Po raz kolejny
Osiągnęłam dno fizyczne. Padam ze zmęczenia. Dlatego też jestem już pod kołdrą (gdy Jot u kolegi), może usnę i obudzę się lepsza. Love.
Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 01 | 02 |
03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
Osiągnęłam dno fizyczne. Padam ze zmęczenia. Dlatego też jestem już pod kołdrą (gdy Jot u kolegi), może usnę i obudzę się lepsza. Love.
"Dla nikogo nie jestem osobą pierwszą", pisał poeta Miron w dzienniku (tajnym).
Ja mam wrażenie, że nie jestem już dla nikogo ważna po tym, jak spełniłam swoją biologiczną rolę. Myślałam, że mam z kimś porozumienie, ale być może się myliłam. Jasne, powinnam być pierwsza dla siebie, ale czy jestem...
Kilka tygodni temu wracałam z ośrodka dla uchodźców, stałam na przystanku. I wtedy ze studzienki ściekowej z drugiej, dalszej strony jezdni wyszedł ogromny szczur. Przeszedł na drugą stronę jezdni, tę bliższą mnie, i spojrzał mi w oczy, stając na tylnych łapkach. Nawiązaliśmy porozumienie - takie, jak tylko dwa ssaki mogą nawiązać. Patrząc sobie w oczy. Odwrócił się i uciekł, znikając w kratce ściekowej.
Rok temu opuściła mnie kotka Jennifer zaadoptowana z miejscowości Walhain w Walonii pod imieniem Kraquinette, znana potem jako Jennifer de Walhain.
Do dziś nie wiem, co zabiło czteroletniego kota w ciągu kilku dni. Podejrzewam fip, ale tutejsi weterynarze nie przyłożyli się do wnikliwej diagnostyki. Jennifer była kotem nieobsługiwalnym i dopiero bardzo osłabiona pozwoliła się zawieźć tramwajem do doktora. Pomagał mi przejęty Jot. I padał deszcz, który wróżył dalszy bieg wydarzeń.
Brakuje mi tego cętkowanego futerka muśniętego kolorami jesieni, z pięknym, pręgowanym ogonem, wygiętym jak laseczka. Miała zielone oczy, długie wąsy, a gdy ziewała, kładły się jej uszka. Palce miała czarne z wyjątkiem jednego, różowego.
Śpij, Jennifer.
W czwartek się przepracowałam. Poproszona, zaoferowałam komuś pomoc, co skończyło się po dwóch godzinach z okładem. Odmeldowałam się o dwudziestej. Przekroczyłam granice swojej wytrzymałości i odchorowałam to - byłam klapnięta prze cały piątek.
Nie chcę tak więcej robić, bo było to dalekie od terminu "zrównoważone". Co oznacza, że nie można tak ciągnąć.
Nie pamiętając, że dziś dzień poezji, napisałam parę linijek.
*
Niewidzialni czyściciele plaż
Śpią pod palmami
Policjanci mierzą dystans
Między turystami
Tak kowid zabił wielu
Lecz nie między nami
Dlatego sączę wino
Naprzeciwko morza
Sama pod gwiazdami
Niepozorna czyścicielka słów
Zamieniam się w piach
Falami
*
Niewidzialni czyściciele plaż
Sypiają pod palmą
Policja mierzy odległości
Między turystami
Bo kowid zabił wielu
Lecz nie spośród nas
Dlatego sączę wino
U bezmiaru morza
Pod pulsowaniem gwiazd
Niepozorna czyścicielka słów
Obracam się w piach
**
Łaskocze mi wnętrze dłoni
Żywa żabka serca
Zgnieciona puszcza sok
Ścina się strżępkiem białka
Zmywam go czystą wodą
Nie bez obrzydzenia
Tętno cichnie można spać