• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog gat. II, szary, pakowy, zastępczy. Zaprasza Albonubes.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Kategorie postów

  • literatura i język (46)
  • o sobie (262)
  • studia (27)
  • świat (163)
  • tworzenie (21)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Archiwum

  • Październik 2025
  • Wrzesień 2025
  • Sierpień 2025
  • Lipiec 2025
  • Czerwiec 2025
  • Maj 2025
  • Kwiecień 2025
  • Marzec 2025
  • Luty 2025
  • Styczeń 2025
  • Grudzień 2024
  • Listopad 2024
  • Październik 2024
  • Wrzesień 2024
  • Sierpień 2024
  • Lipiec 2024
  • Czerwiec 2024
  • Maj 2024
  • Kwiecień 2024
  • Marzec 2024
  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Grudzień 2023
  • Listopad 2023
  • Październik 2023
  • Wrzesień 2023
  • Sierpień 2023
  • Lipiec 2023
  • Czerwiec 2023
  • Maj 2023
  • Kwiecień 2023
  • Marzec 2023
  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Luty 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Wrzesień 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021

Najnowsze wpisy, strona 22

< 1 2 ... 21 22 23 24 25 ... 121 122 >

Dzisiaj

Dzisiaj osiemdziesiąta rocznica wyzwolenia Zagłębia Dąbrowskiego i obozu zagłady Auschwitz.

 

Królowie, prezydenci i premierzy słuchali w Muzeum słów ostatnich świadków.

 

Za rok będzie ich mniej.

 

Nie bądźcie obojętni. Nie wolno prześladować słabszych, innych. Reagujcie, jeżeli ktoś chce to robić. Zło minie.

 
27 stycznia 2025   Dodaj komentarz
świat  

Wyzwolenie

Tamara Cygler (Dror)

 

Zielona papuga

tłum. Albonubes

 

W styczniu 1945 roku (...) usłyszeliśmy strzały. – Rosjanie się zbliżają – powiedziała Genia.

Wyszliśmy z domu i niebo było czerwone, jakby płonęło: to był ogień katiuszy. Płomienie rozszczepiały się na siedem błyszczących promieni, a ich światło zamieniało noc w dzień. Byliśmy bardzo wzruszeni i krzyczeliśmy z radości przy każdym wybuchu.

– Niech Rosjanie wreszcie przyjdą i niech ta straszna wojna szybko się skończy – modliłam się.

 

Amchu


Najpierw wszystko było dobrze. Wychodziliśmy na główne ulice miasta mieszaliśmy się w tłumem. Wszędzie ludzie śmiali się i rozmawiali. Genia zaprowadziła mnie do rosyjskiego komendanta miasta i powiedziała: – To jest żydowskie dziecko i wszyscy jesteśmy bardzo głodni.


Komendant spojrzał na mnie i przyszła mi do głowy dziwna myśl: on ma takie same oczy jak ja.


– Amchu? – spytał.


Nie miałam pojęcia, co to oznacza, ale wewnętrzny głos kazał mi powiedzieć: – Tak, amchu.
Wiele lat później, kiedy mieszkałam w Izraelu, zdałam sobie sprawę, że słowo, które wtedy wypowiedział, to hebrajskie „amcha” oznaczające „twój lud” lub „naród”. On użył go w zniekształconej wersji.


Nie jestem już zieloną papugą.


Należę do ludu, którego los dzielę na dobre i na złe – jego los jest moim.


Naczelnik przytulił mnie, dał mi nową parę butów, a Geni mnóstwo jedzenia dla całej rodziny. Do domu wróciłyśmy objuczone darami, szczęśliwe i podekscytowane.


Niewiele się dla nas zmieniło, pomijając przeprowadzkę do nowego mieszkania. To nowe mieszkanie było naprzeciwko domu mojego dziadka, tuż obok domu, gdzie mieszkałam przed wojną. Była w nim łazienka i luksusowa toaleta, ale nie działały, bo ciśnienie wody było zbyt niskie. Nie robiły na nikim wrażenia i nikomu nie przeszkadzało to, że były bezużyteczne.

