeśli stanie ono na jego drodze,” czytamy w rozdziale pt. „Psychopaci. Ci, którzy mogą cię zabić.”

 

Za wysyp toksycznych osób pisarka [winą] obarcza częściowo wychowanie i obecną sytuację gospodarczą. Wyrastają kolejne pokolenia jedynaków, którym nie stawia się granic. To pokolenie kultury obrazkowej, podczas gdy jeszcze poprzednie pokolenie kierowało się myślą. Młodzi ludzie są więc impulsywni i nastawieni na natychmiastowe zaspokojenie swoich potrzeb; brak im za to refleksji; funkcjonują niejako dwubiegunowo, tj. albo coś budzi ich akceptację, albo jest odrzucane – bez stanów pośrednich. Nasze społeczeństwo, czytamy w książce, „stymuluje współzawodnictwo, egoizm, konsumpcjonizm i natychmiastową gratyfikację, jest pożywką dla psychopatów.”

 

Szczególne ostrzeżenie kieruje Freire do kobiet. Analizując historię o Pięknej i Bestii pyta: „Jak to możliwe, że Piękna - wesoła, dobra, słodka - która kocha książki i przyrodę, zgadza się naprawiać posępną Bestię? Z tego samego powodu, dla którego Jane Eyre zakochuje się w swym posępnym pracodawcy, i kocha go jeszcze bardziej, gdy ten traci wzrok i rękę. Z powodu kobiecej fascynacji kanaliami”.

 

Espido Freire podkreśla ponownie pod koniec książki, że nie uprawia w niej analizy literackiej dla samej sztuki: „Potwory, czarownice, złe macochy, wampiry istnieją. Otaczają nas na co dzień; znajdujemy je wśród naszych krewnych, wśród przeżywanych przez nas miłości, w biurze, na końcu każdej ulicy. Rzecz w tym, że tak ich nie nazywamy; wolimy mówić o manipulatorach, psychopatach, rodzinach dysfunkcyjnych lub traumach czy kompleksach. I nie spotykamy ich w lesie czy na cmentarzu bądź w ciemnych komnatach złowrogich zamków”.

 

Strzeżmy się zatem."



06 czerwca 2021   Dodaj komentarz
literatura i język   tworzenie   hiszpański zło rozwój  

ciemno, ciepło, cicho

dla Zo.

 

 

 

Wcale nie umarłam tylko

 

musiałam się schować

 

i leżę cichutko

 

nic mnie nie wywabi

 

z brukselskiego bruku

 

i z ardeńskich wód

 

w każdym z tych miejsc

 

gdzieśmy płakały

 

gdzieśmy się bawiły...

 

wybuchające stacje i lotniska

 

amatorskie bomby

 

nie zawrócą mnie;

 

nie zawrócą mnie

 

nienawistne komentarze

 

udawany żal

 

pod wpisami o życiu

 

które będzie trwało

 

w tle

 

tak się cieszę

 

że byłam

 

poza tym

 

nie zapomnij mnie

 

a będę była

 

 

 

 

 

 

 

 
29 maja 2021   Dodaj komentarz
literatura i język   tworzenie   wspomnienie  

Słowa pozostają, a wszystko jest tekstem...

W kwietniu spotkałam się wirtualnie z młodzieżą jako wykładowca. Młodzież ta studiuje kierunki filologiczne i o językach właśnie chciała słuchać. Zadawała pytania, słuchała odpowiedzi i znowu zadawała… Przez długą i przyjemną chwilę wydawało mi się, że wróciłam do sali wykładowej albo że prowadzę ćwiczenia na uniwersytecie. Za czym bardzo tęsknię. Tym niemniej, kiedy minęły dwie godziny spotkania, zdałam sobie sprawę, że chciałabym powiedzieć im jeszcze tyle rzeczy… miałam przecież przygotowane notatki. Dlatego właśnie powstaje ten wpis. Dla Was, drodzy tłumacze! Chciałabym, byście wiedzieli, co następuje. Są to rady, a rad się nie słucha; i tak do wszystkiego musicie dojść sami:

 

Moim zdaniem nie ma tekstu zbyt łatwego i zbyt trudnego do przetłumaczenia. Jeśli wydaje się za trudny – potrzebujecie tylko więcej praktyki; jeśli zbyt łatwy – chyba gdzieś tkwi pułapka i być może czegoś nie dostrzegacie.

