• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
25 26 27 28 29 30 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (234)
  • studia (25)
  • świat (140)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2025
  • Maj 2025
  • Kwiecień 2025
  • Marzec 2025
  • Luty 2025
  • Styczeń 2025
  • Grudzień 2024
  • Listopad 2024
  • Październik 2024
  • Wrzesień 2024
  • Sierpień 2024
  • Lipiec 2024
  • Czerwiec 2024
  • Maj 2024
  • Kwiecień 2024
  • Marzec 2024
  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Grudzień 2023
  • Listopad 2023
  • Październik 2023
  • Wrzesień 2023
  • Sierpień 2023
  • Lipiec 2023
  • Czerwiec 2023
  • Maj 2023
  • Kwiecień 2023
  • Marzec 2023
  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Grudzień 2022
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Sierpień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Marzec 2022
  • Luty 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Październik 2021
  • Wrzesień 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021

Archiwum 30 maja 2022

Morze, nie nasze morze

Długi weekend, postanowiłam pojechać daleko od domu, od pracy, studiów i codziennej walki o byt, do Zeebrugge nad Morzem Północnym.

 

Zmiana otoczenia jest prostym środkiem na oczyszczenie głowy. Zrobiłam rezerwację - z poczuciem winy, że marnuję pieniądze, ale jednak wsiadłam do pociągu. "Przepraszamy, że zamiast sześciu podstawiliśmy trzy wagony", usłyszałam z głośników na Dworcu Centralnym.

 

Jechało się łatwo i szybko do samego Duinsbergen, a stamtąd - tramwajem nr 0 (piękne, prawda?) - do Zeebrugge.

 

Lata temu odbył się tam koncert Bon Jovi; pamiętam, jak namawiałam Zo., żeby się na niego wybrała. Nie zdecydowała się wtedy, a teraz nic już nie jest możliwe. A Zeebrugge jest idealnie położone do celów koncertowania: scena stoi na ogromnej, 2,5-kilometrowej plaży, dźwięk niesie się zapewne wspaniale.

 

Wioska rybacka zamieniona w kąpielisko i raj paralotniarzy, miejsce, gdzie wiatr łeb urywa.

 

W hotelu pokój 33 na 3. piętrze - czemu nie? Okna na szczęście wychodziły na podwórko. Obecność schodów przeciwpożarowych stwarzała wrażenie, że jestem w Nowym Jorku.

 

Na szczęście w TV działały tylko trzy programy i żaden mnie nie wciągnął. Pomyślałam, że byłoby dobrze zrobić sobie mały odwyk medialny.

 

Poczytałam książkę Gisele Gieni Flachs - wspomnienia żydowskiego dziecka, które przeżyło okupację nazistowską w Polsce. Trochę jak nasza, zagłębiowska Tamara Cygler, o której pisałam pracę - która mnie kosztowała wiele. Obie zresztą urodzone w 1935 r. Zupełnie jak wojenne pamiętnikarki Anna Frank i Rutka Laskier - w tym samym wieku, rocznik '29.

 

Nadmorskie maisteczko przywitało mnie różami jadalnymi, właśnie kwitną. Pamiętam, że po oraz pierwszy widziałam je w roku 1980, nad Bałtykiem, konkretnie z Jastrzębiej Górze. Może takie róże jakos lubią morze? Wtedy był późny czerwiec. Bardzo lubię zapach róż jadalnych, po prostu wpycham nos do kwiatów i wdycham.

 

Porozmyśliwałam, ale z pominięciem obowiązków. Połaziłam po plaży i wzdłuż nadbrzeża - silny wiatr przesuwał mnie, kiedy szłam pomostem widokowym w stronę szarego morza. Po prawej port, do którego zawijają promy i statki wycieczkowe. Piasek, wszędzie piasek, nawiewany na deptak, w stronę domów i hoteli, piasek zatapiający kosze na śmieci.

 

Skorzystałam z gorącej kąpieli w wannie; doskonale się wtedy nie myśli. W szafce przy łózku znalazłam Biblię, która klasycznie otworzyła się na fragmencie o chodzeniu po wodzie.

Nie jadłam przez cały dzień, nie odczuwając głodu. Być może mój układ pokarmowy działa jak u mojego ojca pod koniec życia, kiedy, jak mówił, nie chciało mu się nawet otwierać gęby. Planowałam to podgonić rano śniadaniem; okazało się skromne, kawa średnia, a jogurt przeterminowany o tydzień. Wszelako przyjmuję to jako element życia, coś, co jest - bo jest. Staram się osiągnąć stan czystej, wolnej głowy i czasem, częściowo, udaje mi się nie mysleć zanadto i nie martwić.

 

Wróciłam w piątek. Stacja, z której chciałam odjechać, okazała się czynna tylko w weekendy. Oprócz mnie czekała tam tylko para Anglików. Wdaliśmy się w dłuższe rozważania o pociągach (ich braku), po czym się rozeszliśmy. Oni ze stacji Strand przeszli na stację Dorp, a ja na przystanek tramwaju. Po czym stwierdziłam, że nie ma sensu czekać na tramwaj linii 0 i płacić dodatkowo za bilet tramwajowy, gdy mam już bilet kolejowy na całą trasę. Poszłam zatem posiedzieć na plaży, gdzie wiatr wypędził mi z głowy wszelkie nadmiarowe myśli. Przeszłam powoli na stację Dorp (wieś), skąd pociąg zabrał mnie do Brugii. Z Brugii blisko juz było do Brukseli.

 

Zdałam sobie sprawę, że to był mój pierwszy taki wypad od lat. Bo pozmieniało się w świecie i nawet nie jestem pewna, czy można teraz cieszyć się luksusem oddalenia. Tu czy tam, na łeb spaść mi może ruska rakieta, ta świadomość wiele teraz znaczy.

 
30 maja 2022   Dodaj komentarz
o sobie  
Albonubes | Blogi