 

Na targu


Podobało mi się, że musiałam wstawać co rano i nosić kosze na targ, żeby sprzedawać świeże jarzyny.


– Świeży ra-bar-bar! – wołałam. – Kupujcie, dobrzy ludzie, kupujcie. I kupowali; moje towary zawsze wyprzedawały się szybko.
Miałam tylko dziesięć lat, byłam mała i chuda. Stawałam na taborecie, a moje ciemne oczy płonęły w oliwkowej twarzy.


– Wynoś się stąd, Cyganko – dokuczały mi dzieci. – Nie jestem Cyganką – odkrzykiwałam bez lęku.


Pewnego dnia podeszła do mnie jakaś pani, która wzięła mnie za rękę. – To ty, Marusiu? – spytała.


– Tak – odpowiedziałam, ale wykrzykiwałam dalej: – Świeży ra-bar-bar, dobrzy ludzie, kupujcie mój świeży ra-bar-bar!
– Jestem P.G., siostra Lutki, żony twojego kuzyna – odpowiedziała.- Pamiętam – odrzekłam.
– Chodź ze mną.
– Najpierw muszę sprzedać wszystkie jarzyny.


Zabrała mnie do domu Szolców. Były tam Basia i Krysia; meble wróciły na swoje miejsce. Na ścianach wisiały obrazy mojego ojca; pianino stało na zwykłym miejscu. Nic się nie zmieniło. Myślałam: jest tak, jakby nie było wojny.
Basia ucieszyła się na mój widok i znowu zaproponowała mi poziomki ze śmietaną; i znowu zjadłam je z czystą rozkoszą.


– Myśli pani, że mama i tato wrócą? – spytałam.
– Poczekamy i zobaczymy. Jeszcze jest za wcześnie.
– Ja będę czekać.


Skąd wrócą?
Jak wrócą? Pociągiem? Na piechotę?
Jak mnie znajdą?
Codziennie chodziłam na dworzec i czekałam na przyjeżdżające pociągi.
Ale moich rodziców nie było w pociągu.
Nie wrócili.
Wojna się skończyła i zaczął się nowy rozdział mojego życia. Nowa seria wędrówek.
Nie płakałam ani nie przeżywałam żałoby. Musiałam dalej żyć.
Teraz płaczę rzewnymi łzami.
Płaczę nad tą dziewczynką, którą jestem.

 
27 stycznia 2025   Dodaj komentarz
literatura i język  

Sesja

Jot zdał ostatni egzamin w swojej sesji i czeka na wyniki. A jego matka, to jest ja, została poproszona o pilnowanie studentów Uniwersytetu Gandawskiego podczas egzaminu z literaturoznawstwa. Wstałam więc rano w sobotę (a deszcz sobie kapał) i pojechałam do Gandawy.

 

To tylko pół godziny pospiesznym. Wyszłam ze stacji i zdecydowałam się dotrzeć na wydział pieszo, wśród ustępującego deszczu. Było zaskakująco ciepło.

 

Na wydziale powoli zbierali się studenci. Usiadłam w zamkniętej kafejce - znikąd kawy, ale można poczytać Merleau-Ponty'ego o fenomenologii języka*... Studenci zbijali się w grupki przy stolikach i dyskutowali o literaturze. Nie ma nic piękniejszego niż literatura, która porusza i żyje.

