Satysfakcja
Wieczorami pracuję - uczę. Po odejściu I. (zaczęła kurs w gminie, wieczorowy) doszła mi N. N. ma już pracę: opiekuje się klasą dzieci ukraińskich w szkole niderlandzkojęzycznej. N. ma 41 lat, a wygląda na 28. Jest pełna entuzjazmu (stara się nie myśleć o złych rzeczach, rozumiem, że mąż jest w Ukrainie, na froncie).
Po lekcjach N. dziękuje mi wylewnie, najpierw ustnie, potem drogą mailową. Jest to tak miłe, że aż krępujące. Jestem świetna, zajęcia są bardzo ciekawe.
Ciekawa rzecz: nie sądziłam, że praca indywidualna z uczniami na poziomie A2 może być tak satysfakcjonująca. Jest wyraźnie widoczny postęp, uczniowie meldują się na czas, interakcję mamy przyjemną. A wszystko to przez wojnę. Albo dzięki wojnie.