Niedziela, dzień relaksu
Tytuł jest oczywiście prowokacją.
Dzisiaj na studiach kontynuowaliśmy omawianie technik HR (po francusku RH - to swoisty odwrotny świat) i coś zaczęło mi wreszcie świtać.
Osiem godzin zajęć...
Nie mogąc ich opuścić, nie poszłam na tutejszy Marsz Miliona Serc, ale moje pojedyncze serce rosło, gdy widziałam w internecie, ile osób zebrało się w Warszawie. Jeszcze będzie przepięknie.
I pogoda dziś piękna, i dzień taki miły. Na koniec zrobię szarlotkę. A z innych pozytywów - chyba leciutko pomagają mi leki przeciwko osteoporozie, bo trochę mniej bolą mnie stopy, lepiej mi się chodzi.