Embiej
Zaczęłam dziś studia MBA, o które ubiegałam się w maju. Wrażenia mam takie: pozostali uczestnicy są pięknymi młodymi kobietami w białych bluzkach, absolwentkami potrójnych filologii, lat 25. A nasze studia są francuskie.
No dobrze. Przedstawiłam się krótko i do rzeczy, autoreklamy nie uprawiam. Za to siedzę ubrana po domowemu, dwukrotnie starsza od pięknych koleżanek, w niebieskiej bluzie z napisem "femme" - kobieta, akurat francuskiej firmy Kiabi.
Po ośmiu godzinach zajęć nie przyswajałam już informacji; trochę też dlatego, że poprzedni wieczór spędziłam w kinie pod Heysel na seansie "Teściów 2". Czasem prostacki śmiech pomaga.
Dużo, dużo roboty przede mną, na przykład opanowanie dzisiejszego przedmiotu - GRH, gestion de ressources humaines. Oczy pieką mnie i wręcz wpadają mi w głąb czaszki; potrzebuję wypoczynku jak nigdy wcześniej. A jutro znowu zajęcia od rana.