Snu, snu
Jedenaście godzin snu trochę mnie zregenerowało. Potem prawie godzina leżenia w wannie. Teraz jestem prawie gotowa, by stawić czoła dniu: umyję okno balkonowe i wyniosę szkło do punktu zbiórki.
Wieczorem uczę języka polskiego grupę pań z Ukrainy, z których większość mieszka teraz w Krakowie. To bardzo wdzięczne zajęcie i czas płynie błyskawicznie. To już prawie połowa 40-godzinnego kursu. Chyba będe tęsknić, panie są bardzo dobre językowo i przemiłe.