Do zobaczenia
Co można napisać o kończącym się roku? Każdy kolejny jest trudniejszy. W tym roku bardzo zwolniłam: chodzenie, czytanie, pisanie zabiera mi coraz więcej czasu. Ciało nie jest tak sprawne, jak było, a głowa chciałaby ciągle do przodu. Ale rok 2024 nie był zły, wszak żyjemy; nie wybucha nam nic nad głowami, nie świszczą rakiety, w kranie jest woda, w gniazdku prąd, lodówka pełna...
Nie napisałam w ciągu tego roku niczego szczególnie twórczego, ale udała mi się jedna konferencja i półtora rozdziału pracy; zawsze to coś.
Agresja na świecie kumuluje się i rośnie napięcie. Nie warto włączać telewizora, odradzam. Wojny i konflikty nie znajdują rozwiązania. Taka jest natura ludzka i naiwnością byłoby sądzić, że ludzkość zmierza do ery oświecenia, gdy skończą się wszelkie okrucieństwa i przemoc. Nie zmierza. Pojedynczy człowiek zmierza do dziury w ziemi, natomiast gatunek ludzki - kto wie. W każdym razie nie uczy się w zasadzie niczego. Ratuje nas twórczość, poezja i drobne gesty, w których doszkujemy się sensu. Ja tego nie rozstrzygam - każdy ma swój osobisty sens, nawet tymczasowy. Ja skupiłam się na tym, żeby zobaczyć sens w pracy z uchodźcami z Bliskiego Wschodu, Ukrainy, Kolumbii, Wenezueli... To skromne czasowo doświadczenie pozwala mi z całą ostrością dojrzeć, że mieszkam w najlepszym miejscu na świecie, w Europie.
A co ze mną, Albonubes-człowiekiem? Zostałam w tym roku matką dorosłego dziecka, zatem - biologicznie - moja rola się skończyła. Jeżeli teraz żyję, to przede wszystkim dla siebie. Dlatego składając sobie egoistyczne życzenia, życzę sobie spokoju. I zasobów, żeby mi starczało. Cierpliwości, pieniędzy, sił. I Tobie, Czytelniku.
Dodaj komentarz