• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (230)
  • studia (25)
  • świat (137)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Kategoria

O sobie, strona 30

< 1 2 ... 29 30 31 32 33 ... 45 46 >

Powrót

Wreszcie udało mi się po negocjacjach z samą sobą udać się na siłownię.

 

Siłownia jest pod chmurką, chmurki odeszły z nieba i zrobiło się ciepło, choć to wyjątkowo zimny maj.

 

Dlatego zwlokłam się i poszłam ćwiczyć, ostrożnie, żeby się nie przeciążyć.

 

A wracając, odkryłam, że kwitną róże włochate. Mój ulubiony zapach!

 

A teraz na poważnie. Stwierdzono u mnie zespół Ehlersa Danlosa, genetyczny zespół zaburzeń kolagenu wpływający na stawy, mięśnie i wszystkie narządy zewnętrzne, w tym tętnice i naczynia krwionośne. Problem z bolesnymi stawami i osłabieniem mięśni pogarsza menopauza, bo niski poziom estrogenów źle wpływa na jakość kolagenu. Tkwię w błędnym kole: potrzebuję ruchu, ale rozpoczynianie ruchu i ćwiczenia wywołują ból i zmęczenie mięśni. Ot, cóż: paradoks życia. Potrzebuję ćwiczeń, ale z umiarem. Łatwo mi przekroczyć granicę bólu i potem cierpieć przez wiele dni.

 

Zespół EDS dostałam w genach od mamy, a ona od swojego taty.

 
14 maja 2023   Dodaj komentarz
o sobie  

Zużycie

Dziś miałam duży egzamin, do którego się grzecznie przygotowywałam. Jednak tak naprawdę przygotować się nie dało: pytania zaskoczyły mnie (i zapewne pięciuset innych kandydatów) swoją szczegółowością. Ciekawa rzecz, nie zestresowałam się tym szczególnie. Skończyłam pisać jak najszybciej potrafiłam. Po egzaminie, tak absurdalnie trudnym, nie byłam nawet zmęczona. Przyszłam do domu i nadal czułam się rześko: pouczyłam moje urocze panie z Ukrainy i dalej jest mi całkiem znośnie. Nie padam na nos.

 

A może doszło do całkowitego wyczerpania i nic mnie już nie rusza. Może tak być. Może mózg i cały sytem nerwowy mi się zużył?!

 

Jeżeli tak, to chciałabym to odespać i wstać z nowymi siłami, ale śpi mi się źle, takie to już uroki przekwitania.

 

PS. A propos przekwitania: gdy tydzień temu szłam do kliniki B. po diagnozę zespołu Ehlersa Danlosa, nagle od porywu wiatru spadł na mnie śnieg białych kwiatów wiśni. Jaki piękny przekwit.

 

PS'. Wczoraj mieliśmy zaćmienie Księżyca: może to to.

 
05 maja 2023   Dodaj komentarz
o sobie  

Koniec sezonu

W środę jeszcze goniliśmy tydzień. Jot skończył wypracowanie na francuski - taki projekt kulturalny. Kiedy już mu je wydrukowałam (a było około dwudziestej drugiej), Jot zażądał la farde a tiges, żeby włożyć do niej rzeczone kartki.

 

Niestety, nie wiedziałam, czym są tiges. Gdy mi to już wyjaśniono, zafrasowałam się. Mam wiele segregatorów i teczek, ale tiges? I wtedy... bum! Przypomniałam sobie, że w takiej teczce-okładce trzymałam przed laty dokumenty podatkowe. Szczęśliwie nadal, po 11 latach, miałam ją w biurku.

 

I tak, kojarząc i fakty, po raz kolejny wpłynęłam pozytywnie na szkolne losy swego dziecka.

 

W środę także, a jakże, padł mi roczny telefon i zostałam przejściowo bez kontaktu ze światem i bez możliwości logowania się tu i tam. Do piątku funkcjonowałam z zastępnikiem, a od soboty mam nowy aparat i wrażenie nowego życia. Technologia nas całkowicie uzależniła.