 

Rozmawiajcie z klientami, zachęcam Was. Klient powie Wam, czego oczekuje, a Wy jemu – co możecie dostarczyć, w jakim terminie i za ile. Bawi mnie do dziś moja własna przygoda z tłumaczeniem dokumentów pojazdu sprowadzonego ze Stanów Zjednoczonych, którego kolor określono jako cactus mica. Oględziny w Google’ach nie na wiele się zdały, bo na różnych ekranach kolor prezentował się różnie, gdzieś między zielenią a szarością. Po długich rozterkach zadzwoniłam wreszcie do klienta i poprosiłam go o ocenę koloru samochodu, który stał zresztą pod jego domem. Słysząc niepewne „eeee”, poprosiłam o interwencję jego żonę (kobiety mają z reguły lepszą percepcję barw). I tak ustaliłyśmy kolor, który następnie ubrałam w słowa. Oszczędziłabym czasu, dzwoniąc do klientów od razu po nabraniu wątpliwości.

 

Jako tłumacze od początku ufajcie swoim umiejętnościom; będą one rozwijać się w czasie.

 

Tłumaczenie można opisać jako most albo prom kursujący między dwiema wyspami. Zrozumienie tekstu wyjściowego i jego przełożenie na język docelowy to proces, z rzadka raczej błysk objawienia. Dużą rolę gra tu intuicja. Jeżeli tłumaczenie nie chce do Was przyjść, prześpijcie się z tym, a wówczas Wasz mózg znajdzie połączenie i przywoła, co wydaje się potrzebne albo podrzuci Wam ekwiwalent czy najlepiej pasujące słowo. Tłumaczenie pisemne jest diachroniczne, pozwala zatem na refleksję i autokorektę.

 

Język jest środkiem komunikacji i ekspresji, ale może także być źródłem zachwytu i piękna. Jednak w standardowych tekstach typu umowy nie liczcie na wiele. Właśnie przypomniałam sobie tłumaczenie umowy dla wielkiego wydawnictwa, gdzie znalazłam zdanie siedemnastokrotnie złożone.

 

Jestem przekonana, że ludzie za dużo mówią, jak również - dzięki łatwemu dostępowi do internetu – za dużo piszą. Większość produkcji mówionej i pisanej jest całkowicie miałka, pozbawiona znaczenia i zbędna. Osobiście staram się pomyśleć zanim się wypowiem, więc w efekcie mówię niewiele; dzięki temu uchodzę za osobę niezwykle mądrą lub niespotykanie głupią. Większość tekstów, jakie istnieją, jest złej jakości i musimy się z tym pogodzić. Tłumaczenie źle napisanego tekstu jest męczarnią. Tłumaczenie dobrze napisanego tekstu jest czysta przyjemnością, nawet jeśli zawiera on trudne i nieznane słownictwo. Taki tekst tłumaczy się niemal sam. W ubiegłym roku kupiłam dwujęzyczne wydanie „Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego” Adama Mickiewicza; tłumaczenie polskiego tekstu na hiszpański jest po prostu znakomite. Oczywiście, tłumaczenie nie może raczej przewyższyć oryginału – musimy pracować z tym, co mamy, a rzadko jest to tekst klasy Mickiewicza.

 

Regularny dopływ nowych, urozmaiconych zleceń zapewnia tłumaczowi stanowisko tłumacza na etacie w biurze tłumaczeń i jest to chyba najlepsza szkoła zawodu; większe ryzyko biorą na siebie wolni strzelcy.

