• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (243)
  • studia (26)
  • świat (148)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Wyzwolenie

Tamara Cygler (Dror)

 

Zielona papuga

tłum. Albonubes

 

W styczniu 1945 roku (...) usłyszeliśmy strzały. – Rosjanie się zbliżają – powiedziała Genia.

Wyszliśmy z domu i niebo było czerwone, jakby płonęło: to był ogień katiuszy. Płomienie rozszczepiały się na siedem błyszczących promieni, a ich światło zamieniało noc w dzień. Byliśmy bardzo wzruszeni i krzyczeliśmy z radości przy każdym wybuchu.

– Niech Rosjanie wreszcie przyjdą i niech ta straszna wojna szybko się skończy – modliłam się.

 

Amchu


Najpierw wszystko było dobrze. Wychodziliśmy na główne ulice miasta mieszaliśmy się w tłumem. Wszędzie ludzie śmiali się i rozmawiali. Genia zaprowadziła mnie do rosyjskiego komendanta miasta i powiedziała: – To jest żydowskie dziecko i wszyscy jesteśmy bardzo głodni.


Komendant spojrzał na mnie i przyszła mi do głowy dziwna myśl: on ma takie same oczy jak ja.


– Amchu? – spytał.


Nie miałam pojęcia, co to oznacza, ale wewnętrzny głos kazał mi powiedzieć: – Tak, amchu.
Wiele lat później, kiedy mieszkałam w Izraelu, zdałam sobie sprawę, że słowo, które wtedy wypowiedział, to hebrajskie „amcha” oznaczające „twój lud” lub „naród”. On użył go w zniekształconej wersji.


Nie jestem już zieloną papugą.


Należę do ludu, którego los dzielę na dobre i na złe – jego los jest moim.


Naczelnik przytulił mnie, dał mi nową parę butów, a Geni mnóstwo jedzenia dla całej rodziny. Do domu wróciłyśmy objuczone darami, szczęśliwe i podekscytowane.


Niewiele się dla nas zmieniło, pomijając przeprowadzkę do nowego mieszkania. To nowe mieszkanie było naprzeciwko domu mojego dziadka, tuż obok domu, gdzie mieszkałam przed wojną. Była w nim łazienka i luksusowa toaleta, ale nie działały, bo ciśnienie wody było zbyt niskie. Nie robiły na nikim wrażenia i nikomu nie przeszkadzało to, że były bezużyteczne.

 

Na targu


Podobało mi się, że musiałam wstawać co rano i nosić kosze na targ, żeby sprzedawać świeże jarzyny.


– Świeży ra-bar-bar! – wołałam. – Kupujcie, dobrzy ludzie, kupujcie. I kupowali; moje towary zawsze wyprzedawały się szybko.
Miałam tylko dziesięć lat, byłam mała i chuda. Stawałam na taborecie, a moje ciemne oczy płonęły w oliwkowej twarzy.


– Wynoś się stąd, Cyganko – dokuczały mi dzieci. – Nie jestem Cyganką – odkrzykiwałam bez lęku.


Pewnego dnia podeszła do mnie jakaś pani, która wzięła mnie za rękę. – To ty, Marusiu? – spytała.


– Tak – odpowiedziałam, ale wykrzykiwałam dalej: – Świeży ra-bar-bar, dobrzy ludzie, kupujcie mój świeży ra-bar-bar!
– Jestem P.G., siostra Lutki, żony twojego kuzyna – odpowiedziała.- Pamiętam – odrzekłam.
– Chodź ze mną.
– Najpierw muszę sprzedać wszystkie jarzyny.


Zabrała mnie do domu Szolców. Były tam Basia i Krysia; meble wróciły na swoje miejsce. Na ścianach wisiały obrazy mojego ojca; pianino stało na zwykłym miejscu. Nic się nie zmieniło. Myślałam: jest tak, jakby nie było wojny.
Basia ucieszyła się na mój widok i znowu zaproponowała mi poziomki ze śmietaną; i znowu zjadłam je z czystą rozkoszą.


– Myśli pani, że mama i tato wrócą? – spytałam.
– Poczekamy i zobaczymy. Jeszcze jest za wcześnie.
– Ja będę czekać.


Skąd wrócą?
Jak wrócą? Pociągiem? Na piechotę?
Jak mnie znajdą?
Codziennie chodziłam na dworzec i czekałam na przyjeżdżające pociągi.
Ale moich rodziców nie było w pociągu.
Nie wrócili.
Wojna się skończyła i zaczął się nowy rozdział mojego życia. Nowa seria wędrówek.
Nie płakałam ani nie przeżywałam żałoby. Musiałam dalej żyć.
Teraz płaczę rzewnymi łzami.
Płaczę nad tą dziewczynką, którą jestem.

 
27 stycznia 2025   Dodaj komentarz
literatura i język  
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz

Albonubes | Blogi