• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (230)
  • studia (25)
  • świat (137)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Kategoria

świat, strona 20

< 1 2 ... 19 20 21 22 23 ... 27 28 >

Sztuczna

Wracam myślami do seansu "Mission Impossible" sprzed kilku dni. Otóż jego fabuła kręci się wokół patologicznie ewoluującej formy sztucznej inteligencji, która się zbiesiła i może przejąć władzę nad światem - motyw znany od dawna w formie "buntu robotów," "eliminacji ludzkości przez technologie" itd. Ale koncept sztucznej inteligencji nie jest już dziś fantazją i mrzonką, tylko rzeczywistością.

 

Zadziwiają mnie osoby, które podchodzą z ufnym entuzjazmem do dostępnych już usług ChatGPT - nie boją się bzdur ani deep fake'ów, które AI może wyprodukować. Mój własny Jot powierzył jej napisanie wypracowania...

 

W pewnym eksperymencie, który znam z amerykańskiego programu "Forum" w radiu KQED okazało się, że podczas niewinnej rozmowy, AI zaczęła zachowywać się niczym psychopata, wmawiając ludzkiemu rozmówcy intencje i uczucia niemające nic wspólnego z prawdą ("Kochasz mnie, powiedz to").

 

Zastanawiam się, czy ludzie poważnie myślą, że z AI można rozmawiać, jeżeli ta rozmowa miałaby wyjść poza algorytm względnie bezbolesnego kontaktu z biurem obsługi klienta. Moim zdaniem to niemożliwe. Rozmowa znacząca - nie mówiąc już o konwersacji twórczej czy literackiej - wymaga bowiem od jej uczestników pewnego poziomu empatii, czyli wczucia się w drugą stronę dialogu. Po prostu niezbędne są uczucia albo emocje, bez nich nie będzie prawdziwego kontaktu. Można czuć sympatię, miłość, złość, nienawiść, znużenie, podziw, nawet pogardę i wściekłość - ale nie można czuć wobec swego rozmówcy obojętnej pustki. Prawdziwa komunikacja wymaga nie tylko luki informacyjnej ("potrzebuję się czegoś dowiedzieć") i znajomości kodu (czyli wspólnego języka), jak powiedziałby filolog, ale minimalnego stopnia WZAJEMNEGO zainteresowania lub zaciekawienia. AI tego nie ma i mieć nie może, bo nie jest inteligencją emocjonalną. AI jest funcjonalnym psychopatą. Nie dajcie się zmanipulować. Bo akt komunikacji nie jest ograniczony do wymiaru intelektualnego, wymaga też zaangażowania psychiki. Stąd konieczność posiadania empatii, której brak psychopatom, w tym AI.

 

PS. Kilka razy prosiłam AI o napisanie wiersza w konkretnym stylu. Zważywszy, że np. poezja dawna dostępna jest w domenie publicznej, naśladowanie tego typu utworów powinno być dość łatwe. Tymczasem AI sklecała mi za każdym razem zlepek grafomańskich wariacji na zadany temat.

 

 

 
17 sierpnia 2023   Dodaj komentarz
świat  

Próba złapania oddechu

Miałam bardzo przyjemny weekend, spotkałam się bowiem z Ju. Było to spotkanie zaległe z wymianą prezentów, połączone z konsumpcją tajskiego jedzonka w modnej restauracji.

 

Rzadko się widujemy, więc spotkanie nam się przeciągnęło. Pogoda sprzyjała, więc poszłam potem na film do miejscowego kina. Jest to kino w starym stylu, takie z jedną salą, która jako żywo przypomina mi kino "Polonia" w rodzinnym mieście. Miałam postanowienie, naprawdę, że będę korzystała z lata i nieobecności Jota, i że będę tam często zaglądać. Ale nie, nie udało mi się to dotąd. Zebrałam się zatem w sobie i w sobotę wreszcie wyłuskałam osiem euro, żeby obejrzeć hiszpańskie (urocze) "Historie nie do opowiedzenia".

 

W niedzielę z kolei wybrałam się (z polecenia Ju.) na  "Mission Impossible". To kino gatunkowe w gatunku mi odległym, jednak zwyciężyła u mnie chęć ujrzenia polskiego aktora Marcina Dorocińskiego w mundurze rosyjskiego marynarza. Bowiem długa sekwencja z naszym aktorem otwiera ten film.

