• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (243)
  • studia (26)
  • świat (148)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Kategoria

świat, strona 24

< 1 2 ... 23 24 25 26 27 ... 29 30 >

Anna M.

Wczoraj opuściła nasz wymiar Tina Turner, kobieta-elektrownia, która miała głos jak jedwab i plusz, a jednocześnie niczym nóż krojący szkło. Jej talent, energia i piękno czyniły ten nasz wymiar (świat) lepszym przez wiele lat.

 

Znaliśmy wszyscy jej sceniczną personę: olśniewającą, seksowną, wspaniale śpiewającą i tańczącą kobietę-feniks, którą straszne przeżycia jeszcze wzmocniły.

 

Od wczoraj zastanawiam się, jaka była prywatnie Anna Mae. Myślę, że jeżeli w ogóle jesteśmy w stanie zajrzeć pod warstwę tej kreacji, możemy to zrobić za pośrednictwem piosenki "Nutbush", której tekst Anna/Tina napisała:

 

Na pole chodzisz w dni powszednie

Piknik urządzasz w święto pracy

Na miasto chodzi się w soboty

Ale w niedzielę do kościoła

To właśnie Nutbush.

 

Od tego własnie uciekła i zapewne do końca nosiła to w sobie.

 
25 maja 2023   Dodaj komentarz
świat   Tina Turner  

Podsumowanie sezonu

Dziś ostatni mecz Jota w sezonie, jako że za tydzień leci już na ferie i w związku z tym opuści ostatni mecz ligi amatorskiej. Kiedy się zorientował, że jego nieobecność będzie faktem, był trochę rozczarowany: widzę, że zżył się z tym swoim nowym klubem.

 

Obiecałam jemu i sobie, że będę, że dotrę do miejscowości V. koło T. Ponieważ Jot dzień przed meczem (sobota) nocował u przyjaciela, więc nie jechaliśmy na mecz razem, z domu.

 

Choć wszystko miałam wyliczone, autobus mi uciekł, bo przyjechał o 4 minuty na wcześnie... A ponieważ w weekendy mamy niewiele połączeń, dojechanie na czas stało się niemożliwe.

 

Poczułam się dziwnie - chciałam tam być, ale kosmos wyjątkowo nie współpracował. Wróciłam do domu, doładowałam telefon (bo sms-ami płaci się za bilet) i postanowiłam spróbować jeszcze raz, z wykorzystaniem innych środków transportu. I się udało.

 

Gdy wysiadłam z aurobusu i dodreptałam do klubu, okazało się, że mecz dopiero się zaczął i... szło nam dobrze.

 

Pogawędziłam z obecnymi na stadionie rodzicami Jo., przyjaciela Jota: long time, no see!

 

Kiedy w połowie meczu poszli do domu (mieszkają obok, mają troje dzieci i wszystkie grają w piłkę nożną - muszą ich pilnowac i rozwozić je do trzech różnych klubów), Jot i Jo. przycisnęli przeciwników i posypały się bramki.

 

Jot wypracował absurdalnie pięknego gola: minął bramkarza w okolicy połowy boiska i bez większego wysiłku wpakował piłkę do siatki. Jedna z najładniejszych bramek, jakie widziałam.

 

Jako matka futbolowa skakałam i wrzeszczałam z radości. - To mój syn - tłumaczyłam łypiącemu na mnie z ławeczki tatusiowi innego gracza. - Nie miałem wątpliwości - odpowiedział.

 

Wygraliśmy trzy do jednego. Taka wiktoria była naszemu skromnemu klubowi niesamowicie potrzebna.

 

Jot tuż po meczu uściskał mnie, zupełnie się nie wstydząc tego gestu, co mnie zaskoczyło bardzo mile.

 

Mama Jo. odwiozła nas do domu - bardzo pomocny gest, bo zaczynał już padać deszcz.

 

Ciekawe są te zwiedzania malutkich miasteczek Flandrii. Mieliśmy z Jotem taki zwyczaj, w zeszłym sezonie, że wysiadłszy z autobusu rozglądaliśmy się za światłami stadionu - to reflektory na wysokich masztach, dlatego dobrze widoczne z dużej odległości - po to, żeby skierować się w stronę po raz pierwszy odwiedzanego klubu. Tak właśnie było - orientowaliśmy się na oświetlenie.

 

W tym roku w ogóle nie było mnie na meczach wyjazdowych. Najczęściej miałam wtedy zajęcia na studiach bądź praktyki w szkole, zaś Jota zabierali na mecz inni rodzice (merci). Na mecze "u siebie" wybrałam się kilka razy - wszak to sto metrów od domu - takze po to, żeby wypić kawę w klubowej kawiarni. Klub wsparłam małą darowizną. Poprosiłam moich uczniów z wolontariatu, żeby w miarę możliwości też wsparli nasz klub. Tyle mogę zrobić - nie za wiele, ale trochę.

