• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (254)
  • studia (26)
  • świat (155)
  • tworzenie (21)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Kategoria

świat, strona 25

< 1 2 ... 24 25 26 27 28 ... 30 31 >

Fala upalów

Vague de chaleur nadal jest z nami.

 

Właściwie nie wiem, jak się ubierać. Wczoraj poszłam do pracy na letniaka, w sandałkach i bez podkolanówek uciskowych, i to był błąd. Dzisiaj je założyłam. Owszem, jest w nich jeszcze goręcej, ale człowiek niespuchnięty to człowiek mniej zmęczony. Wilgotność dalej jest niska i tylko dlatego da się znieść temperatury powyżej trzydziestu stopni.

 

Leżę sobie w łóżeczku, od otwartego okna czuję lekko już schłodzone powietrze. Pod oknem miękki asfalt szumi od opon nielicznych samochodów, które akurat uparły się przejeżdżać nasza ulicą. Samochody w upalny dzien to nic - dziś na przystanku tramwajowym ktoś palił papierosa, bezwstydnie dmuchając dymem dokoła. Bywają twardziele na tym świecie, mnie zbija z nóg byle upał.

 

Próbuję się opierać złym chwilom, w których mózg mi paruje. Jeżdżę metrem z żółtym segregatorem pod pachą; mam tam notatki z kursu językowego. Nawet coś czytam w ruchu, powtarzam, uczę się. Pamięc mi słabo działa, ale się nie poddaję.

 

 
13 czerwca 2023   Dodaj komentarz
świat  

Ocieplenie ponad podziałami

Nie cierpię zimna - mam wiecznie zimne stopy - ale w tej chwili panuje upał. W Belgii jest jak w Hiszpanii i to nie jest norma.

 

Podlewam balkonowe rośliny dwa razy dziennie.

 

Nie jest normalnie, ale jest pięknie. Na niebie żadnej chmury, słońce wylewa się na suche ulice i liże ludziom karki oraz nosy. Jot był dziś na basenie; jego klasa ćwiczy do triatlonu. Wrócił po kilku godzinach z lekką opalenizną, na karku właśnie.

 

Kwitnący właśnie jaśmin i dzika róża z gorąca zamykają kwiatostany i omdlewają.

 

Powietrze jest mało wilgotne i dlatego dobrze znoszę temperatury około trzydziestu stopni. Przypomina mi to dziecięce czasy w Polsce, na południu, w klimacie kontynentalnym.

 

Spotkałam się dziś w restauracji na obiedzie z J., było tak gorąco, że - niczym zwierzęta - wypiłyśmy dwa litry wody.

 
11 czerwca 2023   Dodaj komentarz
świat  

Anna M.

Wczoraj opuściła nasz wymiar Tina Turner, kobieta-elektrownia, która miała głos jak jedwab i plusz, a jednocześnie niczym nóż krojący szkło. Jej talent, energia i piękno czyniły ten nasz wymiar (świat) lepszym przez wiele lat.

 

Znaliśmy wszyscy jej sceniczną personę: olśniewającą, seksowną, wspaniale śpiewającą i tańczącą kobietę-feniks, którą straszne przeżycia jeszcze wzmocniły.

 

Od wczoraj zastanawiam się, jaka była prywatnie Anna Mae. Myślę, że jeżeli w ogóle jesteśmy w stanie zajrzeć pod warstwę tej kreacji, możemy to zrobić za pośrednictwem piosenki "Nutbush", której tekst Anna/Tina napisała:

 

Na pole chodzisz w dni powszednie

Piknik urządzasz w święto pracy

Na miasto chodzi się w soboty

Ale w niedzielę do kościoła

To właśnie Nutbush.

 

Od tego własnie uciekła i zapewne do końca nosiła to w sobie.

 
25 maja 2023   Dodaj komentarz
świat   Tina Turner  

Podsumowanie sezonu

Dziś ostatni mecz Jota w sezonie, jako że za tydzień leci już na ferie i w związku z tym opuści ostatni mecz ligi amatorskiej. Kiedy się zorientował, że jego nieobecność będzie faktem, był trochę rozczarowany: widzę, że zżył się z tym swoim nowym klubem.

 

Obiecałam jemu i sobie, że będę, że dotrę do miejscowości V. koło T. Ponieważ Jot dzień przed meczem (sobota) nocował u przyjaciela, więc nie jechaliśmy na mecz razem, z domu.

