• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (230)
  • studia (25)
  • świat (137)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2025
  • Maj 2025
  • Kwiecień 2025
  • Marzec 2025
  • Luty 2025
  • Styczeń 2025
  • Grudzień 2024
  • Listopad 2024
  • Październik 2024
  • Wrzesień 2024
  • Sierpień 2024
  • Lipiec 2024
  • Czerwiec 2024
  • Maj 2024
  • Kwiecień 2024
  • Marzec 2024
  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Grudzień 2023
  • Listopad 2023
  • Październik 2023
  • Wrzesień 2023
  • Sierpień 2023
  • Lipiec 2023
  • Czerwiec 2023
  • Maj 2023
  • Kwiecień 2023
  • Marzec 2023
  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Luty 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Wrzesień 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021

Archiwum styczeń 2024, strona 1

< 1 2 3 >

Jeszcze więcej poezji

Rozgrzana dzisiejszym śniegiem, postanowiłam dorzucić tutaj jeszcze jeden wiersz. D. Shapiro - wyjątkowy dla niego, bo rymowany.

 


Do Muzy

Podaj mi pierwszy wers, która się oddaliłaś.
Drugi napisze się już niemal sam.
W chwilach cierpienia słownik swój otwieram.

 

Tak jak nie powie dziewczę to w ostatnim rzędzie,
Że teoretyczna część snu dziś nim samym będzie,
Podaj mi pierwsze kłamstwo, która się oddaliłaś.

 

Umarłem. Czerwień jest szara - student w śmiech.
Oszukaj mnie jak cytat, tyś podstępny elf,
W chwilach cierpienia słownik swój otwieram.

 

Ty, która tę rodzinę w glinie wyrzeźbiłaś
Sceptyczna i frywolna niczym brudne półki
Daj mi następny wers, która się oddaliłaś.

 

Zawsze to coś w dniu, gdy piszę wiersz na nowo,
Kiedy na wiązie głos ludzki naśladują sójki
W chwilach cierpienia słownik swój otwieram.

 

W zwyczajnym szczęściu też słownik otwieram
Po pomoc biegną straże, pozostaje słowo
Daj mi ostatni wers, która się oddaliłaś.
W chwilach cierpienia słownik swój otwieram.

 
17 stycznia 2024   Dodaj komentarz
literatura i język  

Śnieg

Dziś na mały kraj nad Senną spadł - zupełnie oczekiwanie - biały śnieg. Dlatego chcę tu zaprezentować w całości wiersz, który kiedyś już pojawił się u mnie we fragmencie, bo jest on bardzo a propos, a dodatkowo autor dwa tygodnie temu obchodził 77. urodziny:

 

David Shapiro

Śnieg

Najpierw śnieg tajał cicho
i potajemnie od środka (Pasternak)

Ciemne niebo przejaśniało się z rzadka (Baj Juyi)

 

Od dnia mych narodzin w mieście Newark
Chwila za chwilą pada bardzo drobny śnieg.
Z rzadka przestaje padać w moich snach.
Śnieg się szerzy, aby sięgnąć dachów; toną w nim
Windy; we śnie buduję śnieżne fortece.
Sen, który śniłem to również śnieg -
Śnieg trujący jak podmalówka w Hiszpanii -
Śnieg na powierzchni obszernej jak uchodźstwo -
Śnieg w samolotach, które niemal dotykają ci twarzy -
Radzę ci go nie malować.
Na końcu ulicy słyszę śnieżną pieśń;
Śnieżne ptaki zagubione w białym chińskim śniegu;
W jedną noc części samochodu zmieniły się w śnieg;
Inny samochód jedzie przed siebie dla nauki.
Śnieg napadał do starej buteleczki po korektorze.

 

Tutejsza komunikacja autobusowo-tramwajowo-metrowa z trudem znosi takie sytuacje pogodowe; kierowca autobusu nr 21 wyrzucił nas na przystanku w połowie trasy; na szczęście zaraz podjechał następny. Ale trasę miał zmienioną. Do domu wracałam dwie godziny zamiast jednej, ale to żaden problem. Niosła mnie mnie śnieżna radość, taka dziecięca. Szczerze mówiąc, chętnie bym się w tym śniegu potarzała.

