• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Co chce, to robi.

Blog zastępczy, szary, pakowy, gat. II. / Albonubes: typowa szatynka.

Kategorie postów

  • literatura i język (45)
  • o sobie (243)
  • studia (26)
  • świat (148)
  • tworzenie (19)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • David Shapiro
    • Wspomnienie poety
  • Literatura
    • KU Leuven (Faculty of Arts)
    • Transpoesie
  • nauka
    • Universite Catholique Louvain
    • Uniwersytet Gandawski
    • WSZiP
  • pomoc
    • Ośrodek dla uchodźców
    • Pomagamy zwierzętom w Belgii
    • Pomagamy zwierzętom w Polsce
  • zdrowie - zespół Ehlersa Danlosa
    • EDS w Belgii
    • EDS w Polsce
    • Zespół Ehlersa Danlosa

Kategoria

O sobie, strona 7

< 1 2 ... 6 7 8 9 10 ... 48 49 >

Ach, gdzież są niegdysiejsze śniegi

Trochę mi tęskno za sukcesem. Bywały takie w moim życiu.

 

Wczoraj drużyna Jota przegrała bardzo wysoko; chłopcy poszli potem na kolację (na pociechę). Tak bym chciała, żeby znowu wygrali. Niech przyjdzie wiosna i zwycięstwa.

 

I ja znowu się ścigam o lepszy los, pracę, pieniądze. Może się uda, może nie. Ale najpierw trzeba zainwestować i czas, i energię.

 

I może przyjdzie zwrot.

 

I potrzeba mi sukcesu.

 
09 lutego 2025   Dodaj komentarz
o sobie  

Sobotni kieracik

Soboty są zwykle robocze, choć wyciągam z nich, co mogę: śpię do oporu. Sny miałam fascynujące. Po czym weszłam do wanny.

 

Po czym poszłam na zakupy. Po raz kolejny przeklinałam decyzję o kupnie butelek i pojemników (wino, płyn do prania): są już dla mnie za ciężkie. W ręku obciążona, choć bardzo poręczna torba z hiszpańskiej Mercadony, na plecach wyładowany plecak. I w takim wielbłądzim stanie spotykam dawnego kierownika. Zaczepia mnie (ja bez okularów na nosie widzę niewiele). I zagaduje. Jest z dwojgiem dzieci; pamiętam go jako ojca jednego synka. Zagaduje, pytając o oczywistości. Żegnamy się szybko.

 

Pamiętam mu, że stworzył wokół siebie, w zespole, rodzaj kultu jednostki. Wyłączył mnie na koniec z wydarzeń wieńczących wieloletni projekt, w którym odegrałam podwójną, bardzo ważną rolę. Nie zaprosił do napisania tekstu do książki podsumowującej ten projekt.

 

To były pod wieloma względami stracone lata, choć czegoś mnie nauczyły.

 

Na szczęście pogoda przyjemna, słońce.

 
08 lutego 2025   Dodaj komentarz
o sobie  

Tydzień dobiegł końca

Cztery dni robocze zakończone. Jest przenikliwie zimno, wysoka wilgotność powietrza jest temu winna. Podobno ma spaść śnieg.

 

Bardzo lubię być w domu z Jotem.

 

Tęsknię za czymś nieokreślonym, potrzebuję nowości. 

 

Książka, którą wypożyczyłam, nazywa się "Uncontrollable beauty" i szukam polskiego odpowiednika, i nie znajduję niczego, co by mi się podobało. "Nieokiełznane piękno" jest zbyt gwałtowne, "niepowstrzymane" jeszcze mocniej bryka. W zasadzie "nie do opanowania" byłoby najlepsze.

 
07 lutego 2025   Dodaj komentarz
o sobie  

Nowe otwarcie

Obudziłam się dziś względnie wypoczęta, po dobrej nocy. To już druga taka noc z kolei; czy coś się zmienia?

 

W każdym razie nabrałam sił.

 

Na dworze śliczna pogoda, moja ulubiona: niebieskie niebo, rześko. Szłam przez miasto w rozpiętej kurtce, bo przy takiej pogodzie (antycyklonie) jest mi zawsze gorąco.

