Pada. I tyle.
Pada, właśnie kończy się burza. Nie skoszę dziś trawy, za to wyszorowałam dom, w którym mieszkać będe do końca sierpnia. Sąsiedzi jak sąsiedzi, nie palą się do robót porządkowych.
Bolą mnie barki (mam nadruchome stawy, przy cięższych pracach wypadają z miejsca). Za chwilę na szczęście mam urlop i nadzieję (jak zawsze pewnie płonną), że wkrótce zwolnię tempo i odsapnę.
Ptaki śpiewają, zatem już po burzy.