Co normalnie wypada
Jestem wolontariuszem, który pracuje zdalnie z osobami z Ukrainy, ucząc je języka angielskiego. Magistrem tej specjalności zostałam 24 lata temu, wiem, jak to się robi, nawet zdalnie. Z każdym rokiem jestem bardziej świadoma procesu. Materiały, którymi dysponuję i które subskrybuję, dotykają oczywiście różnych tematów, więc wybór mam duży i nie muszę planować lekcji z dużym wyprzedzeniem. Wszystkie moje uczennice - T., lat 37, W., lat 60, I., lat 41 - są na poziomie A2. I tak, na kolejnych zajęciach opowiadamy sobie o poruszaniu się po mieście, zakupach, jedzeniu śniadań, o tym, co lubimy, a czego nie. I przyznam, że mam pewne opory przed wprowadzaniem lekkich tematów, jak wakacje, rozrywki, podróże po świecie. Ponieważ wiem, że kiedy gadamy o błahostkach, głupotkach, śmiejemy się, TAM giną ludzie, i to ludzie bliscy moim uczennicom.
Ale... to nie są głupotki. Normalne życie toczy się dalej, ponieważ takie są prawa natury i kultury. Nawet w aresztach i mordowniach KGB ludzie dla dodania sobie otuchy uczyli się języków i recytowali wiersze - żeby zapomnieć i żeby przygotować się do powrotu do normalnego życia właśnie. Gdy przeminą raszyści, a imperium zła na Wschodzie odejdzie w zapomnienie.
Moje uczennice to wykształcone osoby, które mają duże szanse na stworzenie sobie świata na nowo - w Belgii, w Ukrainie albo gdziekolwiek indziej, a ja zaproponowałam im pomoc na miarę swoich możliwości oraz ich chęci.
"Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie" (T. Lipiński).