 

Poszłam na zakupy (spore), odebrałam produkty zamówione ze sklepu spożywczego (przywiózł je młody pan z brodą proroka, bardzo grzeczny), odkurzyłam mieszkanie, umyłam podłogę, wyszorowałam kabinę prysznicową i wannę. Bo przyjeżdża Ka.!

 

To mój pierwszy gość od lat, pierwszy na tym mieszkaniu. Pierwsza warszawianka, jaką poznałam.

 
01 lutego 2025   Dodaj komentarz
o sobie  

Sesja

Jot zdał ostatni egzamin w swojej sesji i czeka na wyniki. A jego matka, to jest ja, została poproszona o pilnowanie studentów Uniwersytetu Gandawskiego podczas egzaminu z literaturoznawstwa. Wstałam więc rano w sobotę (a deszcz sobie kapał) i pojechałam do Gandawy.

 

To tylko pół godziny pospiesznym. Wyszłam ze stacji i zdecydowałam się dotrzeć na wydział pieszo, wśród ustępującego deszczu. Było zaskakująco ciepło.

 

Na wydziale powoli zbierali się studenci. Usiadłam w zamkniętej kafejce - znikąd kawy, ale można poczytać Merleau-Ponty'ego o fenomenologii języka*... Studenci zbijali się w grupki przy stolikach i dyskutowali o literaturze. Nie ma nic piękniejszego niż literatura, która porusza i żyje.

 

O dwunastej trzydzieści spotkałam się z resztą (nieznanych mi jeszcze osobiście) kolegów pod biurem profesora prowadzącego egzamin: nastąpił podział ról i przeszliśmy do auli, gdzie należało przygotować zestawy egzaminacyjne dla 150 studentów. Do czego zabrałam się z kolegą - wykładowcą literatury hiszpańskiej. Rozkładałam pulpity mocowane przy co drugim krzesełku, umieszczałam na nich kartkę z wytycznymi nt. egzaminu, a kolega kładł następnie arkusze odpowiedzi. Kolejna osoba dorzucała zestaw pytań i tak dalej. Poszło nam sprawnie (ale tylko mnie bolał kciuk i ręka, którymi wyszarpywałam oporne pulpity - wzięłam na siebie siłową część pracy, bo skłonił mnie do tego mój dawny, nieuleczalny mesjanizm polskiego nauczyciela).

 

Studenci zajęli miejsca i zaczęli pisać ezgamin.

 

Jest to piękny widok - głowy pochylone nad kartką, wzrok patrzący w dal w poszukiwaniu inspiracji oraz wyraz głębokiego skupienia na twarzach. Piszę o tym bez żadnej ironii, bo zawsze mnie radowało obserwowanie studentów przy pracy.

 

Na pocieszenie - nie wszyscy piszący byli młodziakami w wieku Jota. Była i pani studentka po pięćdziesiątce.

 

Po czternastej trzydzieści zmienili nas, pilnujących, kolejni koledzy z wydziału LW07; pożegnałam się i poszłam na dworzec. O dziwo, świeciło słonko. Szybko złapałam pociąg i w ciągu pół godziny byłam w Brukseli.

 

To był owocny dzień, w tym sensie, że poczułam się częścią wydziału i uwierzyłam, że tak może być częściej. Tak, chciałabym pracować, ucząc studentów, jak przed laty.

 

A oprócz tego dostał mi się wczoraj ból gardła i brzucha; wirusy nie śpią. Dzisiaj już trochę wydobrzałam i piszę te słowa z mojego bezpiecznego, ciepłego łóżka, po powrocie z lokalnej kawiarni, gdzie spędziłam czas z Ju., która zauważyła, że dawno się nie widziałyśmy, więc czas już wypić razem kawę. I to była prawda. Pijmy razem kawę póki można, bo świat skręca w niedobrą stronę.

 

 *chodzi o "Fenomenologię percepcji" rzecz jasna...

 
26 stycznia 2025   Dodaj komentarz
o sobie   świat   studia  
< 1 2 ... 6 7 8 9 10 ... 48 49 >
Albonubes | Blogi