 

Najczęściej w te meczowe weekendy pada, leje i wieje, wystawiajac na próbę moją determinację - za to dziś było bardzo przyjemnie. Zanim lunął deszcz "na trzy albo cztery krople".

 

A od nastepnego sezonu - będzie już młodzieżówka: U-21.

 
23 kwietnia 2023   Dodaj komentarz
świat  

Zło zło zło

Czuję się bardzo słaba, a w świecie dokoła czai się zło. Szkoda, bo to piękny świat i można by spokojnie w nim żyć, koegzystując.

 

Zginęło zaszczute dziecko, wolało nie żyć. Nikt nie poniesie za to kary, hejterzy czują się ponad to.

 

Budzi to moją wściekłość.

 

Od siedemnastu lat moim instynktem jest ochrona mojego potomstwa, myślę zupełnie serio, że mogłabym w jego obronie zrobić wszystko.

 

Uczucie bezsilności, gdy panoszy się zło. A wszystko to już było; jestem przecież świeżo po lekturze wspomnień z czasów II wojny światowej, po lekturze pamiętników polskich Żydów. Szczucie i hejt to to samo zło, teraz przez media wyniesione na wyższy level skuteczności.

 
05 marca 2023   Dodaj komentarz
świat  

Charyzma

Do wczesnych godzin porannych czytałam "Dygot" Małeckiego (prezent świateczny od Ka.). Wstałam bardzo późno i w ramach nicnierobienia zabrałam się za picie kawy przed TV. W niedziele zwykle oglądam kanał ARTE. Dziś wyświetlano tam film dokumentalny o boskim Julio Iglesiasie.

 

Julio powiedział coś bardzo ciekawego, mianowicie, że dla wokalisty ważniejsze niż zawodzenie (cantar) jest uwodzenie (encantar). W ten sposób wyjaśnił swoją niesłabnącą charyzmę sceniczną.

 
08 stycznia 2023   Dodaj komentarz
świat  

Odliczanie

Przyjęliśmy arbitralnie, że rok zaczyna się pierwszego stycznia. Logiki w tym brak - dawniej odliczanie rozpoczynano w marcu, z nową porą roku. No bo tak: mamy teraz wczesną zimę, nie początek ani nie koniec; pora roku dość statyczna, niewiele się dzieje. Zabawny jest też zwyczaj postanowień noworocznych, które z reguły mają krótki żywot.

 

Zdrowiej jest nie postanawiać. Mniejszy stres.

 

Jasne, warto robić podsumowania. Ja jestem z siebie zadowolona, bo wróciłam do studiowania, do tłumaczeń, a nawet do doktoratu. Zaczęłam przygotowania do lepszego życia. Dałam innym z siebie tyle, ile mogłam. Jestem dumna z moich uczniów, bardzo. Nie pokonasz ich, nas, ruska ordo, ani wy, talibowie.

 

Może to czas, by zapytać, po co mi ten blog, ta pisanina. Otóż nie uważam się za genialną blogerkę, a ten blog nie ma ambicji literackich. Jest przefiltrowaną przez autocenzurę próbą zapisania stanów i wydarzeń, ale też impresji, które uważam za warte zapamiętania. I co do których uważam, że mogą być wartościowe lub ciekawe dla innych, dla ewentualnych czytelników. Dawno, dawno temu chciałam być dziennikarką; wierzyłam, że dziennikarze obdarzeni są zmysłem obserwacji, analizy i syntezy, no i że są depozytariuszami jakiejś większej prawdy. I tak myślę, że ten blog jest realizacją takich dziecinnych marzeń. Po tym, jak jego poprzednik odszedł w niebyt, kiedy zniknął serwis blog4u.

 

Nie wiem, czy jutro zdobędę się na jakiś wpis. Raczej poodkurzam sobie, poogarniam przestrzeń, napiję się cavy, popracuję nad tłumaczeniem książki, które odkładam od roku i pójdę pewnie spać po północy. Oby nie strzelali za długo, bo koty boją się hałasu.

 

A jeśli czytasz te słowa, to życzę Ci, gościu, by spełniły się twoje życzenia. A ja na 2023 rok życzę nam pokoju.

 
30 grudnia 2022   Dodaj komentarz
świat  
< 1 2 ... 23 24 25 26 27 ... 29 30 >
Albonubes | Blogi