Kolekcja kamyków
"Nie! Bądź dużym chłopcem, a wtedy będziesz mogł mieć swoją kolekcję kamyków. Kiedy przestaniesz pakować piasek do buzi".
Tak dziś mówił pewien tatuś do łkającego malucha, wołając jednocześnie jego starszego brata.
Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 |
"Nie! Bądź dużym chłopcem, a wtedy będziesz mogł mieć swoją kolekcję kamyków. Kiedy przestaniesz pakować piasek do buzi".
Tak dziś mówił pewien tatuś do łkającego malucha, wołając jednocześnie jego starszego brata.
Dziś nie wychodzę nigdzie. Przepraszam moją siłownię, ale nie dziś!
Po drodze mieliśmy próbę puczu - coup d'etat - w Moskwie. Czy to był teatr, czy rzeczywista zmiana, nie wiadomo.
Upał jest okrutny, rośliny na moim balkonie mdleją, więc częśto je podlewam i zasilam. Mam również bratki, które zakwitną za rok, chyba je komuś odddam, bo zimy u mnie nie przeżyją: nie mam ich gdzie umieścić.
Na obiad były kotleciki z kury, frytki i sałatka: na szczęście istnieją airfryery, to świetne urzędzenie, wszystko gotowe w dwadzieścia minut, bez rozgrzewania całej kuchni.
Rozpakowano wczoraj przytargane książki. Jest tam między innymi biografia Kory, którą już zdążyłam przerzucić. Rozczarowała mnie, ale czy mogło być inaczej? Natomiast jeden z cytatów został ze mną, bo uważam, że jest prawdziwy. Kora powiedziała mianowicie, że uwielbia czytanie, ale pisanie to męczarnia.
Nie jest łatwo. Słońce pali bez litości, a chmury żadnej nie widać.
Poszliśmy po odbiór książek zamówionych przez Jo. To tylko kilometr, ale ledwo dopełzliśmy.
Źle mi się chodzi, boli mnie każdy mały i duży staw. Co mnie czeka dalej? Jak robić to, co robić trzeba?
Pada, czyli - po bułgarsku - wali dyżd. Piękna i wytęskniona pogoda dla kogoś, kto męczył się w upale i duchocie.
Dotarłam dziś rano na stację S. z zamiarem złapania pociągu o 8.18. Jakież było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam, że tablice odjazdów są puste.
'Z powodu kradzieży kabli pociągi nie jeżdżą'.
Cóż, musiałam szukać autobusu.
Burza było krótko, przedwczoraj, i sobie poszła. Dalej taplam się w upale i klnę na uderzenia gorąca. Poradzić na to wiele nie można. Przeglądam prognozy pogody: trochę poczekamy na ochłodzenie.
Pozamykałam moje rozmaite sprawy: studia, kursy, szkolenia - i pozostało mi tylko do napisania sprawozdanie roczne ze stanu doktoratu. Choć to jedna lub najwyżej dwie strony, ale rozmyślając o tym, marszczę czoło i stresuję się ogromnie. Niewielkie objętościowo zadanie urasta mi w głowie do rozmiarów góry. Tak już mam, że boję się oceny. Ale wejdę na tę górę.
Potrzebuję odpoczynku, urlopu, dobrego jedzenia i spokojnego snu.