 

W piątek wybrałam się na badania, jadąc przez pół miasta, spóźniając się haniebnie i wysłuchując diagnozy: zespół Ehlersa Danlosa, wie pani, tego nie da się leczyć, my jesteśmy pracownią genetyczną, pani idzie do innego ośrodka. Wróciłam zatem, wlokąc się noga za nogą, do biura na resztę dnia. Co tu dużo mówić, niełatwo żyje się z trzaskającymi stawami i bólem mięśni, na który nic poradzić nie można. I tak od lat.

 

W sobotę Jot udał się na ferie, zaś ja po powrocie do domu rozpoczęłam długi weekend. W planach głównie spanie, ale trzeba jeszcze poprawić plan pracy doktorskiej, a i jeszcze napisać ostatnie zaliczenie na podyplomówkę. I jeszcze zaplanować lekcję polskiego dla pań z Ukrainy na czwartek. i jeszcze, i jeszcze - to właśnie jest mój weekend. Czy ja jeszcze kiedyś odeśpię?

 

W tę samą sobotę, kilka godzin po tym, jak Jot odleciał, jego drużyna odniosła zwycięstwo nad wyżej notowanym przeciwnikiem z Bertem i awansowała na czwarte miejsce w zestawieniu. Bertem to miejscowość z pięknym kompleksem sportowym, gdzie kiedyś dostaliśmy straszne lanie (10-1) i skąd wracając straszliwie zmokliśmy, a w zasadzie czekając na autobus trafiliśmy na potop. Teraz odegraliśmy sie na nich, kończąc sezon całkiem przyzwoicie. Radość i przejście do drużyny młodzieżowej, U-21 od września. Cieszę się naprawdę.

 

 
30 kwietnia 2023   Dodaj komentarz
o sobie  

No i tak

Na badania pojechałam, no i dochtór stwierdził, że mam zespół Ehlersa Danlosa, prosta sprawa, pokazał mnie studentkom/stażystom.

 

Nic nie da się zrobić, można coś tam rehabilitować, wiadomo. Leku brak.

 

No tak, nie liczyłam na wiele. Co tu zrobić, gdy wypadają ci stawy i chrupią kości?

 

Leżę sobie pod kołdrą, za ścianą Jot szykuje się do wyjazdu na ferie, krążą dokoła koty. Jestem nad wyraz znużona.

 

 

 
28 kwietnia 2023   Dodaj komentarz
o sobie  

Po feriach wiosna

Ferie skończyły się, co oznacza w praktyce, że pociągi wróciły do normalnego kursowania. Czyli dojeżdżam metrem do węzła komunikacyjnego - stacji S. - i łapię podmiejski.

 

Jeżdżę w tym kieracie już kilka lat i na tyle regularnie, że rozpoznaję towarzyszy podróży. Wszyscy tkwimy w tym schemacie porannych pielgrzymek.

 

Usiadłam sobie na brzegu fotela, pierwszego w przedziale - wszak jadę tylko dwie stacje, to jest raptem osiem minut.

 

Spojrzałam do przodu - ponad najbliższe siedzenie. Między zagłówkiem a oparciem jest pusta przestrzeń i widzę, że pan siedzący przede mną czesze sobie brodę, nastepnie pryska ją pachnącym płynem w atomizerze, a potem zerka w telefon. Ogląda siebie? Potem filmiki z kotami. Towarzysz podróży.

 

Potem dzień przebiegał normalnie. Do mojego biura wstapiła G. - zgodnie stwierdziłyśmy, że wiosna trwa, ale wyginęły zapylacze.

 

Dzisiaj wracałam z zakupami pieszo z lokalnego supermarketu wzdłuż dzikich trawników przyozdobionych mleczami. Obserwowałam je uważnie - wszak to kwiaty-emblematy Zo. - i nie zauważyłam ani jednego trzmiela, ani jednej pszczoły. Mimo że słonko przyjemnie świeciło, a mniszki złociły się z całych sił, przymilając się do zapylaczy.

 

Czyli ludzkość za kilka lat wymrze.

 
21 kwietnia 2023   Dodaj komentarz
o sobie  
< 1 2 ... 29 30 31 32 33 ... 45 46 >
Albonubes | Blogi