Koniec antycyklonu
Ale nie cyklon, rzecz jasna.
Wyszłam rano z domu optymistycznie beztrosko, bo tylko w bluzie i szalu, bez kurtki. Zaś kiedy siedziałam w biurze i klepałam w klawiaturę, za szybą zaczęło się zwyczajne jesienne przedstawienie, czyli deszcz poziomy - mżawka.
Jakoś dotarłam do domu, wszak jestem nie z cukru zrobiona.