Trochę kultury, s'il vous plait
Wczoraj w pracy miałam małą przerwę kulturalną - parzenie i picie herbaty fachowo i z opisem szczegółów.
Wieczorem ukulturalniałam się w teatrze na sztuce "Deux mains. La liberte" ("Dwie ręce. Wolność") poświęconej Sprawiedliwemu wśród narodów świata dr. Felixowi Kerstenowi, masażyście Himmlera. Owszem, w historii opartej na faktach, ale potraktowanej popkulturowo. Co ciekawe, w sztuce padają znamienne słowa z dewizy SS, "moim honorem jest wierność" (“Mon honneur s’appelle fidélité“), spopularyzowane w korespondecji pewnego polityka, który na tle reszty wyróżnia się bezbłędną ortografią i dogłębną wiedzą o historii, którą studiował 16 lat. Całość sztuki raczej patetyczna. Inny ciekawy cytat do zapamiętania: dr Kersten zapytany, czy zje ciastko (a jadł ich mnóstwo) odpowiedział, że jeżeli powie nie, to jego nie powie tak.
Powrót do domu o jedenastej, i jeszcze zerknięcie na stary film z Jacques'em Brelem, który (także jako lekarz) uwodzi XVII-wieczne mężatki.
Długi, bardzo męczący dzień - nie był zły.
Zauważyłam jeszcze, że straszne nazwiska wymawiane bez "h" są nieco mniej straszne. Wymawiani po francusku Itler oraz Immler są bardziej parodią potworów niż potworami.