Demony
"Dziady i dybuki". Właśnie zamówiłam książkę starszego Kurskiego o jego odzyskanej podwójnej tożsamości.
Bardzo mu zazdroszczę tego, że mógł tę książkę napisać, że miał materiał i zaplecze.
Na tym polega wartość i przewaga inteligencji jako klasy społecznej nad klasą robotniczą: obok formacji intelektualnej, którą wynosi się z domu, prawie bez wysiłku, dysponuje ona też dorobkiem kultury materialnej, który można przekazać kolejnym pokoleniom: mam na myśli fotografie, zapiski, pamiętniki, relacje.
Jestem proletariacką inteligencją z awansu, zaplecza prawie nie mam, zasobów materialnych też nie, pominąwszy kilka fotografii oraz prawo własności jednej szóstej starego domku na prowincji. Gdybym chciała napisać książkę o mojej (ciekawej skądinąd) historii rodzinnej, musiałabym polegać głównie na wyobraźni.
Moja tożsamość jest w zasadzie spójna, z wyjątkiem pewnego pęknięcia (nieznany dziadek, którego tropy po latach odnaleziono, ale którego nazwiska nie chcę nosić). Ale zawsze czułam się ksenofilką, pociągało mnie to, co inne ode mnie. Dlatego czuję się u siebie wszędzie, gdzie dotąd postała moja noga i mogłabym mieszkać chyba wszędzie.
Moje dziecko, Jot, jeszcze nie rozumie w pełni, że jest produktem dwóch kultur i dwóch języków, co jest wielkim, specjalnym darem na starcie. To tak, jakby mieć trzecie oko. Co z tym zrobi - zależy od niego. A kim się będzie czuł? Ja tego nie wiem.
Dodaj komentarz