Sobotoniedziela
Tydzień minął, znowu wsparłam się jednodniowym urlopem. Teraz weekenduję.
Wczoraj, do późna, pisałam i poprawiałam teksty o poezji. Nawet dość zadowolona, choć do całego rozdziału mam jeszcze daleko.
Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.
Tydzień minął, znowu wsparłam się jednodniowym urlopem. Teraz weekenduję.
Wczoraj, do późna, pisałam i poprawiałam teksty o poezji. Nawet dość zadowolona, choć do całego rozdziału mam jeszcze daleko.
Wzięłam wolne. Dziś tłusty wtorek i słońce. Zrobiłam listę rzeczy do zrobienia: to niemożliwe.
Pewnie powinnam zawiesić kolejne zobowiązania. Ale waham się, może uda się wycisnąć coś z siebie i z zakamarków mózgu (napisać kolejne prace zaliczeniowe). Ale nie mam czasu na poezję. Zasypiam z nią, ale nie piszę o niej. A raczej piszę i bez końca poprawiam.
Kiedy człowiek zdaje sobie sprawę, że nie starczy czasu na wszystko, to się chyba nazywa dojrzalość.
Ale tęsknię za moimi lekcjami z dziewczynami z Ukrainy. Dawały mi one poczucie sprawczości like no other.
A ja zawsze głodna wolnego czasu.
Jest ciepło, ja cały weekend spędziłam na nauce.
Ciekawe, wczoraj z dużą przyjemnością przez osiem godzin słuchałam o rachunkowości. Niegdyś bowiem z zaangażowaniem tłumaczyłam bilanse i sprawozdania, zdumiona, że tak lubię te zagadnienia. Kiedy to było? W czasach przedunijnych.
Lubię poezję i lubię zagadnienia z zakresu rachunkowości. Nie wiem, jak to się łączy, ale jakoś widać tak.
Dziś przez cały dzień słuchałam o narzędziach pomiaru funkcjonowania przedsiębiorstwa. Nie dla mnie olbrzymie firmy, ale za to słyszałam wyraźnie, że prowadzący (mówiąc po francusku) wymawia dziąsłowe "t" i "d". Bardzo ciekawe. Nie wiedziałam, że tak można.
Podsumowując tydzień roboczy: jestem nadal bardzo zmęczona. Nic mi nie pomogła środa na zwolnieniu. Tyle że zdołałam poodkurzać i sprzatnąć; robot sprzatający nadal w naprawie. Regeneracji cielesno-duchowej nie zaznałam.
Naprawdę zawodzi mnie pamięć i umysł w ogóle, więc obawiam się, że moja edukacja poważnie na tym ucierpi.
Wstecz spoglądać - nie chcę. Od zawsze chciałam uniknąć dwóch rzeczy: życia wspomnieniami dawnej świetności oraz stania się parodią samej siebie. Tego się trzymam.