Kryzys jak w pysk
Nie mam siły. Przerasta mnie zmęczenie wielkie jak góra Witosza.
Jutro strajk komunikacji.
Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.
Nie mam siły. Przerasta mnie zmęczenie wielkie jak góra Witosza.
Jutro strajk komunikacji.
Wczoraj poddałam się badaniu przepływów szyjnych. Znaczy, dopplera tętnic zrobiłam. Bo kazali, bo dzwoni mi w uchu.
Pierwszy raz robiłam to badanie, mając 30 lat. Lekarz ofukał mnie ("Kto tu panią przysłał!") i powiedział, że mam tętnice jak niemowlę, więc mam wócić za dwadzieścia lat.
Nie czekałam tyle i piętnaście lat później powtórzyłam badanie. Kardiolog chciał wiedzieć, czy jestem zawodową sportsmenką, bo tak wyglądały moje tętnice. (Nie jestem).
Wczoraj przemiły pan dr obdarzył moje tętnice porównianiem do tętnic młodej dziewczyny (którą nie jestem).
Niby dobrze, ale co z moim uchem?
Zbliżając się do pięćdziesiątki, zmuszona jestem - przez magię tej liczby oczywiście - popatrzeć wstecz (retro...) i coś tam podsumować.
Wysłuchałam tego: Katarzyna Miller u Karola Paciorka i tak sobie rozmyślam o doświadczeniu i życiu.
Na oczkach pamięci - takiego mentalnego sitka - osadzają się różne grubsze rzeczy, i one są w dużej mierze złe. Dlatego próbuję je regularnie czyścić. Oddycham wtedy świadomie i dedykuję swoje malutkie życie kosmosowi, którego jestem pyłem i okruchem.
Nie wyszło i nie udało się tym razem - nie będzie postępu/awansu zawodowego. Zrobiłam, co mogłam. Naczekałam się na wyniki.
Trudno, jest jak jest. Inaczej być nie chce. Tyle pracy i... Bywa.
Wczoraj, po tym, jak wysiadłam z autobusu, który zawiózł mnie do dzielnicy E., czyli do pracy, napotkałam na chodniku dziarsko pełznącego ślimaka zatoczka. To bardzo wczesna pora jak na ślimaki.