• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (242)
  • studia (26)
  • świat (148)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Kategoria

Literatura i język, strona 6

< 1 2 3 4 5 6 7 8 9 >

Lustro

Wieczory spędzam teraz tłumacząc niewielką książeczkę o pewnej żydowskiej dziewczynce. To ta sama Marusia, która spędzała mi sen z powiek przy okazji pisania pracy zaliczeniowej na studiach, dziecko Holokaustu. Siedzę nad tekstem do pierwszej, a potem pełznę z stronę łazienki. Stary trik - ochlapać twarz zimną wodą, żeby odpędzić senność. Rzut oka na postać w lustrze - albo lepiej nie. To zabawne, że z wiekiem traci się kolory. (Twarz jest niewyraźna. Malowałabym ją, gdybym umiała). Oczy się zapadają, brwi i rzęsy są w odwrocie. Cienie pod oczami (bo skóra robi się cieńsza). Najładniejsza rzecz, jaką mam, kolor moich włosów - poprzetykany siwizną.

Po skończonej pracy szoruję zęby (no comments) i wklepuję krem w tłusty brzuch. Całkowita degradacja doczesnej formy.

Śni mi się prześladowane dziecko, wojna: jak kruchy wtedy był byt. Urodzili się, żyli, umarli. Niektórzy zostawili coś, przez co są pamiętani. Kiedy nas nie będzie, będzie trwać pamięć. Do tego potrzebne jest pismo, zapis, świadectwo, relacja.

 
13 stycznia 2023   Dodaj komentarz
literatura i język  

Ochota na sens

Nie tak dawno, w ubiegłym roku, szłam sobie gdzieś tam przez parczek przy ratuszu i nagle przyszło do mnie znikąd jakby francuskie słowo "envie". Czyli ochota. I zaraz potem przyszło do mnie (fałszywe, ale pociągające) wytłumaczenie i znaczenie: en vie, czyli przy życiu. Masz ochotę, znaczy: żyjesz jeszcze.

Tak mnie to jakoś nastawilo optymistystycznie.

 

A kilka dni temu, kiedy przebijałam się do domu komunikacją - pociągiem czy metrem - przyszło mi na myśl, że słowo "sens" to po francusku "znaczenie" lub "kierunek". I w chwilach, kiedy szukamy znaczenia w tym, co nam się przytrafia i znaleźć go nie możemy, zadowólmy się tym, że idziemy w jakimś kierunku.

 
07 stycznia 2023   Dodaj komentarz
literatura i język  

Jak trymfować

Jak tryumfować po dziewczyńsku

 

Ada Limón

tłum. Albonubes

 

Najbardziej lubię klacze,

 

to, że wszystko zdaje się przychodzić im łatwo,

 

jakby biec sześćdziesiąt na godzinę

 

było tak fajnie, jak drzemać czy jeść trawę.

 

Podoba mi się paradny krok klaczy

 

po zwycięstwie. W górę uszy, dziewczyny, w górę uszy!

 

Ale głównie, bądźmy szczerzy, podoba mi się

 

to, że są kobietami. Jakby to wielkie,

 

groźne zwierzę było też częścią mnie,

 

jakby gdzieś pod delikatną

 

skórą w moim ciele waliło

 

czterokilowe kobyle serce,

 

olbrzymie mocą, ciężkie od krwi.

 

Nie chcesz uwierzyć?

 

Nie chcesz mi podnieść koszuli, by zobaczyć

 

wielką, bijącą, genialną maszynę,

 

która myśli, nie, która wie,

 

że dobiegnie pierwsza.

 

 

 

 
30 grudnia 2022   Dodaj komentarz
literatura i język  

Demony

"Dziady i dybuki". Właśnie zamówiłam książkę starszego Kurskiego o jego odzyskanej podwójnej tożsamości.

 

Bardzo mu zazdroszczę tego, że mógł tę książkę napisać, że miał materiał i zaplecze.