 

Dla mnie tłumaczenie jest docieraniem do jądra znaczenia, obwąchiwaniem słów, próbą rozbijania zdań na cząstki; jest analizą, a następnie składaniem w procesie syntezy. Tłumaczenie jest aktem twórczym. Aby tłumaczyć, nie musicie doskonale opanować danego języka; umiejętność tłumaczenia przenosi się między językami. Tłumaczenie to podróż od języka źródłowego do języka docelowego, ale co dzieje się po drodze? To właśnie tajemnica. Albo, praktycznie biorąc, nieskończona liczba malutkich wyborów i decyzji dotyczących ekwiwalentów, gramatyki i składni. Kiedy zaczynałam tłumaczyć, przerażało mnie to, że jeden wybór prowadzi do kolejnego, ponieważ zrozumiałam, że gdy już się coś zapisało, był to akt nieodwracalny. Oczywiście można zrewidować własne tłumaczenie i dokonać korekty, ale nie będzie to już wtedy to samo tłumaczenie. Jedna zmiana poruszy lawinę.

 

Nie jestem lingwistą, jestem filologiem, co się tłumaczy „kochający słowa”. Mam do słów duży szacunek i staram się ich nie nadużywać. Zachęcam Was, byście uważali na słowa, ale także – byście byli twórczy.

 

Mieszkam w trójjęzycznym kraju i jestem matką dwujęzycznego nastolatka. Zalety dwujęzyczności obejmują podwyższoną inteligencję i podwójne słownictwo, ale ma to swoją cenę. Jest jeden język, który dominuje i w miarę upływu czasu przejmuje dowodzenie: język wykładowy u dzieci starszych, język placu zabaw u dzieci młodszych. Dwie kompetencje osoby dwujęzycznej nie są więc identyczne. Tłumaczenie ustne czy pisemne nie jest wcale oczywistością dla osoby dwujęzycznej; wymaga rozwinięcia dodatkowych umiejętności i zdobycia wykształcenia.

 

Na koniec mała refleksja - co ciekawe, istnieje taki zwrot jak „opanować język” (w stopniu takim to a takim). Moim zdaniem to przezabawne i bardzo aroganckie stwierdzenie, bo to język nad nami panuje, nie my nad nim. Zwłaszcza, gdy jesteśmy zdenerwowani, źli, zmęczeni i nie możemy się wysłowić: słowa, które wreszcie nadchodzą są tak potężne, że kontrolują nas, dotykając w nas czegoś bardzo głęboko ukrytego. Słowa często używają nas.

 

26 maja 2021   Komentarze (1)
literatura i język   tłumaczenie   słowa   język   tłumacz  

Kto to widział

Poczułam, że warto ("wartałoby", jak to się w mojej wsi mówiło) wyjaśnić, skąd wziął się tytuł bloga.

Otóż zdanie "co chce, to robi, robi, co chce" było wyrazem najwyższej krytyki w ustach mojej babki. Należało bowiem robić to, co należało, a nie to, co się chciało. Zwłaszcza, gdy się było mną.

Nie ma nic groźniejszego niż czyjaś wolność.

Jako że mam już niedaleko do pięćdziesiątki, postanowiłam robić, co chcę. Oczywiście w ramach określonych możliwościami, które definiuje przede wszystkim stan mojego portfela. Ale co ważniejsze - stan mojego ducha, który jest tymczasem dobry, przyznaję z lekką konsternacją. Stan ciała tez nie jest zły, bo regularnie ćwiczone od ubiegłego roku  nabiera mocy i wiary w siebie.

Podsumowując - robić, co się chce to wielki występek, no bo kto to widział, żebym robiła, co chciała! Nie kierowała się zobowiązaniami, wymogami i poczuciem winy. Kto to widział.

