Czasem
Czasem zapominam oddychać
Czasem nie przestaję się dziwić
Czasem posługiwać się zręcznie
Próbuję
Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
Czasem zapominam oddychać
Czasem nie przestaję się dziwić
Czasem posługiwać się zręcznie
Próbuję
Co by tutaj zrobić. Może wyjechać.
Pojechałabym do Hiszpanii. Byle mieć balkon i widok na morze, palmy. Byle mieć parę groszy na kawę i chleb z masłem. Przy stoliku w kawiarni pisać jakiś esej życiu i książkach. Byle nie marznąć i nie martwić się o rachunki.
A może mieć swój kawałek ziemi z chatką, wokół stado kotów, bezpiecznie daleko od drogi.
Oliwę i wino - mogą być własne.
W moim wieku już powinno żyć się z tego, czego się człowiek dorobił, a ja ciągle zaczynam, ciągle zaczynam.
Chwilowo nie pada, ale wilgotność wynosi 88%. Dlatego bardzo bolą mnie kości, leżę zatem w ciepłym łóżeczku, pod którym leży kot, ten, którego przed trzema laty przywiozłam z Dworca Południowego.
Nieoczekiwanie dla siebie samej wyszorowałam okna i balkon na błysk; posiałam kwiaty i nawiozłam te, które już rosną. Jutro znowu popada. Oczywiście ten błysk wkrótce zmatowieje i zachlapie go wilgotny pył z przejeżdżających ciężarówek kierujących się na pobliski plac budowy.
Do tradycji wielkanocnej zaliczam farbowanie jaj łuskami cebuli. W tym roku wyszły mi przepiękne, bardzo ciemnoczerwone. Jajka i cebula - obfitość i płodność. Gotowe już jajka zjadam sobie z wasabi - chrzan też jest ok, ale wasabi jest lepsze, jednocześnie ostre i miękkie, pasuje do jajek. Przy czym to są jajka przepiórcze, bo na kurze, które uwielbiam, mam silne uczulenie.
Leżę i tęsknię za zmarłymi, także za zwierzętami. Przyjaciółmi. Za tym, co nie wróci, co żyje tylko w pamięci. Ale żyje. Potem będzie żyło w moim dziecku i tak dalej. Tak jak w mojej odziedziczonej pamięci żyje moja prababka z warkoczem wokół głowy i prapradziadek, co przegrał majątek w karty.
Wracałam właśnie do pracy tramwajem linii 7 i miałam do przejechania osiemnaście bodaj przystanków. Wtedy to nieoczekiwanie dostałam wiadomość, i to bardzo długą, od dawnej studentki. Z którą więcej niż dziesięć lat nie miałam kontaktu prócz Fejsbuka.
Otóż udało jej się właśnie zdać ważny egzamin zawodowy i dziękuje mi za inspirację, która pozwoliła jej dotrzeć do tego punktu kariery.
Jako żywo nie zdawałam sobie sprawy, że jestem czyimś autorytetem. Owszem, niedawno moi dawni studenci nakręcili jubileuszowy film dla upamiętnienia naszej jednostki (już nie istnieje), i w tym filmie padają o mnie i dla mnie miłe słowa. Ale tak konkretnie - nie wiedziałam, że ktoś mógł się na tyle przejąć tym, co mówiłam, żeby jeszcze po latach za to dziękować. Że ktoś pamięta. Owszem, wierzyłam w moich studentów, bo kto miałby w nich wierzyć, jeżeli nie wykładowca. Ale każdy nauczyciel wie, że ten nakład energii, jaką inwestuje się w grupę, rzadko się zwraca wprost. Ten zawód definiowany jest przez frustrację i stratę.
A jednak się zwrócił.
Oczy mi zwilgotniały w tym tramwaju (bo nie płaczę, nie ja) i szczerze się wzruszyłam w najbardziej sentymentalny sposób, ale nade wszystko jestem cholernie dumna! Warto żyć dla takich chwil.
Ale uwaga. Ten moment tryumfu ma też odwrotną stronę, swój cień.
Jeżeli pracujecie z młodymi albo dziećmi, jeżeli macie dzieci, nie mówcie im, co następuje:
- jesteś debilem, zachowujesz się jak debil
- jesteś do niczego
- wstyd mi za ciebie
- nic z ciebie nie będzie
- rzygać mi się chce, kiedy cię słucham
- opowiadasz bzdury
- nikt normalny z tobą nie wytrzyma
- wszystko niszczysz
- jesteś moją porażką
- zdechnesz beze mnie.
Ta lista jest długa. Pracujcie raczej po jasnej stronie. Krytyka jeszcze nikomu nie pomogła.
Wysprzątałam wszystko z potrzeby serca. Balkon czeka na wiosnę.
Tak się lepiej przeżywa żałobę po kocie.
Dzwonił do mnie pan z krematorium, ale nie zdążyłam odebrać, a numer był zastrzeżony. Pewnie po świętach dostanę urnę.
Chciałam zrobić cokolwiek, wyszło tak sobie.
Pogoda się ze mną zgodziła i zaczął padać deszczyk, taki drobny.