Pogodowy reset
Po kilku dniach lata przyszedł deszcz, a mnie zostały wspomnienia z pieszej wycieczki. Po której leczę pęcherze na stopach. Ot, życie.
W stawach, które kryją się w tym lesie, tysiące żab śpiewa pieśń miłosną.




Blog gat. II, szary, pakowy, zastępczy. Zaprasza Albonubes.
| pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
| 28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
| 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
| 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
| 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
| 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
Po kilku dniach lata przyszedł deszcz, a mnie zostały wspomnienia z pieszej wycieczki. Po której leczę pęcherze na stopach. Ot, życie.
W stawach, które kryją się w tym lesie, tysiące żab śpiewa pieśń miłosną.




Święto Pracy, zatem, logicznie, nikt nie pracuje. Pogoda jest niewiarygodnie piękna i zaraz pójdę na łazikowanie. W naczyniu tajine bulgocze potrawka z kurczaka w cukini.
Jako zwykła robotnica myślę o swojej pracy - będa zmiany, być może będę musiała przenieść się gdzie indziej. Na razie odbywamy serię spotkań i czekamy na decyzje. Które zawsze zapadają nad moją głową. Bo kimże jestem? Pyłem, drobinką na tle większej całości.