Imigrant
Dwa tygodnie temu, na siłowni pod chmurką, wysłuchałam szczególnie dobrego podkastu. Narratorem był emerytowany dziennikarz chińskiego pochodzenia, Bill Gee Wong.
Opisywał metody i sztuczki, dzięki którym chińscy imigranci mogli legalnie przyjeżdżać do USA - między innymi dlatego jego ojciec i matka zostali zgłoszeni amerykańskim władzom jako rodzeństwo (!). Co przypomniało mi opowieść mojej wietnamskiej uczennicy usłyszaną około roku 2001 w Warszawie. - Wjeżdżamy na podstawie dokumetów mówiących "oczy czarne, włosy czarne"...
Gość w studio został opisany jako "print journalist", co dało mi do myślenia. Dziennikarz piszący dla prasy drukowanej był jeszcze niedawno standardem - wszystko, co następuje po słowie dziennikarz można było opuścić. A dziś, kiedy internet zjada prasę drukowaną, takie dookreślenie jest ważne. Może "print journalist" staje się rownoważnikiem wypchanego eksponatu w muzeum.
A cała opowieść bardzo ciekawa i zaskakująco optymistyczna.