Równonoc i potem
Dni są coraz krótsze. Minęliśmy już noc świętojańską. Znowu wszystko zmierza do upadku, ale postanawiam korzystać z tego, co się da dopóki się da. Lipy nadal pachną oszałamiająco.
Jot już po egzaminach. Ma czas grać, na szczęście też w piłkę z przyjaciólmi. Uczy się też do egzaminu teoretycznego na prawo jazdy.
Duszno, choć pochmurno, gorąco mi przez moje kryzysy hormonalne. Czekam na informację o studiach MBA, które zaczęłyby się od września. Ale to też będą koszty oraz inwestycja czasowa.