 

 
17 stycznia 2024   Dodaj komentarz
literatura i język  

No i tak już jest

Moja doczesna forma jest na równi pochyłej. Jestem pozbawiona energii i nie chce się polepszyć. Dziś po raz pierwszy w historii studiowania (która dla mnie zaczęła się w 1993 roku) nie przygotowałam i nie wysłałam na czas zaliczenia. No cóż, doślę później. Czasem ma się pustkę w głowie i tyle.

 

Postanowiłam zmniejszyć liczbę zobowiązań. Przestanę wieczorami dawać lekcje. Czas i siły nie chcą się mnożyć.

 
13 stycznia 2024   Dodaj komentarz
o sobie  

Jeden z wielu

Dziś dzień zaskoczył nas temperaturą poniżej zera. Prawdziwa zima nastała, zaczął nawet prószyć śnieżek. Do pracy dotarłam niezmarznięta dzięki nowej kurtce, ktora sięga mi kostek, a którą przezornie zamówiłam (z Polski) kilka dni temu. Instynkt mnie nie mylił, jeszcze może być zimno.

 

Jutro ma być jeszcze zimniej.

 

Ta zima dotyczy też wojny, a właściwie żołnierzy w nią wplątanych przez historię. Cierpią z zimna. I dalej giną. Dzisiaj napisano, że zginął ukraiński poeta, Maksym Krywcow, bodajże razem z kotem, którego miał za towarzysza. Krywcow miał 33 lata, mógł jeszcze długo żyć i pisać. Prasa porównuje go z Baczyńskim; sądząc na podstawie pospiesznie przeczytanych tłumaczeń paru wierszy - coś w tym jest. Nie tylko w losie, ale i w stylu i tematyce. A teraz już koniec, więcej poezji nie będzie, poezja umarła.

 

W rocznicę wybuchu wojny, w lutym, oglądałam hiszpański reportaż z frontu. Występował w nim 22-letni absolwent filozofii, jeszcze z buzią dziecka i śladami na niej trądziku. Na wojnie zamiast filozofią zajmował się pilotowaniem dronów. Czy jeszcze żyje? Wojna nie szanuje poetów ani filozofów, dla niej to wszystko mięso armatnie. Komuś kończy się świat, ale dla innych świat trwa dalej.

 

Nie tak powinno być. Strzelanie do wroga diamentami - zła strategia. Ale jaka jest dobra?

 
08 stycznia 2024   Dodaj komentarz
świat  

Wygoda

Rano zbudziły mnie głodne koty. Do chwili pobudki miałam jeszcze kwadrans, ale nolens volens wypełzłam z wyrka na bolących stopach, nasypałam przygłupom chrupek i wlazłam do wanny. Umyłam szybko łeb, wytarłam z grubsza i poszłam do kuchni pić kawkę. Przy konsumpcji kanapki towarzyszył mi najmłodszy, nienażarty kot (był pasztet drobiowy).

 

Kiedy już wyschłam i wyszorowałam zęby, przyjechała taksówka i pomknęliśmy na lotnisko. Gdzie odbierałam Jota.

 

Pogoda była średnia - od tego uzależniałam zamowienie taksówki. Mam poczucie winy, wydając bezsensownie pieniądze. (Wcale nie! Wcale nie bezsensownie! Oszczędzam czas, nie czekam w chłodzie na przystanku - dzisiaj niedziela, autobusy jeżdżą rzadko).

 

Tym razem poszło gładko i płacąc, nie zgubiłam karty. Co mi się przydarzyło w grudniu.

 

Jot przyleciał i jest. Za oknem zero, czyli zimno jak na tutejsze warunki.

 

A mnie jest trudno, by pamiętać o przyjemnościach, udogodnieniach, a nawet rehabilitacji, której potrzebuję na co dzień - coś jak z tą taksówką, po cichu uważam, że to zbytek. Dużym wysiłkiem zdobyty aparat do masażu limfatycznego powinien warczeć codziennie. Balsam do ciała - powinnam nim smarować skórę po masażu - leżał sobie w koszyczku koło łóżka od miesięcy, kiedy szczęśliwie znalazłam go podczas porządków. Dobrze się stało, bo niedługo traci ważność, a to porządny balsam, i nie był raczej tani.

 
07 stycznia 2024   Dodaj komentarz
o sobie  
< 1 2 3 >
Albonubes | Blogi