Ja widzę. I dobrze mi z tym. To trochę jak ze św. Augustyna - kochaj i rób, co chcesz. Wynika to z przekonania, że jeśli ktoś ma zinternalizowane normy moralne, bez względu na okoliczności nie popadnie z pewnością w bezhołowie i nihilizm. To nazywa się zaufanie. Ufanie samej sobie. Które wartałoby kultywować.

20 maja 2021   Dodaj komentarz
babka wolność  

Dziura w ziemi

Zaczęłam w tym semestrze studiować. Studiować po długiej przerwie. Rzecz dzieje się zdalnie. Myślę sobie, że jest to jedna z najlepszych stron zarazy, która nas od ponad roku trzyma w szachu. Mam więcej czasu netto; donikąd nie dojeżdżam, znikąd nie przyjeżdżam, siedzę w granatowym fotelu przykryta białą narzutką z napisem "carpe diem" (sic!) i uczestniczę w dziesiątkach kursów z kilku różnych dziedzin... Kursy są płatne (studia) albo bezpłatne, w każdym razie korzystam, ile mogę. A siedzę przykryta, ponieważ w mieszkaniu panuje chłód, a to dlatego, że mamy zimną wiosnę tego roku. Studia toczą się więc online. Jednym z przedmiotów jest stylistyka języka polskiego, co obejmuje dialekty i gwary; zaliczenie polegać ma na przygotowaniu prezentacji nt. gwary swojego regionu.

Dobra.

Pomysł bardzo mi się spodobał i szybko przystąpiłam do rzeczy. Nie ma zbyt wielu źródeł naukowych poświęconych gwarze Zagłębia (zagłębie = dziura w ziemi i tyle), dlatego muszę opierać się na publikacjach prasowych. Dodatkowo korzystam ze wspomnień języka, jakiego używali moi dziadkowie, a szczegolnie babka (dziś miałaby 108. urodziny). Żeby choć trochę zainteresować moich kolegów, postanowiłam dorzucić slajd z lista sławnych osób, które w Zagłębia się wywodzą, żyjących bądź nie. Wikipedia podpowiedziała mi nazwisko niejakiego Dawida Wdowińskiego. Poszłam tym tropem i okazało się, że to fascynująca postać. Dr Wdowiński urodził się w Będzinie, a zmarł w USA. Kształcił się w Brnie, Wiedniu i Warszawie, był neurologiem i psychiatrą, zaś w Nowym Jorku praktykował jako psychoanalityk. Zeznawał w procesie Eichmanna. W latach 60. XX wieku napisał książkę poświęconą powstaniu w getcie warszawskim - był bowiem jednym z jego przywódców. W odróżnieniu od Marka Edelmana - syjonistą.

Zaskoczona informacją o tym, że powstanie przeżył jeszcze jeden z jego przywódców, szukałam i znalazłam: kupiłam książkę dra Wdowińskiego, która nosi tytuł "And we are not saved". Ten tytuł to cytat z Księgi Jeremiasza, którego polskie tłumaczenie brzmi: "A my nie jesteśmy wybawieni" ("Minęły żniwa, skończyła się letnia pora,
a my nie jesteśmy wybawieni"). Książkę,ściągnięta za jakieś trzy dolary późną nocą, szybko przewertowałam. Tchnęła smutkiem i rozpaczą Holokaustu. Pomyślałam: może przetłumaczę kilka fragmentów, bo jest tam wiele celnych, ciągle aktualnych myśli.

Dr Wdowiński napisał tę książkę późno, po namowach pewnego dziennikarza. Szukał bowiem języka do opowiedzenia tej strasznej historii - tak jak Miron Białoszewski szukał języka do opisu powstania warszawskiego.

 

16 maja 2021   Dodaj komentarz
Holokaust   dialekt   zagłębie  
< 1 2 ... 107 108 109 110 >
Albonubes | Blogi