Rakieta cd.
Miała rakieta łeb betonowy.
Czyj to był atak? Przecież Donkowy!
A gdyby miała łeb atomowy?
Tusk stałby za tym - eurokołchozowy.
A gdyby miała jądrowy ładonek?
Rzecz oczywista, że go wsadził Donek!
Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
Miała rakieta łeb betonowy.
Czyj to był atak? Przecież Donkowy!
A gdyby miała łeb atomowy?
Tusk stałby za tym - eurokołchozowy.
A gdyby miała jądrowy ładonek?
Rzecz oczywista, że go wsadził Donek!
W pięknym kraju, w którym mieszkam, mamy właśnie dwudniowe święto. Nie trzeba pracować, zatem ograniczę się do prowadzenia lekcji języka polskiego.
Resztę będę ignorować.
Jestem bardzo znużona.
Dziś dotarły do mnie bransoletki z inskrypcją "Ehlers-Danlos Syndrome", i to z Anglii, bez cła na szczęście. Są biało-czarne, ponieważ symbolem EDS jest zebra. Dlaczego zebra? Otóż dlatego, że - jak uczy się diagnostyki studentów medycyny - jeżeli słychać tupot kopyt, spodziewaj się konia, nie zebry. A jednak EDS jest zebrą, bo to choroba rzadka, której najczęściej nikt nie podejrzewa. Chociaż dr B., który postawił mi diagnozę twierdził, że EDS może mieć nawet 20% ludzkości.
Czytałam dziś "Chamowo" Białoszewskiego, nadal brzmi czysto i nowocześnie.
Potem już prawie nie widziałam na oczy. Jakoś udało mi się przebrnąć przez zajęcia z paniami z Ukrainy, ratowałam się mocną herbatą.
Wiosna znowu chłodna.
Kiedy byłam dzieckiem, nie cierpiałam kultu zmarłych, tak u nas rozpowszechnionego. Póki żyjesz, cżłowiecze, nic nam po tobie; ale po śmierci należy ci się pomnik, a nawet swoisty kulcik i pielgrzymki do twojego nowego marmurowego domku.
Odwiedzam czasem groby, jasne, ale wiem, że ICH tam nie ma. A ponieważ jestem daleko od miejsc, w których leżą wazni dla mnie ludzie, zlecam to pewnemu panu, który zajmuje się tym zawodowo. Taką ma działalność, pewnie znak czasów, bo migracje sa coraz częstsze i coraz dalej mamy do grobów bliskich..
Dzisiaj są imieniny Zo., więc rzeczony pan wykonał dla mnie usługę i przesłał dokumentację fotograficzną. Zo. dostała piękne frezje, spodobałyby się jej na pewno, zwłaszcza te żółte. Gdyby mogła je zobaczyć i powąchać. Stoją w wazonie na tle czarnego marmuru.
Poruszam się w tej cmentarnej konwencji, chociaż/ponieważ wiem, że robi się to dla siebie, bo IM to już obojętne. Śmierć kończy wszystko, świadomość gaśnie i zostają po nas tylko wspomnienia.
Imienin - swoich własnych - nigdy nie obchodziłam, żyjąc w surowym protestanckim przekonaniu, że im mniej ornamentów, tym szczersze uczucie. Ale Zo. lubiła ten dzień i życzyłaby sobie pewnie, by o niej tego dnia pamiętać. Poza tym 15 maja to zwykle dzień przełomu pogody. Tego dnia zwykle jest chłodno, a potem zaczyna się prawdziwa wiosenna aura, z której bujnie korzystają rośliny.
Wiem, że Zo. jest blisko, że mi sprzyja i że przyjaźń się nie kończy ot, tak.
Wreszcie udało mi się po negocjacjach z samą sobą udać się na siłownię.
Siłownia jest pod chmurką, chmurki odeszły z nieba i zrobiło się ciepło, choć to wyjątkowo zimny maj.
Dlatego zwlokłam się i poszłam ćwiczyć, ostrożnie, żeby się nie przeciążyć.
A wracając, odkryłam, że kwitną róże włochate. Mój ulubiony zapach!
A teraz na poważnie. Stwierdzono u mnie zespół Ehlersa Danlosa, genetyczny zespół zaburzeń kolagenu wpływający na stawy, mięśnie i wszystkie narządy zewnętrzne, w tym tętnice i naczynia krwionośne. Problem z bolesnymi stawami i osłabieniem mięśni pogarsza menopauza, bo niski poziom estrogenów źle wpływa na jakość kolagenu. Tkwię w błędnym kole: potrzebuję ruchu, ale rozpoczynianie ruchu i ćwiczenia wywołują ból i zmęczenie mięśni. Ot, cóż: paradoks życia. Potrzebuję ćwiczeń, ale z umiarem. Łatwo mi przekroczyć granicę bólu i potem cierpieć przez wiele dni.
Zespół EDS dostałam w genach od mamy, a ona od swojego taty.