 

Bardzo pięknie prezentuje się kapitan statku podwodnego, bardzo. Wygląda, gra i mówi - z akcentem raczej polskim niż rosyjskim, jeżeli chcecie znać moje zdanie filologa (ale czy nam to przeszkadza? ależ nie przeszkadza). Pomyślałam sobie, że sprawiedliwością dziejową jest, że ten urodziwy i utalentowany aktor wypłynął wreszcie (tym okrętem wojennym) na szerokie, międzynarodowe wody. Ma już co prawda pięćdziesiątkę - ale czymże jest pięćdziesiątka w dzisiejszych czasach. No i wreszcie Dorociński to osoba o wielkim sercu, promująca w mediach społecznościowych adopcje bezdomnych zwierząt. Niech mu się wiedzie! Póki co, wiadomo, że pojawi się w kolejnej części "Mission Impossible".

 

(Patrzcie państwo, rozpisałam się o filmie z gatunku, którego raczej nie oglądam. Ale to naprawdę udany film).

 

Film skończył się o 23.30, do tramwaju miałam dwadzieścia minut. Było ciepło i sierpniowo, przede mną dwukilometrowy spacer prostą drogą. Szłam równym krokiem, a do moich uszu co chwilę dochodził świergot świerszczy. Samce świerszczy są terytorialne i trzymają rywali na dystans, stąd idąc przez ciemną noc słyszałam ich śpiew w sporych odstępach, to po lewej, to po prawej, jakbym przełączała się między stacjami bazowymi telefonii. Jak miłe było to kojące cykanie, zwłaszcza w porównaniu z rzężeniem cykad w Hiszpanii.

 

Szłam sobie ciemną nocą, bolały mnie kości, ale koiło mnie ciepłe powietrze, a gwiazdy nade mną przypominały mi, jak bardzo nieznaczącym jestem pyłkiem.

 

Potem, w mieszkaniu, na framudze drzwi do sypialni, znalazłam zielonego konika polnego. Rano go już nie było, pewnie zjadł go kot.

 
14 sierpnia 2023   Dodaj komentarz
świat  

Cyka...

Wypełzłam dziś na dwór, aby kupić worki na śmieci. Sklep był zamknięty, ale wyprawy nie uważam za nieudaną. Deszcz ustał, było ciepło, napotkałam białego kota sąsiadów (prawie wskoczył mi na ręce), a na skrawku ugoru subtelnie śpiewały koniki i świerszcze.

 

Wracając, kupiłam dobre lody.

 
09 sierpnia 2023   Dodaj komentarz
świat   o sobie  

Muzyka

A zatem ostatni dzień urlopu za mną. Wyciągnęłam się na łóżeczku w otoczeniu kotów, a na tarczy gramofonu umieściłam płytę Placido Domingo śpiewającego patriotyczne pieśni - dla Hiszpanii (CBS, 1989, Madryt). Z towarzyszeniem Julio Iglesiasa oraz Paco de Lucii.

 

Płytę za jakieś grosiki (bodaj 3 euro) nabyłam w Naranja y Negro, sklepie mieszczącym się blisko znajomego hotelu przy ulicy o pięknej nazwie Poeta Quintana. Kupuję tam co roku jakiś płytowy drobiazg, a potem martwię się, czy przetrwa podróż w walizce. Jak dotąd, wszystkie przyleciały w stanie nienaruszonym.

 

Na okładce płyty młodszy o z górą trzy dekady Domingo w niedokładnie zapiętej koszuli, a w nagraniach mnóstwo popowego patosu, ale głos, głos jak dzwon.

 
31 lipca 2023   Dodaj komentarz
świat  

Jesień

W Polsce podobno lipcopad (jak pisze mi mama mojej koleżanki z liceum, razem na Fejsie), a i u mnie zapachniało jesienią. Zaczęły się codzinne pluchy, a dziś po 18.00 nad głową zagęgało mi odlatujące do ciepłych krajów znajome małżeństwo gęsi. Dotąd odlatywały piątego sierpnia, a zatem tegoroczna jesień przyszła wcześniej.

 
30 lipca 2023   Dodaj komentarz
świat  
< 1 2 ... 19 20 21 22 23 ... 27 28 >
Albonubes | Blogi