 

Na tym polega wartość i przewaga inteligencji jako klasy społecznej nad klasą robotniczą: obok formacji intelektualnej, którą wynosi się z domu, prawie bez wysiłku, dysponuje ona też dorobkiem kultury materialnej, który można przekazać kolejnym pokoleniom: mam na myśli fotografie, zapiski, pamiętniki, relacje.

 

Jestem proletariacką inteligencją z awansu, zaplecza prawie nie mam, zasobów materialnych też nie, pominąwszy kilka fotografii oraz prawo własności jednej szóstej starego domku na prowincji. Gdybym chciała napisać książkę o mojej (ciekawej skądinąd) historii rodzinnej, musiałabym polegać głównie na wyobraźni.

 

Moja tożsamość jest w zasadzie spójna, z wyjątkiem pewnego pęknięcia (nieznany dziadek, którego tropy po latach odnaleziono, ale którego nazwiska nie chcę nosić). Ale zawsze czułam się ksenofilką, pociągało mnie to, co inne ode mnie. Dlatego czuję się u siebie wszędzie, gdzie dotąd postała moja noga i mogłabym mieszkać chyba wszędzie.

 

Moje dziecko, Jot, jeszcze nie rozumie w pełni, że jest produktem dwóch kultur i dwóch języków, co jest wielkim, specjalnym darem na starcie. To tak, jakby mieć trzecie oko. Co z tym zrobi - zależy od niego. A kim się będzie czuł? Ja tego nie wiem.

 
27 grudnia 2022   Dodaj komentarz
literatura i język  

Zasłyszane

Dworzec w S. na południu Polski (S. Główny), dwie koleżanki (siostry?), malutkie, po siedemdziesiątce, uczesane i ubrane. Pierwsza mówi: -Zrobisz ten kurs i będziesz miała papióry.

(Bogowie! Ile to lat nie słyszałam słowa papióry? Będzie ponad trzydzieści).

Po chwili dodaje: -Renatko, ja nie chciałam się spotykać, żeby ci nie robić przykrości. Ale ty bardzo ładnie wyglądasz.

Chwilę później, przy rozstaniu, bo pociąg nadjeżdżał: -Ty muszisz mówić, że nie dajesz rady, że potrzebujesz pomocy, przecież masz męża 87 lat...

Potem jedna drugą wepchnęła do pociągu jadącego dalej na południe, a dalej przez Słowację na Węgry. Ty samym składem pojadę dwa dni później do Warszawy.

Tego samego dnia, wieczorem, siedzę w restauracji S. w Królewskim Mieście B. i rozmyślam, że gdzieś tu niedaleko, na skwerze, podczas II wojny światowej, mała Marusia Cygler, bohaterka jednej z moich prac na studiach, nocowała pod  ławką, ukrywając się przed gestapo. Gdzieś niedaleko.

A przy sąsiednim stoliku dwóch młodych rozmawia o pracy i studiach; jeden z nich studiował zarządzanie nieruchomościami w Łodzi. Chyba będą teraz pracować razem. Mówią, by zamówić tutejsze ś l ą s k i e jedzenie. Mam ochotę ich uświadomić, że jesteśmy w Zagłębiu, ale ostatecznie siedzę w milczeniu nad kotletem drobiowym z surówkami. Wcześniej wciągnęłam żurek, choć wolałabym zalewajkę z czosneczkiem i ziemniaczkami.

Kolejnego dnia, rano, czekam na autobus do D., gdzie mam spotkać się z licealistami. Autobusy nie nadjeżdżają, bo gęsta mgła spowalnia wszystko. Na przystanku bardzo starsza pani z chryzantemami, mówi do drugiej: -Jadę, choć przecie mi nie wolno, i niesę kwiaty, chociaż nie mogę dźwigać. W zeszłym roku byłam po operacji, to nie zawiozłam kwiatów na grób, i tamta X mnie obgadywała, miała pretensje. Pytałam przecież Kazika: -Zbyszek, czy ona źle o mnie mówi? No i tak było.

Wszystko tego dnia poszło dobrze, a mgła opadła.

 
01 listopada 2022   Dodaj komentarz
literatura i język   świat  
< 1 2 3 4 5 6 7 8 9 >
Albonubes | Blogi