Koleją do biblioteki
Wzięłam sobie urlop w ostatnim dniu przed świętami - do pracy wracam więc dopiero we wtorek, po sześciu dniach ferii. Byłam dziś zmuszona pojechać do biblioteki wydziału literatury na Uniwersytecie Gandawskim, bo przybyła tam zamówiona przez mnie w marcu książka z Wolnego Uniwersytetu Amsterdamskiego, która - nieodebrana przed 16 maja - wróciłaby do macierzystej placówki.
Wszystko to dotyczy oczywiście literatury, rzeczy mało komu potrzebnej.
Pojechałam pociągiem rzecz jasna, zaczytując się w zbiorze esejów o sztuce, który poprzednio wypożyczyłam (w lutym, w towarzystwie Ka.). Uderzyło mnie często występujące tam słowo, które nie jest w dzisiejszych czasach popularne, mianowicie EMPIRYCZNIE. Czyli doświadczalnie. Dlaczego "empirycznie" zniknęło z języka codziennego i języka mediów? Ponieważ dzisiaj nie doświadczamy już prawie niczego sami, za to dowiadujemy się z różnych, najczęściej elektronicznych źródeł O CZYMŚ. I przyjmujemy to za prawdę. Właśne doświadczenie zaś podporządkowujemy temu, co się nam masowo sprzedaje.
Zaczytana, nie zauważyłam, że siedzę w pierwszej klasie.
Książkę odebrałam (opłata 10e - faktura przyjdzie) i zaczęłam czytać. jest to "Maksymalnie udana egzystencja Anny Sobolewskiej, dziełko o Mironie Białoszewskim.
Do domu wróciłam bardzo szybko: cała wyprawa trwała cztery godziny. Z zakupami po drodze. Empirycznie sprawdzone sobą.
Miron B., jako poeta, empirycznie doświadczał świata i go opisywał.
Dodaj komentarz