Świąteczny poniedziałek
Wpółleżąc na łóżeczku, na nowym materacu ufundowanym mi przez Jo.
Okno mam otwarte, żeby wpadał miły chłodek. Rzecz jednak w tym, że prócz lekkiego wiatru wpada i szum przjeżdżających samochodów. Dokąd ci ludzie jadą? Świętować, nie przemieszczać się. Szczególnie drażnią mnie ciche elektryki, ich szelest na asfalcie...
Jest ciepło, przydałby się deszcz, o którym od dwóch dni głosi aplikacja pogodowa. Na balkonie bratki wytworzyły nasiona; podobno to rzadka rzecz. Będę mogła je wysiać w przyszłym roku.
Usiłuję pisać rozdział drugi, ale jak zwykle pisanie idzie mi powoli.