 

Choć wszystko miałam wyliczone, autobus mi uciekł, bo przyjechał o 4 minuty na wcześnie... A ponieważ w weekendy mamy niewiele połączeń, dojechanie na czas stało się niemożliwe.

 

Poczułam się dziwnie - chciałam tam być, ale kosmos wyjątkowo nie współpracował. Wróciłam do domu, doładowałam telefon (bo sms-ami płaci się za bilet) i postanowiłam spróbować jeszcze raz, z wykorzystaniem innych środków transportu. I się udało.

 

Gdy wysiadłam z aurobusu i dodreptałam do klubu, okazało się, że mecz dopiero się zaczął i... szło nam dobrze.

 

Pogawędziłam z obecnymi na stadionie rodzicami Jo., przyjaciela Jota: long time, no see!

 

Kiedy w połowie meczu poszli do domu (mieszkają obok, mają troje dzieci i wszystkie grają w piłkę nożną - muszą ich pilnowac i rozwozić je do trzech różnych klubów), Jot i Jo. przycisnęli przeciwników i posypały się bramki.

 

Jot wypracował absurdalnie pięknego gola: minął bramkarza w okolicy połowy boiska i bez większego wysiłku wpakował piłkę do siatki. Jedna z najładniejszych bramek, jakie widziałam.

 

Jako matka futbolowa skakałam i wrzeszczałam z radości. - To mój syn - tłumaczyłam łypiącemu na mnie z ławeczki tatusiowi innego gracza. - Nie miałem wątpliwości - odpowiedział.

 

Wygraliśmy trzy do jednego. Taka wiktoria była naszemu skromnemu klubowi niesamowicie potrzebna.

 

Jot tuż po meczu uściskał mnie, zupełnie się nie wstydząc tego gestu, co mnie zaskoczyło bardzo mile.

 

Mama Jo. odwiozła nas do domu - bardzo pomocny gest, bo zaczynał już padać deszcz.

 

Ciekawe są te zwiedzania malutkich miasteczek Flandrii. Mieliśmy z Jotem taki zwyczaj, w zeszłym sezonie, że wysiadłszy z autobusu rozglądaliśmy się za światłami stadionu - to reflektory na wysokich masztach, dlatego dobrze widoczne z dużej odległości - po to, żeby skierować się w stronę po raz pierwszy odwiedzanego klubu. Tak właśnie było - orientowaliśmy się na oświetlenie.

 

W tym roku w ogóle nie było mnie na meczach wyjazdowych. Najczęściej miałam wtedy zajęcia na studiach bądź praktyki w szkole, zaś Jota zabierali na mecz inni rodzice (merci). Na mecze "u siebie" wybrałam się kilka razy - wszak to sto metrów od domu - takze po to, żeby wypić kawę w klubowej kawiarni. Klub wsparłam małą darowizną. Poprosiłam moich uczniów z wolontariatu, żeby w miarę możliwości też wsparli nasz klub. Tyle mogę zrobić - nie za wiele, ale trochę.

 

Najczęściej w te meczowe weekendy pada, leje i wieje, wystawiajac na próbę moją determinację - za to dziś było bardzo przyjemnie. Zanim lunął deszcz "na trzy albo cztery krople".

 

A od nastepnego sezonu - będzie już młodzieżówka: U-21.

 
23 kwietnia 2023   Dodaj komentarz
świat  

Zło zło zło

Czuję się bardzo słaba, a w świecie dokoła czai się zło. Szkoda, bo to piękny świat i można by spokojnie w nim żyć, koegzystując.

 

Zginęło zaszczute dziecko, wolało nie żyć. Nikt nie poniesie za to kary, hejterzy czują się ponad to.

 

Budzi to moją wściekłość.

 

Od siedemnastu lat moim instynktem jest ochrona mojego potomstwa, myślę zupełnie serio, że mogłabym w jego obronie zrobić wszystko.

 

Uczucie bezsilności, gdy panoszy się zło. A wszystko to już było; jestem przecież świeżo po lekturze wspomnień z czasów II wojny światowej, po lekturze pamiętników polskich Żydów. Szczucie i hejt to to samo zło, teraz przez media wyniesione na wyższy level skuteczności.

 
05 marca 2023   Dodaj komentarz
świat  
< 1 2 ... 24 25 26 27 28 ... 30 31 >
Albonubes | Blogi