 

O dwunastej trzydzieści spotkałam się z resztą (nieznanych mi jeszcze osobiście) kolegów pod biurem profesora prowadzącego egzamin: nastąpił podział ról i przeszliśmy do auli, gdzie należało przygotować zestawy egzaminacyjne dla 150 studentów. Do czego zabrałam się z kolegą - wykładowcą literatury hiszpańskiej. Rozkładałam pulpity mocowane przy co drugim krzesełku, umieszczałam na nich kartkę z wytycznymi nt. egzaminu, a kolega kładł następnie arkusze odpowiedzi. Kolejna osoba dorzucała zestaw pytań i tak dalej. Poszło nam sprawnie (ale tylko mnie bolał kciuk i ręka, którymi wyszarpywałam oporne pulpity - wzięłam na siebie siłową część pracy, bo skłonił mnie do tego mój dawny, nieuleczalny mesjanizm polskiego nauczyciela).

 

Studenci zajęli miejsca i zaczęli pisać ezgamin.

 

Jest to piękny widok - głowy pochylone nad kartką, wzrok patrzący w dal w poszukiwaniu inspiracji oraz wyraz głębokiego skupienia na twarzach. Piszę o tym bez żadnej ironii, bo zawsze mnie radowało obserwowanie studentów przy pracy.

 

Na pocieszenie - nie wszyscy piszący byli młodziakami w wieku Jota. Była i pani studentka po pięćdziesiątce.

 

Po czternastej trzydzieści zmienili nas, pilnujących, kolejni koledzy z wydziału LW07; pożegnałam się i poszłam na dworzec. O dziwo, świeciło słonko. Szybko złapałam pociąg i w ciągu pół godziny byłam w Brukseli.

 

To był owocny dzień, w tym sensie, że poczułam się częścią wydziału i uwierzyłam, że tak może być częściej. Tak, chciałabym pracować, ucząc studentów, jak przed laty.

 

A oprócz tego dostał mi się wczoraj ból gardła i brzucha; wirusy nie śpią. Dzisiaj już trochę wydobrzałam i piszę te słowa z mojego bezpiecznego, ciepłego łóżka, po powrocie z lokalnej kawiarni, gdzie spędziłam czas z Ju., która zauważyła, że dawno się nie widziałyśmy, więc czas już wypić razem kawę. I to była prawda. Pijmy razem kawę póki można, bo świat skręca w niedobrą stronę.

 

 *chodzi o "Fenomenologię percepcji" rzecz jasna...

 
26 stycznia 2025   Dodaj komentarz
o sobie   świat   studia  

Zima, nieoczekiwanie

Spadł śnieg, zaskoczenie i radość. Trochę poniżej zera. Już trzeci dzień ziemię kryje śnieg i trzyma mróz.

 

Służby miejskie nie zebrały śmieci wystawionych w czwartek; w całym mieście stoją takie bezradne, brązowe worki. Moje znalazły przystań w garażu, administratorka domu ponaglała mnie, żebym je sprzątnęła.

 

Ta zima zaraz zniknie, ale na razie niech sobie trwa. To wspomnienie dzieciństwa. Śnieg i mróz robią mózgowi cudowne rzeczy.

 

 
11 stycznia 2025   Dodaj komentarz
świat  

Rok rozkręca się powoli

Powoli. Za mną pierwszy dzień roboczy. Za mną sobotnie sprzątanie mieszkania, zakupy i tak dalej.

 

Otworzyłam na wieczór butelkę białego wina Marina Alta, rocznik 2024. Ma słodki posmak, choć jest wytrawne, i uderza w nos aromatem pieprzno-wermutowym. Do tego sałatka z krewetek.

 

Cieszmy się tym, co mamy; to się może bardzo szybko zmienić na gorsze.

 

Dziś w Nowym Jorku o 22.00 naszego czasu odbędzie się wieczór poświęcony pamięci Davida Shapiro; właśnie ukazały się jego eseje, ostatnie, pośmiertne dzieło pod wiele mówiącym tytulem "You are the you".

 

Dobrego roku wszystkim dobrym ludziom życzę.

 
04 stycznia 2025   Dodaj komentarz
o sobie  
< 1 2 ... 21 22 23 24 25 ... 121 122 >
Blogi