Weekendowo
Kolejny tydzień roboczy zakończył się wyczerpaniem. Wróciłam późno i to z niezbyt zachęcającymi wieściami na temat zmian w pracy.
Co robić?
Wypełnić sobie weekend sprzątaniem, gotowaniem i tak dalej, żeby przyziemne sprawy przesłoniły resztę.

W piątek udało mi się wyjśc na obiad w przerwie, i były to japońskie krewetki w tempurze w japońsko-wietnamskim barze O-Bao. Nasyciłam żołądek, ale ciało nie było zadowolone, bo całe mnie boli, bo poddawane jest bezsensownemu stresowi.
Napiłam się też dobrej herbaty w ładnym czajniczku. To trochę pomogło. Dzięki temu się wzmocniłam i doczekałam do osiemnastej.

W poniedziałek wybieram się do biblioteki po nowe książki, bo trzeba pisać pracę.
PS. Po aktywnym artystycznie tygodniu, kiedy to zaliczyłam koncert Only Vox, a potem Suzanne Vegi, wybierałam się na koncert Megadeth. Ale go odwołano.
Dodaj komentarz